Może to zabrzmi trochę makabrycznie, ale nie czuję się winny śmierci żuka uderzającego w szybę czy zająca, który z krzaków wybiega mi wprost pod koła. Nie znaczy to, że specjalnie najeżdżam na ropuchy albo przyspieszam na widok psa na poboczu. Po prostu takie życie, nie będę przed każdym ruszeniem sprawdzał, czy aby na pewno coś mi nie wlazło pod samochód i nie siedzi na silniku. Uważam, że do właścicieli należy martwienie się
@Spratus: Daje jedzenie i zakłada obrożę, przez którą kot może się zaplątać. Człowiek to nie kot. Lusterek używam zawsze żeby czegoś lub kogoś nie zahaczyć- w tym np. śpiącego psa/kota/czegokolwiek. To byłaby moja wina.
Natomiast żeby obejrzeć dokładnie samochód i wywalić sierściucha potrzeba by z pół minuty+ tarzanie się po ziemi. Nie mam na to najmniejszej ochoty, zwłaszcza przy ruchliwej ulicy. I w razie czego to nie jest moja wina. To
@Spratus: Nie zrozum mnie źle- patrzę na pobocze, obserwuję to, co się dzieje i przewiduję to, co może się stać. Ale po prostu nie czuję się winny jak w środku nocy z krzaków na poboczu prosto przed maskę wyleci mi zając.
Podchodząc do samochodu też patrzę na niego (na koła), ale nie będę kładł się na brudnej ziemi ani otwierał maski, żeby się upewnić, czy na pewno nie ma tam kota.
To może i ja przytocze to co przydażyło mi się w poprzednią zimę. Jak codziennie rano wsiadłem w samochód i ruszyłem w strone pracy. Po 10 minutach jazdy silnik był już rozgrzany na tyle, że z mojej dmuchawy w końcu zaczęło płynąc ciepłe powietrze. Po kolejnych 10 minutach jazdy sytuacja nabrała nieciekawy zapach. Z dmuchawy pachniało czymś na wzór smażonej kaszanki. Pachnialo mi tak w aucie cała trasę więc po dojechaniu na
Ja na silniku mojego Puegeota 405 znalazłem gołębia bez głowy usmażonego. Też zapewne kot go tam przytargał. Najgorsze, że się przypiekł do blachy i mało się nie zrzygałem jak go musiałem odrywać. Pióra do dzisiaj gdzieś pomiędzy skrzynią a silnikiem są bo wpadły głęboko.
To ja apeluję o wyprowadzanie psów bez smyczy, bo u znajomego w bloku sąsiadka nie trzymała tej smyczy i jak puszczony luzem piesek wsiadł za nią do windy to końcówka się przytrzasnęła w drzwiach, co było widać dopiero jak winda jechała w dół, a piesek zapiszczał unoszony do góry, aż przecisnął się biedak za szyję przez szparę pod sufitem. Krew, flaki i futro - w szoku nie pomyśli się o przycisku "stop".
@olin: No ale smycz jest od tego, aby ją trzymać. Ta tragedia nie wydarzyłaby się, gdyby kobieta nie puściła psa luzem z ciągnącą się za nim smyczą. Jednym słowem, winny jest wyłącznie jej brak wyobraźni. Niemniej to też wartościowa lekcja dla innych właścicieli psów.
Miałem identyczną sytuację, moja mama rano w celu udania się do pracy odpaliła silnik. Jak wyjeżdżała z miejsca parkingowego to coś dziwnie zatrzeszczało ale jakoś się tym nie przejęła. Problem ukazał się dopiero jak chciała wyjechać spod bloku, ponieważ nie można było skręcać kierownicą. Schyliła się pod auto i zobaczyła jakieś zwisające kabelki i kapiący olej. U mechanika wielkie zdziwienie bo zanim powiedział co się stało to pobiegł zwymiotować, potem oznajmił krótko
@terencool: Nie, to jest autentyk. Jakieś Włochy albo Hiszpania, trzyosiowa Setra, kot jakoś wlazł (nie wiem po co, wszak tam wszędzie jest ciepło) no i niestety żywot swój zakończył.
