W skrócie: jedna z grup na moim roku miała w planie 4 dniową wycieczkę. Po jakimś czasie dowiedzieli się, że wykładowcy się nie dogadali między sobą i zamiast tej grupy mają jechać ludzie z roku niżej. No to nasza Pani lwica starosta stwierdziła, że nie odpuści tego. Profesor w końcu poszedł na kompromis: Jedzie 10 z 20 osób z tej grupy. Komu udało się zapisać? ( ͡°͜ʖ͡°
@WR9100: Czekaj, czy ja dobrze rozumiem - 20 osob w grupie, 13 facetow, 7 kobiet [niezla "lekka przewaga facetow jak stanowia 65%..."], chciala cala grupa jechac, staroscina zalatwila to tak ze jedzie 7 kobiet z ich grupy i 3 z innej? Niezle w #!$%@? poleciala.
@WR9100: jakich związkach, przecież to bajty są xD mirki sobie fantazjują że mają babę i wypisuują takie farmazony żeby zobaczyć jak by to było w rzeczywistości
Jak sobie od czasu do czasu poczytam tagi #zwiazki #anonimowemirkowyznania czy pokrewne dyskusje o sprawach damsko-męskich, to aż nóż się w kieszeni otwiera. Dzisiaj chyba padł rekord ostrych gównoburz na tym tle. Ja wiem, pewnie sporo wpisów to zarzutki które z prawdą mają tyle wspólnego co ja z kulturystyką, ale to mimo wszystko buduje jakiś ogólny obraz tych relacji: zdrady, rozwody, wielkie miłości które wypalają się po paru latach, zabawy w klubach, przygodny seks z #tinder - taka mirko moda na sukces.
Pewnie, zdaję sobie sprawę, że Ci którym się w związkach wiedzie zazwyczaj o tym nie piszą, bo i po co? ( ͡º͜ʖ͡º) Wierzę też, że w naszym zabieganym, nastawionym na perfekcjonizm (każdy musi być niemal półbogiem) i stałą atencję (fejsbuki, insta i inne pierdoły) świecie da się jeszcze wypracować stabilną, zgodną relację. Znam takie pary, choć przykro to mówić, jest ich coraz mniej. Spotykam o wiele więcej ludzi, którzy jednego dnia nie widzą świata poza sobą, a drugiego udają, że się nie znają albo niszczą się w sądowych bataliach, np. o dziecko. Oczywiście, mam tu na myśli głównie ludzi z mojego pokolenia (rocznik 95) i odrobinę starszych.
Jako ktoś, kto nie był jeszcze w stałym związku, jestem tym trochę zasmucony. Skoro "normalni" ludzie (mam tu na myśli takich, którzy z łatwością wchodzą w takie relacje) często mają później duże problemy ze wspólnym życiem, to sam obawiam się tego. I nawet już odpuszczam wałkowany milion razy temat podrywania, bo wiem, że nie ma co spisywać siebie na straty lekko po dwudziestce. Moje wątpliwości skłaniają się ku temu, co miałoby być dalej. Tyle pytań które są jedną wielką niewiadomą... jaka może być moja przyszła partnerka? Będzie mi wierna i nie skończy się słynnym bolcem na boku? Czy będę dla niej prawdziwym partnerem, czy tylko kolejnym tymczasowym przystankiem? Co z naszymi wymaganiami względem siebie - czy jedno z nas wycofa się, gdy nie będzie mogło spełnić jakiegoś oczekiwania drugiego? Wreszcie, czy będziemy się traktować dojrzale i poważnie a
@WR9100: Bo taka jest prawda, że szczęśliwe i dobrze dobrane pary nie muszą wszem i wobec rozgłaszać, że są tacy szczęśliwi i dobrze im ze sobą, bo niby po co? Zgodnie z zasadą: "dużo mówisz, ktoś Cię zgadnie" im bardziej starasz się pokazać światu jak jesteś niby szczęśliwy, tym bardziej próbujesz ukryć swoje nieszczęście. Zatem głowa do góry, bo jest sporo szczęśliwych par i życzę Ci serdecznie, że sam będziesz
Jutro w Sapporo pierwszy konkurs skoków będzie rano w Eurosporcie. Drugi według planu ma być w niedzielę o 2 w nocy polskiego czasu - ale nie widzę żeby transmitowali go na żywo. Zna ktoś jakieś alternatywne źródło transmisji?
