#anonimowemirkowyznania
Drogie Mirki i Mirabelki. Zebrałem się wreszcie w sobie, by opowiedzieć smutną trochę historię o straceniu przyjaciela. Muszę to z siebie wyrzucić.
#feels #coolstory #przyjaciele
Postaram się być jak najbardziej zwięzłym. Jest tak - dawne czasy, liceum. Mój przyjaciel, nazwijmy go Adam był jeszcze na wakacjach z rodzicami i dołączył do pierwszej klasy naszego liceum dopiero parę dni po rozpoczęciu roku. Dodam, że znaliśmy się (i ciągle znamy) od przedszkola. Chodziliśmy razem do przedszkola, podstawówki, liceum, na studiach mieszkaliśmy razem. Jakoś tak się złożyło, że do klasy chodził z nami inny gość - nazwijmy go Bartek. Nie mając przy sobie Adama usiłowałem znaleźć kogoś do pogadania - tak poznałem Bartka. Kiedy Adam wrócił, razem zaczęliśmy stanowić nierozłączną trójcę. Trochę wyrzutków społecznych, trochę buntowników z wyboru. W każdym razie lata mijały nam szybko i produktywnie. Wielkie plany podboju świata, szczeniackie gardzenie rasą ludzką, później plany wspólnego mieszkania, pracy, wspieranie się przy podbojach płci przeciwnej i długie rozmowy do świtu o Bogu, nienawiści, filozofii, seksie - wszystkim.
Drogie Mirki i Mirabelki. Zebrałem się wreszcie w sobie, by opowiedzieć smutną trochę historię o straceniu przyjaciela. Muszę to z siebie wyrzucić.
#feels #coolstory #przyjaciele
Postaram się być jak najbardziej zwięzłym. Jest tak - dawne czasy, liceum. Mój przyjaciel, nazwijmy go Adam był jeszcze na wakacjach z rodzicami i dołączył do pierwszej klasy naszego liceum dopiero parę dni po rozpoczęciu roku. Dodam, że znaliśmy się (i ciągle znamy) od przedszkola. Chodziliśmy razem do przedszkola, podstawówki, liceum, na studiach mieszkaliśmy razem. Jakoś tak się złożyło, że do klasy chodził z nami inny gość - nazwijmy go Bartek. Nie mając przy sobie Adama usiłowałem znaleźć kogoś do pogadania - tak poznałem Bartka. Kiedy Adam wrócił, razem zaczęliśmy stanowić nierozłączną trójcę. Trochę wyrzutków społecznych, trochę buntowników z wyboru. W każdym razie lata mijały nam szybko i produktywnie. Wielkie plany podboju świata, szczeniackie gardzenie rasą ludzką, później plany wspólnego mieszkania, pracy, wspieranie się przy podbojach płci przeciwnej i długie rozmowy do świtu o Bogu, nienawiści, filozofii, seksie - wszystkim.
Czy był ktoś kiedyś w sytuacji, że druga osoba z czasem zaczęła być na was obojętna? Nie pokazywała, że się stara, że zależy. Ale mówiła, że kocha itd. Czy jest sens walczyć o kogoś takiego, gdy ja się staram i serio chce jak najlepiej a z drugiej strony jest tylko gorzej? Pierwsze związki, keidys wielka miłość i bycie najważniejsza osoba a teraz taka lekkość w odpuszczaniu spotkan.
#zwiazki
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo