Przez warszawskie Centrum Zdrowia Dziecka przewija się rocznie ponad 300 tys. dzieci z całej Polski. Wiele z nich dopiero tu ma szansę na trafne zdiagnozowanie. Tak stało się też w przypadku półrocznej dziewczynki, która trafiła tam w 2009 roku. Ale diagnoza, którą postawiono, wprawiła w przerażenie samych lekarzy. Dziecko mimo karmienia przez sondę nie przybierało na wadze, a badania nie wskazywały na żadną konkretną chorobę. Lekarzy zastanowiło za to zachowanie matki, z wykształcenia pielęgniarki, która choć wydawała się troskliwa, wpadała w dziwne podniecenie, gdy dziecku wykonywano bolesne badania.
Kierownik Kliniki Pediatrii prof. Janusz Książyk postanowił przeprowadzić test i zawiadomił matkę, że wypisuje dziecko do domu. Stan dziewczynki natychmiast się pogorszył, a analiza krwi pokazała, że podano jej silne środki uspokajające. Lekarze zawiadomili policję, a dziecko odseparowano od matki. Jego stan zaczął się poprawiać. Śledztwo wykazało, że dziewczynka nie była pierwszą ofiarą mamy – pierwsze dziecko kobiety zmarło w niewyjaśnionych okolicznościach. Sprawę rozwikłano dzięki czujności kierownika kliniki, który miał już do czynienia z podobnymi przypadkami. Na jego oddział wcześniej trafiła m.in. ośmioletnia dziewczynka, u której diagnozowano poważne zaburzenia trawienia. Dopiero niestandardowe badania wykazały przewlekłe zatrucie lekiem moczopędnym.
Troskliwe aż po grób
#warszawa #fotografia
źródło: comment_CU6vbaomCXTNuAi1LUDp6AvfXE271D0V.jpg
Pobierzźródło: comment_Y5yiHKFLrDFoQXn5JLGSHEwn0lcIcJkQ.jpg
Pobierz