Jak wzywałem karetkę pogotowia w Łodzi i nie zadziałało
Jedziesz rowerem w środku jednego z największych miast w Polsce, nagle dzieje się ci się coś niedobrego, masz przeraźliwy ból głowy, płytki i nierówny oddech, łapie Cię "delirium", cały dygoczesz. Nie licz na pogotowie, bo nie przyjedzie.
ZielonyJakCegla z- #
- #
- #
- #
- #
- 116
Komentarze (116)
najlepsze
No i to jest absolutny debilizm. Karetka powinna przywieźć pacjenta do szpitala, załoga powinna podac podstawowe informacje - skąd pacjenta zabrano, kiedy, jakie objawy, jakie zabiegi wykonano - zresztą sam wiesz lepiej ode mnie jakie informacje sa potrzebne :) - ktos to powinien zanotować i karetka
Czwartek rano - silny ból brzucha, cały blady, decyzja lekarz - po 2h w poradni lekarz przypisuje leki rozkurczowe. [pacjent czuje źle]
Czwartek wieczór - ból brzucha nadal silny, leki nie pomagają, pogotowie nie przyjedzie - nie ma zagrożenia wg nich życia, do szpitala nie przyjmą bez skierowania, więc nocna poradnia - wypisują papier po 30 minutach. (wow) [pacjent czuje się bardzo źle]
Czwartek
A jak tam obcy. Zdrowy?
Noc: wymioty z powodu zatrucia.
6:00: Decyzja rodziny że chociaż do przychodni trzeba iść (100m od domu) bo nie przejdzie
znajomość procedur tylko z kartką - prawdopodobnie "procedury" zmieniają się co miesiąc. Owe procedury zapewne opracowuje tępa córeczka dyrektora i jakoś jej to nie wychodzi
obsługa komputera na poziomie 70 latka, który stawia pierwsze kroki z komputerem w klubie seniora, - lekarz ma leczyć a nie obsługiwać komputer
lekarze
Kiedy moja córka była jeszcze mała, pewnego razu uderzyła sie w głowe i
PKP to gxxo, szkolnictwo - dno, o urzędach lepiej w ogóle nie gadać. Myślicie, że to przez to, że tam pracują źli ludzie? Po prostu socjalizm to zbrodniczy system który robi z ludzi niewolników albo nierobów. Jakoś taxi potrafiło dojechać w 2 minuty... nie byłoby też problemu zapytać w ile dojedzie. Bo gdyby taksówkarz powiedział klientowi, że może dojedzie, może nie a ogólnie to niech się pierli bo gra na kompie w pasjansa albo wpisuje dane klientów to by wyleciał na zbity ryj następnego dnia.
A prywatni lekarze? Potrafią się umówić na godzinę, zero kolejek i spóźnień, jak coś wypadnie to dzień wcześniej zadzwonią. Po prostu jakby jakiś inny gatunek. Jest homo sapiens i homo budżetus
Co za ironia - walnąć takiego orta w zdaniu mówiącym o tym że ktoś jest do czegoś za głupi
A już na serio - autor słusznie wskazuje, że może się mylić, bo opisuje jednostkowy przypadek. Bo zawsze trzeba patrzeć ogólnie, czego dobrym przykładem są historie moja i brata. Nie chodzi tutaj o szpitale i służbę zdrowia, ale ogólnie o to, że dwie identyczne sytuacje mogą mieć zupełnie inny przebieg - i że z jednej, nie należy wyciągać pochopnych wniosków.
Tak się złożyło, że raz on stracił przytomność w metrze, raz ja (zupełnie inne dni, sytuacje nie są w żaden sposób powiązane). Brat zemdlał pomiędzy stacjami, pasażerowie go złapali i na stacji z nim wyszli - podmuch powietrza go otrzeźwił, odzyskał przytomność i go zostawili samemu sobie. Nawet do ławki nie doprowadzili. Musiał sobie sam radzić, zaczepić policjanta, ci go usadzili, chwilę z nim postali i tyle - musiał radzić sobie sam.
A
Nie zemdlałeś w Łodzi (nie ma metra).
Tylko co wy tak z bratem mdlejecie? hmm? Znaleźliście przyczynę?
Też mam brata i nigdy nie zemdlałem. Ani ja, ani on :)
"Dzień dobry, proszę pogotowie blablabla, objawy takie i takie blablabla. HEJ! EJ, STARY! PATRZ NA MNIE! TRACĘ KONTAKT Z POSZKODOWANYM!"
Skręciłem kolano kiedyś: Dzień 1
- dokuśtykałem do przychodni - 2 lekarzy na urlopie - do reszty nie ma numerków (godzina 8:40)
-