1. Bądź mną ponad 2 lata temu. 2. Poznaj dziewczynę, średnią bo średnią ale jest zainteresowanie z jej strony. 3. Wszystko idzie ku związkowi, ale ostatecznie zostań odrzucony. 4,76 Korwin 5. Kilka miesięcy wyjęte z życiorysu, dół emocjonalny. 6. Po długim czasie traf przypadkowo na jej fejsa.
Swego czasu kombinowałem jak mogę stać się atrakcyjniejszy dla dziewczyn w których akurat się podkochiwałem. Robiłem wiele rzeczy. Czytałem chyba już setki poradników jak zagadywać, co mówić na randkach, czego nie, na co laski lecą i inne #!$%@? muje dzikie węże. Pytałem kumpli jak to u nich wyglądało. Koleżanki opowiadały mi o swoich facetach, jak oni je podrywali itp. Oczywiście nie obyło się też bez dość licznych działań praktycznych. Nie zliczę tych wszystkich godzin które poświęciłem na zgłębianie na różne sposoby tajników relacji damsko-męskich. I jak mogę to wszystko, z perspektywy prawie 3 lat "aktywności" podsumować?
Dałem sobie wmówić wiele rzeczy. Przede wszystkim to, że słuchałem tych wszystkich ludzi z mojego otoczenia którzy skutecznie wcisnęli mi głęboko do głowy przekonanie (czasem nawet robili to nieświadomie), że bez partnerki mam czuć się gorszy, wybrakowany. Że mam ubóstwiać i stawiać na piedestale każdą kobietę, niezależnie od tego czy ona faktycznie na to zasługuje. Marketingowcy dali mi papkę w postaci aktualnie obowiązującego ideału, kanonu piękna - tylko gdy będę tak wyglądał a nie inaczej, to będę mieć branie. Oczywiście nigdy nawet nie zbliżę się do tego ideału. Uwierzyłem też świętej liście wymagań, jaki powinienem być, ile powinienem zarabiać, czy mam być wyższy a jak tak to o ile. Większość tych spraw łykałem jak pelikan. W końcu, po tych wszystkich porażkach naszła mnie myśl.
@WR9100 Udając kogoś innego nigdy nie przedstawisz sprawy taką jaką jest w rzeczywistości. Masz absolutną rację, dlaczego miałbyś udawać kogoś innego tylko po to by zaimponować kobiecie. To trochę idiotyczne. Istnieją kobiety dokładnie takie same jak Ty, lekko wycofane, nieśmiałe. To kwestia czasu kiedy trafisz na taką osobę i wtedy w mgnieniu oka się rozpoznacie. Nic na siłę, bo to tylko pogarsza sprawę, bądź naturalny rób to co lubisz wszystko przyjdzie
@WR9100: Idealnie ten fragment napisałeś. To jest to co ja sobie uświadomiłem nie tak dawno z poprawką na to, że ja pisać ładnie nie potrafię. Wołam @wyjde_z_przegrywu, bo ten komuniak, szczególnie on chce przekazać do ogółu przez swój spam.
Piszę ten post pod wpływem emocji, dlatego przepraszam jeśli ktoś poczuje się obrażony. Moją intencją nie jest tworzenie po raz 7545829 następnej gównoburzy o tym która płeć jest lepsza, chcę tylko opowiedzieć, to co widzę.
