Chciałbym móc się jeszcze chociaż raz poczuć jak w podstawówce, kiedy jeszcze nie wiedziałem że inni będą się nade mną latami znęcali, kiedy wracałem sobie po szkole do domu, uruchamiałem komputer i grałem w spiraconego Gothica II NK i zajadalem Cheetosy.
Zero zmartwień, zero zastanawiania się nad samym sobą, nic tylko rozrywka która wryła mi się w głowę latami nie dlatego, że była jakoś super dobra (była dobra, ale
@paulhilbert68: też pamiętam, przenosiłem się do ZS, więc tam ludzie po podstawówce częściowo się znaki w gimnazjum. Entuzjazm przeminął dosłownie pierwszego dnia. Już wtedy czułem, że będzie źle i stopniowo się pogarszało do końca.
@EntuzjastaOCD: Niestety, takie już nasze życie. Nie mam innych marzeń niż możliwie szybko koniec tej męczarni, ale nie mam na to na tyle mocnej głowy.
@dziewiczajajecznica: Ja nie mogę powiedzieć żebym siebie nienawidził bo to jednak dosyć mocne uczucie, a co do siebie mam raczej mniej wniosków.
Ja się po prostu sobą brzydzę. Swoim wyglądem, charakterem, zachowaniem, przywyczajeniami, historią, myślami. Mnie samego brzydzi przebyeanie w mojej obecności, więc się wcale nie dziwię innym.
Wiem, że jest ze mną nie tak od momentu kiedy zacząłem marzyć o tym żeby ciężko zachorować.
Ciężki rak, wylew, udar, zawał - cokolwiek byłoby spoko, żeby skrócić tą marną egzystencję. Moje życie nic nie wnosi, pomijając już kompletnie fakt że mnie samego bardzo boli. Gdyby ludzie faktycznie byli empatyczni, proekologiczni i w ogóle wyrozumiali, to by zezwolili na eutanazję - nie dość że się męczył nie będę, to
Prawie te wszystkie posty z anonima to jakieś głupie bajty typu jestem programista20k a nie mogę znaleźć lochy i nie stać mnie na Kórnik w Warszawie albo jakieś głupie rady typu samorozwój, medytacja. Po chuy oni to w ogóle piszą? #przegryw
@anonanonimowy321: Albo porady tak idiotyczne, że nie chcą pisać pod oryginalnym nickiem, bo by się ośmieszyli.
Piszą, bo ludziom sprawia radość znęcanie się nad słabszymi. Nie dość że w życiu każdy się nade mną znęcał i śmiał, to w internecie to samo, prętem po klatce...
- Związki, ślub i założenie rodziny odpadają. - Brak perspektyw na dobrą pracę. - Najczęściej istnieje możliwość życia na niskim, ale akceptowalnym poziomie na rencie/z pomocą rodziny i/lub dzięki powtarzalnej
@mirko_anonim: Bo to jakiś srogi autystyczny cope. Jakby się dało po prostu przestać się przejmować i zacząć robić cokolwiek innego co pochłonie mój czas bez czucia się jak śmieć to bym to zrobił. Ale tak się nie da.
Jak odmówić pójścia na wesele? Zaprosiła rodzina mnie i rodziców, ja z powodu braku jakiejkolwiek osoby towarzyszącej nie chce pojawiać się na weselu, na ślubie zamierzam być.
Rodzice wiedzą, że nie mam wtedy innych planów, więc pewnie wyśpiewają wszystko i tak. Na ile legitnym będzie powiedzieć jasno, że nie przyjdę z braku partnera?
Gdybym miał komuś poradzić jak spróbować wyjść z przegrywu, to pierwszą radą dla mnie i dla innych byłoby przestanie obserwowania tego tagu (i wielu innych typu #p0lka #tinder #blackpill #mokebe #logikarozowychpaskow). Wiecie dlaczego? To nie jest tak, że tu ludzie nie piszą prawdy. Oprócz bzdetów trafiają się tu życiowe posty, które trafnie opisują rzeczywistość. Pytanie
@Kopytnik_1: Jak ktoś tu siedzi to ma pełną świadomość szansy, jaka ma na wyjście z tego stanu. Jest ona prawie zero, a jeżeli zerową nie jest, to tag ma marginalne znaczenie. Wpływ na wyjście z przegrywu ma to pewnie na poziomie błędu statystycznego.
Zostałem z litości zaproszony przez mojego kolegę na Sylwestra... Co się okazuje jest on zorganizowany dla znajomych jego koleżanki, mają dosyć mało osób bo to jakaś paczka znajomych, jak się okazuje wszyscy przyjeżdżają w parach. Oczywiście planują wynajmowane gdzieś w górach, więc doprosili tylko po to żeby spadły koszty.
Ja nie wiem,ale jak bardzo trzeba być ignorantem, żeby myśleć że to dobry pomysł? Że co, pójdę i będę obserwował losowych
Chciałbym móc się jeszcze chociaż raz poczuć jak w podstawówce, kiedy jeszcze nie wiedziałem że inni będą się nade mną latami znęcali, kiedy wracałem sobie po szkole do domu, uruchamiałem komputer i grałem w spiraconego Gothica II NK i zajadalem Cheetosy.
Zero zmartwień, zero zastanawiania się nad samym sobą, nic tylko rozrywka która wryła mi się w głowę latami nie dlatego, że była jakoś super dobra (była dobra, ale