Wczoraj siedzę o 23 i oglądam stypę, czyli jak rafonix gra w gta 5... myślę sobie żadnych dymów nie będzie. Wyłączam komputer i zabieram się za czytanie książki. Wybór padł na klasykę literatury "Na zachodzie bez zmian", autor Ericha Maria Remarque. I tak czytam o 18 letnich chłopakach, brutalnie wyciągniętych z licealnych ławek i w ogóle z całej sielanki, tak zwanej "La Belle époque" na przerażający front pierwszej wojny światowej.
Czytam o chowaniu chleba przed gigantycznymi szczurami, o dobijaniu śmiertelnie rannych koni, o pożegnaniach umierających kolegów w Lazarecie, o strasznej angielskiej artylerii i o wielu innych przerażających rzeczach... ja w wieku 18 lat słuchałem Katie Melua, martwiłem się jak rzucić palenie i na jakie studia pójść po maturze - jak człowiek czyta o tych młodych chłopakach, o straconym pokoleniu to zupełnie inaczej odbiera się swoje problemy. Czy dobrze wykorzystujemy czas kolejnej pięknej epoki? A raczej "Une plus Belle époque", bo mamy jeszcze większe możliwości niż podczas poprzedniego czasu sielanki i dostatku. Możemy podróżować w każde miejsce na ziemi, studiować na zagranicznych uniwersytetach, uczyć się wybranej przez nas dziedziny wiedzy. Mamy internet - skarbnicę wiedzy potężniejszą niż Wielka Biblioteka w starożytnej Aleksandrii... większy dobrobyt, większe możliwości.
Z powodu lektury tej książki mam też inne refleksje - ile jeszcze będzie trwała nasza piękna epoka? Czy to się stanie jeszcze za naszego życia? Czym różnimy się od tych licealistów sprzed ponad 100 lat? Czym zasłużyliśmy sobie na to wyjątkowe szczęście życia w czasie pokoju?
Dzisiaj
Czytam o chowaniu chleba przed gigantycznymi szczurami, o dobijaniu śmiertelnie rannych koni, o pożegnaniach umierających kolegów w Lazarecie, o strasznej angielskiej artylerii i o wielu innych przerażających rzeczach... ja w wieku 18 lat słuchałem Katie Melua, martwiłem się jak rzucić palenie i na jakie studia pójść po maturze - jak człowiek czyta o tych młodych chłopakach, o straconym pokoleniu to zupełnie inaczej odbiera się swoje problemy. Czy dobrze wykorzystujemy czas kolejnej pięknej epoki? A raczej "Une plus Belle époque", bo mamy jeszcze większe możliwości niż podczas poprzedniego czasu sielanki i dostatku. Możemy podróżować w każde miejsce na ziemi, studiować na zagranicznych uniwersytetach, uczyć się wybranej przez nas dziedziny wiedzy. Mamy internet - skarbnicę wiedzy potężniejszą niż Wielka Biblioteka w starożytnej Aleksandrii... większy dobrobyt, większe możliwości.
Z powodu lektury tej książki mam też inne refleksje - ile jeszcze będzie trwała nasza piękna epoka? Czy to się stanie jeszcze za naszego życia? Czym różnimy się od tych licealistów sprzed ponad 100 lat? Czym zasłużyliśmy sobie na to wyjątkowe szczęście życia w czasie pokoju?
Dzisiaj
SPRZEDAM MIEJSCE REKLAMOWE