@Kaciorr: Drzewa jebnięte filtrem, trawa przemalowana jakimś brushem z zielskiem (i zbożem XDD), odbicie na wodzie nie dość, że niepoprawne to jeszcze jakąś p------ą grubością pędzla xD
@NieJedynaNaWykopie: Bo były co najmniej 3 różne techniki malowania, plus różnica detali pomiędzy trawą a tymi domalowanymi drzewami w tle. Kompozycyjnie nie ma sensu, więc pewnie zdjęcie, ale nawet jak na zdjęcie jest dziwnie wykadrowane (środek pusty, ucięte w dolnym lewym).
Jakby całe było pomalowane jak ten środek to fajnie, ale i tak udawać, że takie ćwiczenie jest skończonym dziełem to trochę słabo xd
Coś mnie natchnęło i postanowiłem odtworzyć scenę pojedynku Obi-wana z Anakinem na Mustafar. Stworzyłem to z resztek klocków które mi zostały przez co ta lawa wyszła dosyć kanciasta.
Tak to wczoraj wyglądało. 24 minuty w górę, 5 minut w dół. Pierwszy raz od listopada 2019 latałem sam (przez te krótkie chwilę po tym jak wysiadali spadochroniarze), a w dodatku jeszcze za cudze pieniądze. Żyć nie umierać.
W zeszłym roku narzekałem, ale jak się z nią bliżej zaznajomić to w sumie ta Cessna 207 to bardzo przyjemny samolot. Taki nie za szybki, nie za wolny. Zabiera ponad pół tony spadochroniarzy, chce latać. Trzeba tylko uważać na temperatury silnika i wszystko jest okay.
Bo w zasadzie wywożenie skoczków polega na tym, żeby robić te całe "pilot thing" jak najszybciej i w nakazanych widełkach. Do startu to wiadomo - obroty max, ładowanie 36.5, czyli do czerwonej kreski i fuel flow 31 galonów na godzinę. Jak już jest trochę wysokości to zaczynamy grę o temperatury. Chodzi o to, żeby nie przekraczać 390F na najcieplejszym cylindrze, ale też nie wspinać się zbyt wolno. Czyli jak temperatury rosną to trzeba zmniejszyć moc, obroty, albo przyspieszyć. Jak temperatury są niskie to znaczy, że można troszkę docisnąć. I tak przez te kilkanaście minut wspinania się na 3 albo 4 kilometry.
@PositiveRate: Czelendż akcepted ;) @Gon70: Szczególnie, że te samoloty, którymi wywozi się skoczków to nowe nie są. Zazwyczaj to ostatni etap życia maszyny :) @moxie: @Hav0c: To akurat @gaddemyt dobrze wyjaśnił. Jest taki moment, w którym po prostu trzeba przestać lecieć i nie ma co się brendzlować z tym, żeby było to tak delikatne jak całowanie się z siostrą. @Toxxy: Cieszę
ile razy najwięcej zwaliliście konia w ciągu dnia?? U mnie to było 8. Byłem wtedy na studiach i jako jedyny z pokoju w akademiku zostalem na przerwę miedzysemestealną. Pamiętam że przy 8 razie c--j się na mnie patrzył i ze łzami w oczach prosił żebym go zostawił a ja że nie i walę go na łeb.
Już ledwo co stał, miękki, wylatywał z dłoni a ja myk: google.pl>> doda nago i tarmosze