Jakiś czas temu prosiłem was o porady dotyczące coming outu przed rodzicami. Postanowiłem, że w święta powiem mamie. Zbierałem się jak sójka za morze, za każdym razem stres, serce podchodzi do gardła i... nic. Nie odważyłem się. Mimo że domyślam się, że nie będzie skrajnej reakcji typu wyrzucenie z domu (chociaż już w domu rodzinnym nie mieszkam, ale formalnie wciąż mnie tam wiele rzeczy trzyma, chociażby współwłasności nieruchomości).
Obawiam się kilku rzeczy, reakcji znerwicowanej kobiety, jej organizmu, reakcji mieszkanki małej wsi. To jest brzemię nie tylko moje - być gejem, ale i rodziny. Mam wrażenie, że nam, osobom #lgbt przyznanie się przed sobą jest znacznie prostsze, bo my to odkrywamy dzień po dniu, a dla rodziny jest to cios. Szczególnie dla takiej, która gejów uważa za grzeszników wołających o pomstę do nieba. Choć i w takich rodzinach niekiedy topnieją lody.
Dla ludzi z #4konserwy, którzy uznają mnie za moralne dno, obrzydzenie, kogoś nie wartego ludzkiego zrozumienia, kieruję takie słowa:
Przez takie a nie inne poglądy społeczeństwa moje życie wyglądało i wciąż wygląda jak wieczna kryjówka. Spaceruję z chłopakiem w Łazienkach i czekam na to aż się sciemni, by dać mu buziaka w policzek. Ze współpracownikami, przełożonymi, znajomymi ze studiów omijam tematy prywatne, dotyczące związków, małżeństw itd. I z tym wiąże się stres, bezradność, co jeśli się dowiedzą. Ciągła paranoja! Na szczęście wyoutowałem się przed najbliższymi znajomymi i wśród nich mogę pozwolić sobie na szczere rozmowy, bycie sobą.
Sporo osób z mojego otoczenia to osoby wierzące, niekiedy głęboko wierzące, zaangażowane w różne wspólnoty. Mimo że mój chłopak często ich krytykuje za fundamentalizm religijny, to ja zawsze ich bronię, bo to są dobrzy ludzie, serdeczni, przeżyłem z nimi wiele fajnch momentów. Gdy trochę ujawniam swoje poglądy przed nimi na związki partnerskie, przecierają oczy ze zdumienia, że coś takiego mówię - a rozmawiamy spokojnie (choć czasami zdarzają się wyrażenia typu: obrzydliwe, na stos z takimi...)
Druga strona medalu, czyli #neuropa też nie jest taka wspaniała. Gejom chce dać jak najwięcej, ale gdy gej wierzy w Boga, chodzi do kościoła, słucha tego, co mówią księża i zdarza się, że się z nimi zgadza, to jest traktowany jako ten, który kolaboruje z wrogiem. Bo przecież wszystkie problemy LGBT wzięły się z kościelnej homofobii... A nas wierzących gejów, lesbijek, biseksów czy transów jest dużo. Wzrastaliśmy w takim społeczeństwie, które nas uformowało na osoby, którym Bóg nie jest
Obawiam się kilku rzeczy, reakcji znerwicowanej kobiety, jej organizmu, reakcji mieszkanki małej wsi. To jest brzemię nie tylko moje - być gejem, ale i rodziny. Mam wrażenie, że nam, osobom #lgbt przyznanie się przed sobą jest znacznie prostsze, bo my to odkrywamy dzień po dniu, a dla rodziny jest to cios. Szczególnie dla takiej, która gejów uważa za grzeszników wołających o pomstę do nieba. Choć i w takich rodzinach niekiedy topnieją lody.
Dla ludzi z #4konserwy, którzy uznają mnie za moralne dno, obrzydzenie, kogoś nie wartego ludzkiego zrozumienia, kieruję takie słowa:
Przez takie a nie inne poglądy społeczeństwa moje życie wyglądało i wciąż wygląda jak wieczna kryjówka. Spaceruję z chłopakiem w Łazienkach i czekam na to aż się sciemni, by dać mu buziaka w policzek. Ze współpracownikami, przełożonymi, znajomymi ze studiów omijam tematy prywatne, dotyczące związków, małżeństw itd. I z tym wiąże się stres, bezradność, co jeśli się dowiedzą. Ciągła paranoja! Na szczęście wyoutowałem się przed najbliższymi znajomymi i wśród nich mogę pozwolić sobie na szczere rozmowy, bycie sobą.
Sporo osób z mojego otoczenia to osoby wierzące, niekiedy głęboko wierzące, zaangażowane w różne wspólnoty. Mimo że mój chłopak często ich krytykuje za fundamentalizm religijny, to ja zawsze ich bronię, bo to są dobrzy ludzie, serdeczni, przeżyłem z nimi wiele fajnch momentów. Gdy trochę ujawniam swoje poglądy przed nimi na związki partnerskie, przecierają oczy ze zdumienia, że coś takiego mówię - a rozmawiamy spokojnie (choć czasami zdarzają się wyrażenia typu: obrzydliwe, na stos z takimi...)
Druga strona medalu, czyli #neuropa też nie jest taka wspaniała. Gejom chce dać jak najwięcej, ale gdy gej wierzy w Boga, chodzi do kościoła, słucha tego, co mówią księża i zdarza się, że się z nimi zgadza, to jest traktowany jako ten, który kolaboruje z wrogiem. Bo przecież wszystkie problemy LGBT wzięły się z kościelnej homofobii... A nas wierzących gejów, lesbijek, biseksów czy transów jest dużo. Wzrastaliśmy w takim społeczeństwie, które nas uformowało na osoby, którym Bóg nie jest








![Imigranci zatrzymani na łodzi na M.Egejskim grozili,że zabiją swoje dzieci..[DE]](https://wykop.pl/cdn/c3397993/link_pvcfasQh6jyOOvxxcvc6LUhXWhJ5FjC4,w220h142.jpg)
#foodporn #gzw
źródło: comment_F7xh5xU4Yqc2QMwAt0dDStsFxz8cJiTt.jpg
Pobierz