Jak wzywałem karetkę pogotowia w Łodzi i nie zadziałało
Jedziesz rowerem w środku jednego z największych miast w Polsce, nagle dzieje się ci się coś niedobrego, masz przeraźliwy ból głowy, płytki i nierówny oddech, łapie Cię "delirium", cały dygoczesz. Nie licz na pogotowie, bo nie przyjedzie.
ZielonyJakCegla z- #
- #
- #
- #
- #
- 116
Komentarze (116)
najlepsze
wk!$%iające prawda? On płaci a oni mają go w dupie. Tragedia.
o, tak swoją drogą wielki szacun dla butów typu crocks i ich grubej podeszwy, bez nich mama miałaby stygmat, na wylot by przeszło...
z dwojga złego wolę te 40 minut poczekać na izbie przyjęć.
ale przyznaję, skandaliczna obsługa, w Łodzi pogotowie ma jeszcze bardzo wiele do zrobienia...
Historia nie związana z ratownictwem medycznym ale
Jeżeli chodzi o NFZ to mam dosyć ciekawą historię.
Rok temu w robocie pracując przy załadunku naczepy zerwałem sobie wiązadło w stawie mostkowo-obojczykowym. Objawia to się tym że wykonując ruch ręką czuję jak kość mi przeskakuje. Byłem z tym u jednego ortopedy prywatnego który twierdził że sprawę da się załatwić farmakologicznie- nie pomogło. Następnie