Wpis z mikrobloga

Siedzę sobie ze znajomymi w klubie, jest całkiem fajna, wyluzowana atmosfera. W pewnym momencie kolega, który tego wieczoru był akurat solenizantem, przyszedł do naszego stolika z wielgachną tacą pełną shotów. Zaczęliśmy się nimi dzielić i już mieliśmy wznieść toast, gdy nagle przerwała nam nasza koleżanka. Powiedziała, żebyśmy ustawili kieliszki z powrotem na tacy, a gdy to zrobiliśmy, wzięła telefon i zaczęła filmować dookoła cały stolik. Dopiero gdy wrzuciła efekty swojej pracy na snapchata, mogliśmy na spokojnie dokończyć toast.

Każdy pewnie miał taką sytuację, w której ktoś (albo nawet sama ta osoba) w trakcie spotkania odczuł wielką potrzebę podzielenia się ze światem wszystkim, co akurat niedawno się zdarzyło. Czy to fotka niedawno zjedzonej potrawy, czy nowy tatuaż na dupie, czy selfie z własną paczką lub cokolwiek innego - gdzieś w końcu to wypłynie na publiczny widok.

Jako że w oczywisty sposób interesuję się kobietami, to czasem od biedy przeglądnę sobie jakiś profil na fejsie czy instagramie. Zwłaszcza na tym drugim sporo dziewczyn publikuje co jakiś czas nieco odważniejsze fotki - a to z "przypadkowo" głębszym dekoltem, w bikini z plaży czy basenu, czasami też jakaś różowa pochwali się nową bielizną. Czyli odważnie - jednak w granicach akceptowanej normy. Oczywiście, nie muszę tłumaczyć czemu to robią - słowo atencja wyjaśnia wszystko.

Tak, podoba mi się to. Byłbym kretynem i hipokrytą, gdybym zaczął nagle teraz najeżdżać na to jakie dziewczyny to są teraz bezwstydnice i że to wielce niemoralne. Albo że wszelkie social media to gówno i jestem taki super inny, że z tego prawie nie korzystam (mam tylko fejsa, raczej ze względu na grupę ze studiów). Jednak naszła mnie dzisiaj taka myśl - jacy stajemy się przez to nudni i przewidywalni.

Klikając i przeglądając dowolny (nawet nie randkowy) profil jakiejś dziewczyny mogę sobie wyrobić o niej ogólną opinię. Danych mam mnóstwo. Czym się interesuje, skąd jest, czy ma kogoś (i kto to jest), czy wierzy, a jak tak to w co? Z reguły mogę zobaczyć preferowany przez nią ubiór, jaką ma sylwetkę, przy odrobinie szczęścia daję radę rozeznać nawet wielkość i kształt piersi. I na podstawie tego wszystkiego szufladkuję ją w jednej ze swoich kategorii. Z kolei kobiety czynią to samo w stosunku do facetów, oczywiście w nieco innych kryteriach.

Zero tajemniczości. Jak poznam tę osobę, to zazwyczaj postrzegam ją przez pryzmat tego co widzę w sieci. To nic, że gdybym w czasie rozmowy dowiedział się więcej o tej osobie, to budowany przeze mnie jej wizerunek mógłby runąć. Ale zazwyczaj tego nie odkrywam. Poza tym pewne rzeczy są bardziej intymne. Np. gdybym miał dziewczynę, nie mógłbym zabronić jej wrzucania na insta bardziej pikantnych fotek. Ale świadomość, że ktoś postronny widzi to czego nie powinien, nie sprzyja budowaniu trwałych relacji. \

Niby możemy się kontaktować z sobą o każdej porze dnia i nocy, ale czy jesteśmy bliżej siebie niż nasi rodzice czy dziadkowie? Przemyślenia pozostawiam już Wam. Pozdrawiam.

#przemyslenia #gownowpis #socialmedia #facebook #instagram #tinder #snapchat #takietam #oswiadczenie
  • 3
@WR9100: W jednej korporacji, w której na nieszczęście pracowałem, byłem świadkiem takiej scenki:

- "Hej. Kadry przysłały nam profile jakichś palantów do pracy"
- "Pokaż, pokaż"
- "Wchodź na Facebooka"
- "Zobacz tego idiotę"
- "Ej to chyba jej matka. Ona też będzie takim spaślakiem"
-"Zobacz jak się #!$%@?ł"
-"#!$%@?, ten profil na FB to chyba sobie dla promocji zrobił"
-" Zobaczcie, ta nie ma nawet profilu na fejsie"
- "Ale
@szancik: jasne że są tacy, co wystarczy spojrzeć na ich foty żeby wiedzieć, z kim ma się do czynienia. Ale czasami budujemy na podstawie tych pierwszych skojarzeń zupełnie błędne wnioski. Poznałem np. młodą samotną matkę (nie chodziło o randkowanie), wbrew pozorom wcale nie jest to typowa Karyna która najpierw dała a potem ojciec dziecka w magiczny sposób zniknął. Posłuchałem jej historii i naprawdę mam do niej wielki szacunek, za to jak