Dużo kobiet mówi, że gdzie się podziali prawdziwi faceci, że teraz kryzys męskości i inne #!$%@?. No okej, nie chcę się spierać bo dużo jest w tym racji. Sam widzę w sobie w cholerę wad i jakbym miał porównać się ze swoim ojcem, czy nie daj boże dziadkami, to wypadłbym co najmniej blado. Jednak im więcej poznaję kobiet, tym coraz bardziej nabieram przekonania, że z nimi też dzieje się coś dziwnego. Nie mam na myśli tych stereotypów, że lecą na kasę czy na super wygląd. Sprawy portfela czy atrakcyjnej sylwetki zostawiam na bok (nota bene, kto nie chciałby mieć hajsu i żyć w komforcie? ( ͡°͜ʖ͡°) ).
Mianowicie, mam na myśli to, że znaczna większość różowych które znam osobiście, odwala jakieś #!$%@? cyrki . Zaraz ktoś bystry pomyśli: "mirek, to twój problem że w takim towarzystwie się obracasz". Pudło. Znam dziewczyny z różnych środowisk, różnych rejonów Polski, odmiennym podejściu do życia i zróżnicowanej inteligencji. Ale generalnie są to laski, które na pierwszy rzut oka można nazwać jako "normalne, zwyczajne". Do momentu, w którym nie dowiadujesz
@WR9100: to niezwykle smutne jak zaglądasz innym w życie.
Tylko zastanawia mnie jedno: gdzie ja do cholery mogę spotkać dziewczynę, która nie ma poważnych odchyłów, a z którą mógłbym zbudować stabilny związek?
póki co może być ciężko, bo odchyły to masz Ty. Patrzysz na wszelkie grzeszki dziewczyn wokół Ciebie, zapewne w zawiści, że robią one wszystko co złe, ale niestety nie z Tobą....
Kolega zaprosił mnie na dzisiaj do knajpy z okazji urodzin. Było bardzo sympatycznie i wesoło, poznałem jego kilku znajomych, ogólnie na plus. Jednak...
No #!$%@?, to już przestaje być śmieszne mimo całej przypadkowości tej sytuacji...
Podczas jednego z tegorocznych świątecznych spotkań spotkałem kilka nowych osób (rodzina od chłopaka mojej siostry, ale w sumie to nieistotne). Wśród nich była pewna miła Pani, na oko po trzydziestce. W pewnym momencie rozmowa zeszła na mój temat. Czułem to, musiało to pytanie się w końcu pojawić. Wywiązał się mniej więcej taki dialog:
Ona: A ile Ty kochany masz lat, jakoś 16, 17?
Ja: Nie, mam 21.
Ona: Naprawdę?! Nie zgadłabym. Wyglądasz na dużo dużo mniej. Masz takie delikatne, dziewczęce (!) rysy twarzy.
Ja: No, tak jakoś wyszło. Chciałbym wyglądać na więcej, ale nie mam na to wpływu.
@WR9100: Nie przejmuj się, mój niebieski 1-2 lata temu wyglądał też, jakby miał 16 lat. Teraz ma 22 lata i raczej tyle też bym mu dała z wyglądu, strasznie wydoroślał, a mi wcale wtedy to nie przeszkadzało.
Jedno trzeba przyznać kaczorowi: w całym zamieszaniu potrafi mistrzowsko odwrócić wydawałoby się rozpaczliwą sytuację na swoją korzyść. Rząd mógłby zacząć srać ludziom na głowy (nota bene już to robi od dawna), a i tak na koniec opozycja nic by na tym nie ugrała.
Inna sprawa, że gdyby pojawiła się nowa opozycja, w ogóle niezwiązana z obecnym układem sił, to i tak prędzej czy później zostałaby obrzydzona. Ale taki to już klimat w
W zeszłym roku po raz pierwszy w życiu spędziłem sylwestra inaczej niż zamulając samemu przed kompem (lvl 20). Na dzisiaj mam 2 zaproszenia. Coś się jednak zmienia.
