Przez to, ze mamy wrzesien przypominaja mi sie czasy szkolne, gdy mialem jeszcze kolegow i kolezanki. Codziennie po szkole razem sie wracalo jak najwolniej do domu, potem od razu na kompa, gdzie prowadzilo sie dlugie rozmowy na GG, sluchajac przy tym losowych kawalkow rocka na radiu Last.fm. Albo po prostu sie gdzies spotykalismy i spedzalismy ze soba czas.
Mialem bezposredni kontakt ze swiatem i ludzmi. Potrafilem stanac w miejscu i w pelni odbierac to co sie wokol mnie dzialo. Niczym Neo w Matrixie ktory spowalnia czas i uzyskuje swiadomosc calego otoczenia i swojego "ja". Dzieki temu cieszylem sie kazda chwila. Wszystko bylo takie jasne i bezchmurne.
Chwile pozniej nadchodzily swieta ktore mialy wspanialy klimat. Przerwa swiateczna, czyli beztroskie granie, potem sylwester, chwile pozniej w lutym ferie zimowe, nastepnie cudowny rozwkit wiosny i juz praktycznie wyczekiwanie na letnie wakacje. (patrz Bozenko... ( ͡° ͜ʖ ͡°))
Ehhh i to wszystko dzialo sie jak mialem 12-13 lat. To byly moje najwspanialsze chwile w zyciu. Nic pozniej nie bylo juz tak jak wtedy. Mam 26 lat i to sa moje jedyne mile wspomnienia, do ktorych milo wracam. Ale przez to, ze wtedy bylo milo, a teraz nie jest, to z automatu wspominanie tamtego okresu wprawia mnie w pewien dyskomfort, wiec nawet te wspomnienia zostaly lekko
Mialem bezposredni kontakt ze swiatem i ludzmi. Potrafilem stanac w miejscu i w pelni odbierac to co sie wokol mnie dzialo. Niczym Neo w Matrixie ktory spowalnia czas i uzyskuje swiadomosc calego otoczenia i swojego "ja". Dzieki temu cieszylem sie kazda chwila. Wszystko bylo takie jasne i bezchmurne.
Chwile pozniej nadchodzily swieta ktore mialy wspanialy klimat. Przerwa swiateczna, czyli beztroskie granie, potem sylwester, chwile pozniej w lutym ferie zimowe, nastepnie cudowny rozwkit wiosny i juz praktycznie wyczekiwanie na letnie wakacje. (patrz Bozenko... ( ͡° ͜ʖ ͡°))
Ehhh i to wszystko dzialo sie jak mialem 12-13 lat. To byly moje najwspanialsze chwile w zyciu. Nic pozniej nie bylo juz tak jak wtedy. Mam 26 lat i to sa moje jedyne mile wspomnienia, do ktorych milo wracam. Ale przez to, ze wtedy bylo milo, a teraz nie jest, to z automatu wspominanie tamtego okresu wprawia mnie w pewien dyskomfort, wiec nawet te wspomnienia zostaly lekko
1. Czy można wszystko załatwić sprawnie i bez "utraty na jakości" na NFZ czy jednak warto pójść/chodzić z tym do prywatnych specjalistów?
2. Jaki jest +-/przeciętny czas oczekiwania na wizytę u dermatologa na NFZ?
Wiem, że z fusów mi nie wywróżycie, ale jest to zazwyczaj kilka dni, tygodni czy może miesięcy? Kompletnie się nie orientuję w temacie wizyt u specjalistów na NFZ, a słyszałem różne historie. Do tej pory jak chodziłem do lekarzy/specjalistów to prawie zawsze prywatnie, a w szpitalach nie bywam od wielu(nastu?) lat.
Kilka dni temu u mnie w miescie powiatowym mialem wizyte na drugi dzień. U mnie wyglada to sprawnie i nie wydaje nie potrzebnie hajsu na prywatne wizyty. Do tego mam za darmo badania krwi chociaz sam o nie nie prosilem a sam lekarz wystawil mi skierowanie akurat trafilem na dermatologa ktory interesuje sie wypadaniem wlosow wiec w miare byl