W autokarze w komorze silnika jest sporo miejsca i jak silnik troszkę przestygnie, to kot może tam siedzieć. Kierowca nie wpadł na to, by rano patrzyć pod klapy, bo autokar nowoczesny, skomputeryzowany i jak coś nie działa to on sam powie. Odpalił
@terencool: Znajomy kierowca autokaru opowiadał, że gdzieś w ciepłych krajach, jak rano odpalał wóz, to coś zazgrzytało i szarpnęło. Stwierdził, że klimy nie ma, więc popatrzy co w silniku. Okazało się, że kot zmielił się urywając przy tym pasek klinowy do klimatyzatora.
Najbardziej szkoda mi ludzi, którzy wracali do Polski autokarem bez otwieranych szyb i klimatyzacji.
Obroże są ok, ale trzeba wybrać z głową. Dobra obroża powinna mieć albo odpowiednie zapięcie, albo odpowiednio spreparowany fragment, służący do rozpinania/pękania obroży przy szarpnięciu. Głównie chodzi tu o sytuację, gdy kot wlezie na przykład na drzewo, i zeskakując gdzieś między gałęziami zahaczy i zawiśnie.
Miałem taką obrożę i polecam - to zapięcie się otwiera nawet przy średniomocnym pociągnięciu. Kot czasem ją gubi, ale przynajmniej spełnia swoje zadanie.
Ewentualnie obrożę z taką wstawką to jest elastyczna gumka, która rozciąga się jak kot się zaczepi i pozwala mu się wyślizgnąć, i poza tym łatwo pęka, więc jak kot zawiśnie, to go uwolni.
Ewentualnie zwykłe elastyczne obroże, też dadzą radę, bo
@kubako: chyba zdecydowana większość z kocich obróżek nie posiada takiego "bajeru". Ta którą kupiłam niby profeska, fajna, ma plastikowy zatrzask, ale jest solidny. Wydaje mi się że prędzej by Szymkowi łeb urwało, niż by puścił...
Kiedyś mieliśmy kota z obrożą na pchły i bywało, że wracał bez niej - gdzieś się musiał nią klinować, a ona nie jest tak zapięta, by nie mogła się rozszerzyć i zsunąć.
Komentarze (117)
najlepsze
Natomiast żeby obejrzeć dokładnie samochód i wywalić sierściucha potrzeba by z pół minuty+ tarzanie się po ziemi. Nie mam na to najmniejszej ochoty, zwłaszcza przy ruchliwej ulicy. I w razie czego to nie jest moja wina. To
Podchodząc do samochodu też patrzę na niego (na koła), ale nie będę kładł się na brudnej ziemi ani otwierał maski, żeby się upewnić, czy na pewno nie ma tam kota.
sie zmiescilo
W autokarze w komorze silnika jest sporo miejsca i jak silnik troszkę przestygnie, to kot może tam siedzieć. Kierowca nie wpadł na to, by rano patrzyć pod klapy, bo autokar nowoczesny, skomputeryzowany i jak coś nie działa to on sam powie. Odpalił
Najbardziej szkoda mi ludzi, którzy wracali do Polski autokarem bez otwieranych szyb i klimatyzacji.
Miałem taką obrożę i polecam - to zapięcie się otwiera nawet przy średniomocnym pociągnięciu. Kot czasem ją gubi, ale przynajmniej spełnia swoje zadanie.
Ewentualnie obrożę z taką wstawką to jest elastyczna gumka, która rozciąga się jak kot się zaczepi i pozwala mu się wyślizgnąć, i poza tym łatwo pęka, więc jak kot zawiśnie, to go uwolni.
Ewentualnie zwykłe elastyczne obroże, też dadzą radę, bo