Na siłę bym się nie doszukiwał oszustwa, może barmanka poprostu była studentką/absolwentką socjologii/filologii i źle policzyła bo matematyka nigdy nie była jej do niczego potrzebna.
@Vaviec: Strasznie nie lubię takich ludzi z podejściem: "jestem biedny, więc mogę kraść". Wolę wierzyć, że to skutek braku matury z matematyki i zaciekła obrona własnego, lecz nieświadomego błędu.
Policja była raczej obojętna, przyjechali, spisali, pojechali. Pozostaje jeszcze sprawa przetrzymania. Około 1.5 h. No i w tej sprawię muszę iść dziś na komisariat.
Piołunowe żale. Pewnie ktoś cisnął na wasz rachunek i tyle. Macie teraz moralniaka, i do tego lokalu nie wejdziecie. Acha i jeszcze jedno. Przy otwartym rachunku, wystawia się jedną, max dwie osoby, przedstawia barmanowi i kelnerowi i grzecznie mówi, że TYLKO ta osoba, może dla nas coś zamówić.
Zdarza się, że barman/ka przy natłoku obowiązków, bądź zwykłego niezdarstwa może nabić więcej piw na kasę niż faktycznie wydała. Ja sam prowadze lokal gastronomiczny, tj. pub, i zdarzało się, że raporty dobowe/godzinowe nie zgadzały się z kasą. Później okazywało się, że albo zamiast 2 piw dziewczyny nabiły 20 (zdarzyło się nawet 200) albo zamiast 5cl wódki czy rumu liczyły całą butelkę. Normalka, tylko kwestia wyłapania w odpowiednim momencie..;) Jeśli chodzi o ten
Dobrze to zorganizowali w Lolku w Warszawie. Otwierasz rachunek i dostajesz kartę, która dajesz temu co może wziąć na rachunek Twojego stolika i tyle. Tak samo jest w Va Piano. Jak w różnych miejscach wystarczy podać nazwisko lub hasło to każdy może podsłuchać i jechać na Twój koszt.
W Belgii widziałem za to jak w barze, żeby coś dostać na rachunek organizatora trzeba było dać barmanowi kostkę cukru w specjalnym opakowaniu. Na
@boryzo: Nie chcę nic sugerować, ale znajomy opowiadał mi kiedyś co działo się w ich lokalu gdy był barmanem. Tam dość często dochodziło do takich sytuacji, że doliczano ludziom alkohol którego nie zamawiali, licząc, że po pijanemu nie będą w stanie doliczyć się ile naprawdę wypili, lub po prostu zapłacą dla świętego spokoju, by uniknąć spotkania z policją. Dlatego podejrzewam, że takie przypadki nie są odosobnione.
@Jacolex: Istnieje takie prawdopodobieństwo, tylko dlaczego na kamerach doliczyli się 36 piw ? Ja myślę, że takie sytuacje dzieją się częściej. Idzie 20 osób na kręgle. Nikt nie wie ile wypił, ciężko się doliczyć.
Kiedyś pracowałem w barze i Holendrzy mają świetną metodą (BTW to największe "zydy" jakich znam). Przy zamawianiu piw brali "wafelki" czyli podstawki do piwa. Po wszystkim przynosili wafelki i wiadomo było ile wypyli. W Czechach jest też taki zwyczaj że przy otwartych rachunkach stawiają kreski na waflach i później idzie się z takim krążkiem
@tomaszek00: dokładnie, ja w sytuacjach kiedy nie jestem w zaufanym miejscu a mamy zamiar większą grupą trochę wypić, zwykle proszę barmana żeby stawiał kreski na waflu który jest na stole - nigdy nie robili problemu. jeżeli są uczciwi, sytuacja jest dla nich komfortowa, kresek nie zetrzesz a jak zgubisz to liczymy się wg jego rachunków.
Mnie kiedyś babka w spożywczym chciała na dychę wydymać. Babką poszła obejrzeć nagranie z monitoringu i dalej się upierali, że płaciłem dwiema 20-tkami, zamiast jedną 50-ką. W końcu szwagier poszedł obejrzeć to nagranie jeszcze raz z właścicielem sklepu i w końcu kasjerka oddała mi tę dychę. Ale widać było, że była zła, że nie udało się jej mnie oszukać - jeszcze chwilę przed oddaniem prostowała tę dychę w dłoniach i chyba do
Ale to, że mnie dostawca pizzy raz na dychę wydymał, to już fakt. Po prostu wydał za mało reszty, a ja nie zwróciłem na początku uwagi (znów te nieszczęsne 5 dych). Od tamtej pory nie daję im żadnych napiwków (no chyba że raz było 50 gr reszty) i specjalnie ułożyłem sobie taką pizzę, by wychodziło dokładnie 20 zł, by nie mogło być żadnej reszty. Co tam, że już
Komentarze (92)
najlepsze
W Belgii widziałem za to jak w barze, żeby coś dostać na rachunek organizatora trzeba było dać barmanowi kostkę cukru w specjalnym opakowaniu. Na
Podoba mi się to, że
ja bym musiał popić wódką żeby trzeźwo myśleć
Ale to, że mnie dostawca pizzy raz na dychę wydymał, to już fakt. Po prostu wydał za mało reszty, a ja nie zwróciłem na początku uwagi (znów te nieszczęsne 5 dych). Od tamtej pory nie daję im żadnych napiwków (no chyba że raz było 50 gr reszty) i specjalnie ułożyłem sobie taką pizzę, by wychodziło dokładnie 20 zł, by nie mogło być żadnej reszty. Co tam, że już