V.S. Achuthanandan, były premier indyjskiego stanu Kerala, weteran KPI i KPI(M) zaangażowany w politykę od 1939, jeden z najpopularniejszych polityków regionu, skończył dziś sto lat.
Urodzony w biednej drawidyjskiej rodzinie, wcześnie osierocony i zmuszony porzucić szkołę, pracował jako krawiec i robotnik fabryczny, został działaczem związkowym, politycznym i niepodległościowym (były to czasy Indii Brytyjskich). Przed uzyskaniem niepodległości przez Indie był więziony i torturowany. Od 1967 wielokrotnie był deputowanym do stanowego Zgromadzenia Ustawodawczego, a w maju 2006 jako 82-latek został premierem stanowym Kerali, stając się najstarszym z pełniących tę funkcję w dziejach. Zdobył popularność dzięki wysiłkom na rzecz praw kobiet, ochrony środowiska, wykorzenienia korupcji, obrony tradycyjnie dyskryminowanych grup społecznych oraz przeciwdziałania przypadkom wtargnięć i grabieży ziemi. Jako premier wspierał rozpowszechnianie wolnego oprogramowania.
Odszedł ze stanowiska w maju 2011 w wieku 87 lat, jednak jeszcze w 2016 jako 92-latek poprowadził stanowe struktury partii do zwycięstwa w lokalnych wyborach, po czym został przewodniczącym Komisji ds. Reform Administracyjnych. Odszedł ze stanowiska i z aktywnej działalności politycznej w styczniu 2021, w wieku 96 lat, po przebyciu udaru - stwierdził wówczas, że dotąd czuł się młody.
Mając 97 lat zachorował na COVID-19 i po kilku dniach wyzdrowiał.
Wśród Keralczyków jest znany z zamiłowania do ekologicznej żywności, ćwiczenia jogi i zdrowego trybu życia.
Urodzony w biednej drawidyjskiej rodzinie, wcześnie osierocony i zmuszony porzucić szkołę, pracował jako krawiec i robotnik fabryczny, został działaczem związkowym, politycznym i niepodległościowym (były to czasy Indii Brytyjskich). Przed uzyskaniem niepodległości przez Indie był więziony i torturowany. Od 1967 wielokrotnie był deputowanym do stanowego Zgromadzenia Ustawodawczego, a w maju 2006 jako 82-latek został premierem stanowym Kerali, stając się najstarszym z pełniących tę funkcję w dziejach. Zdobył popularność dzięki wysiłkom na rzecz praw kobiet, ochrony środowiska, wykorzenienia korupcji, obrony tradycyjnie dyskryminowanych grup społecznych oraz przeciwdziałania przypadkom wtargnięć i grabieży ziemi. Jako premier wspierał rozpowszechnianie wolnego oprogramowania.
Odszedł ze stanowiska w maju 2011 w wieku 87 lat, jednak jeszcze w 2016 jako 92-latek poprowadził stanowe struktury partii do zwycięstwa w lokalnych wyborach, po czym został przewodniczącym Komisji ds. Reform Administracyjnych. Odszedł ze stanowiska i z aktywnej działalności politycznej w styczniu 2021, w wieku 96 lat, po przebyciu udaru - stwierdził wówczas, że dotąd czuł się młody.
Mając 97 lat zachorował na COVID-19 i po kilku dniach wyzdrowiał.
Wśród Keralczyków jest znany z zamiłowania do ekologicznej żywności, ćwiczenia jogi i zdrowego trybu życia.
Nikołaj Paramonow, zbiegły z niewoli sowiecki jeniec, który po ucieczce wstąpił do GL pod pseudonimem "Dąbrowski", dowodził złożoną głównie z Sowietów, a także z 15 zbiegłych z dęblińskiego getta Żydów, grupą rabunkową działającą w okolicach Puław i Ryk. Wraz z nią dopuszczał się też zabójstw na akowcach i ogólnie działaczach konspiracji niepodległościowej. M.in. w październiku 1943 z rąk tej grupy zginął akowiec Władysław Piwowarek "Borsuk", jeden z pierwszych partyzantów Inspektoratu AK Puławy, a w styczniu 1944 Alfons Faściszewski "Konar" (wraz z adiutantem Tadeuszem Ruszczyńskim "Brochwiczem" i woźnicą) - jeden z pierwszych organizatorów konspiracji niepodległościowej na terenie późniejszego Inspektoratu Puławy, weteran wojny 1920, nauczyciel i kierownik szkoły w Żyrzynie i później w Końskowoli, zastępca szefa Kedywu Komendy Lubelskiego Okręgu AK.
Po zajęciu Lubelszczyzny przez Sowietów w końcu lipca 1944 Paramonow został kapitanem MO i pracownikiem KW MO w Lublinie, po czym (jak pisze Jerzy Ślaski w książce "Żołnierze wyklęci" z 1996) nadzorował pracę posterunku w Rykach, wspomagając go swoim doświadczeniem w walce z "reakcją".
Początkowo akowcy nie chcieli występować zbrojnie przeciwko "władzy ludowej", jednak nasilające się prześladowania i aresztowania akowców zmusiły ich do działań w samoobronie, w tym do likwidacji najgorliwszych w terenie "utrwalaczy władzy ludowej". Akcja w Rykach z 12 września 1944 była jedną z pierwszych tego typu w "Polsce Lubelskiej".
Ppor.