Tabu wokół śmierci to poważny błąd. Przecież każdego to spotka.
Rola medyków nie może się więc ograniczać wyłącznie do podawania leków i nie może skupiać się wyłącznie na chorym. O godności odchodzenia i potrzebie odczarowania śmierci.
gargantel z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 252
- Odpowiedz
Komentarze (252)
najlepsze
A w przypadku przegranej z rakiem mówimy o zremisowaniu z rakiem - ponieważ rak ginie razem z pacjentem :)
@Naczelny_Cenzopapista: A to ciekawe.
Jak wierzyłem w Boga nie bałem się śmierci. Teraz się boję. Moje osobiste wrażenia więc są sprzeczne z tym co piszesz. Na czym więc opierasz tę stukrotną różnicę?
xD godnosci.... taaaaa.... w polskim szpitalu gdzie panuje covidowa psychoza i jak umierasz, to członek rodziny nie moze nawet wejsc zeby przy tobie być xD
@markaina: Szwecja, jako jeden z nielicznych krajów, nie panikuje z powodu światowej paranoi jaką wywołuje covid19 (a raczej mass media i politycy, którym taka sytuacja jest na rękę)
W Polsce jest olbrzymi problem, żeby o tym otwarcie rozmawiać. Kraina Jana Pawła, każde życie święte, intubujemy ludzi z ciężka demencją i udajemy że to jest ok...
Dla kogo to jest kożystne / dobre?
Bo dla pacjenta raczej nie.
Ale hurr durr religia / grzech / ale jak to. Ratujcie.
A czasami nie ma co i jak ratować.
Tylko przedłuża się cierpienie i odwleka w czasie nieuniknione.
Po co?
@BarkaMleczna: proste - pambuk będzie smutny wtedy ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Dokładnie, całe pie*olenie o zakazie eutanazji to jest typowy "moral high ground" osób, które chyba nigdy w życiu nie miały okazji podziwiać jak umieranie może wyglądać w praktyce.
Osobiście miałem okazję oglądać z bliska jak wygląda rak, jako że osoba chora z rodziny wypisała się ze szpitala na własne życzenie po usłyszeniu werdyktu (bo jak umierać to chociaż wśród swoich) a całe zajście miało miejsce przez okres wakacji to robiłem jako pielęgniarka praktycznie 24/7 przez niecały miesiąc - niby krótko ale jednak zostało ze mną na całe życie.
Oglądanie osoby, którą się znało całe życie jak kolokwialnie mówiąc zdycha w męczarniach i tańcowania dookoła niej wiedząc, że nie ważne co się zrobi to wynik końcowy już jest ustalony i jest to kwestia kilku najbliższych dni. Do tego oczywiście dochodzą przerzuty i inne atrakcje, które dodatkowo w późnym stadium jeszcze odzierają chorego z resztek rozumu i przy tym wszystkim dalej ciągnie się to 2-3 tygodnie, bezsensowne i okrutne cierpienie dla chorego i
Uporczywe terapie, głupie religijne nakazy, zabobony, z tym trzeba walczyć
Rodzina głupia czasami też.
Ja chciałbym jak w Holandii, że masz prawo do eutanazji - dla spokoju i pewności, że nikt nie będzie kazał ci cierpieć aż zdechniesz, bo nie można pomóc w szybszym zakończeniu niedoli
hospicja to raczej straszne miejsca..
Zobaczcie jak się do tego podchodzi w Skandynawii.
Na zasadzie absolutnej normalności.
Nie ma nic bardziej naturalnego, niż narodziny, prokreacja i śmierć.
To durne zabobony i religie zrobiły z tego nie wiadomo co.
I do tego te obietnice "życia po życiu" i nieodłączne im zasady co wolno, a
w sumie problem jest taki że ludzie zajmują się jak zawsze fizjologią i pierdołami, a ostatnie chwilie na ziemi moga wiele znaczyc dla wieczności..
na pewno przejście