Siedzę sobie ze znajomymi w klubie, jest całkiem fajna, wyluzowana atmosfera. W pewnym momencie kolega, który tego wieczoru był akurat solenizantem, przyszedł do naszego stolika z wielgachną tacą pełną shotów. Zaczęliśmy się nimi dzielić i już mieliśmy wznieść toast, gdy nagle przerwała nam nasza koleżanka. Powiedziała, żebyśmy ustawili kieliszki z powrotem na tacy, a gdy to zrobiliśmy, wzięła telefon i zaczęła filmować dookoła cały stolik. Dopiero gdy wrzuciła efekty swojej pracy na snapchata, mogliśmy na spokojnie dokończyć toast.
Każdy pewnie miał taką sytuację, w której ktoś (albo nawet sama ta osoba) w trakcie spotkania odczuł wielką potrzebę podzielenia się ze światem wszystkim, co akurat niedawno się zdarzyło. Czy to fotka niedawno zjedzonej potrawy, czy nowy tatuaż na dupie, czy selfie z własną paczką lub cokolwiek innego - gdzieś w końcu to wypłynie na publiczny widok.
Jako że w oczywisty sposób interesuję się kobietami, to czasem od biedy przeglądnę sobie jakiś profil na fejsie czy instagramie. Zwłaszcza na tym drugim sporo dziewczyn publikuje co jakiś czas nieco odważniejsze fotki - a to z "przypadkowo" głębszym dekoltem, w bikini z plaży czy basenu, czasami też jakaś różowa pochwali się nową bielizną. Czyli odważnie - jednak w granicach akceptowanej normy. Oczywiście, nie muszę tłumaczyć czemu to robią - słowo atencja wyjaśnia wszystko.
@szancik: jasne że są tacy, co wystarczy spojrzeć na ich foty żeby wiedzieć, z kim ma się do czynienia. Ale czasami budujemy na podstawie tych pierwszych skojarzeń zupełnie błędne wnioski. Poznałem np. młodą samotną matkę (nie chodziło o randkowanie), wbrew pozorom wcale nie jest to typowa Karyna która najpierw dała a potem ojciec dziecka w magiczny sposób zniknął. Posłuchałem jej historii i naprawdę mam do niej wielki szacunek, za to
1. Koleżanka spotykała się z jakimś gościem. 2. Stwierdziła po jakimś czasie że jest miłym/świetnym/kochanym/inteligentnym, ale przyjacielem. 3. Gość całkowicie się wycofał z relacji. 4. Koleżanka narzeka i nie potrafi zrozumieć, dlaczego tamten przestał się odzywać.
@OldFuckinPyroRex: nie wiem, bo historię znam tylko z jej punktu widzenia. Chociaż z tego co mi mówiła wywnioskowałem, że podrywał ją w sposób, który chyba nie miał prawa się udać - bukiet róż na drugiej randce, jakaś winiarnia, coś w ten deseń. Mówimy tu o ludziach koło dwudziestki.
@Enid: znam ją trochę i zauważyłem, że mocno wiąże swoje poczucie szczęścia ze związkami, posiadaniem faceta. Jednocześnie wymaga od nich
Do końca licbazy: klasyczny przegryw, o jakim nie potrzeba za długo się rozpisywać. Nieśmiały, z drastycznie niską samooceną, przez te wszystkie lata ledwie kilka imprez, w dodatku dennych. Bliższych znajomych mogłem policzyć na palcach jednej ręki, po maturze pozostał jeden znajomy (podobny przegryw co ja). Dziewczyny tylko platonicznie, o randkach nie nawet nie myślałem.
@WR9100: Mam tak samo jak ty, no nie koniecznie tak samo ja forever tfwnogf. Młody wygląd, samoocena na poziomie dna, stwórca o ile istnieje śmieje się ze mnie, że podniósł moją poprzeczkę tak wysoko. Podobny wiek, dawano mi 16-17 lat. Ty chociaż miałeś jakieś ciekawe wspomnienia ze studiów i masz fajne wspomnienia, więc wygryw no i seksy. Ja wyniosłem zwykłe kruche koleżeństwa. U ciebie widać progres z roku na rok.
źródło: comment_6JKB8AOML7heySrShpe0XTwL4r8o8nHE.jpg
PobierzNiezle w #!$%@? poleciala.