Niektórym podczas piździelu to nie jest do śmiechu, choroba morska to straszna #!$%@?. Może się odechcieć wszystkiego jak ktoś wrażliwy, łącznie z życiem, seksem i kasą. Mnie akurat nie rusza ale znam kolegów którzy pojechali na pierwszy rejsik do pracy i szybko było "#!$%@? to" i pracują na lądzie.
@znicz: To wszystko to nadaje się dla dziecka co rzyga w aucie albo autobusie. Jak #!$%@? statkiem na lewo i prawo to błędnik się po tym nie uspokoi. Trzeba przetrzymać, a później to dwie opcje. Albo już nigdy nie będzie morskiej choroby (ja tak mam) albo minie ale jak się wróci do domu i znów na statek po jakimś czasie to od nowa, parę dni rzygania i spokój (tak mój wujas
Na chorobę morską jest sposób, musisz patrzeć na horyzont, wtedy masz punkt odniesienia, organizm dużo łatwiej to znosi. A już najlepiej jeśli jesteś na świeżym powietrzu. To naprawdę pomaga. Gorzej ma maszyna. Tam jest duszno, gorąco, śmierdząco, są wirujące elementy, wysokie ciśnienia, napięcia brak naturalnego światła. A przede wszystkim multum pracy aby utrzymać ruch maszyn. Sztorm nie pomaga. Tam się robi czarną robotę, trzeba mieć wiedzę, trafiają tam najlepsi inżynierowie, choć nie
@Milioner_z_Choroszczy: Zawsze mnie zastanawiało jak dużo pracy ma mechanik okrętowy, przecież takie nowe jednostki się chyba nie psuja dzień w dzień? Wiec co oni tam musza tak brudnego i niewdzięcznego robić?
@lubiecie przecież trzeba utrzymać ruch jednostki. Silniki główne, wirówki, systemy balastowe, elektrownia okrętowa, sprężarki powietrza rozruchowego. Systemy paliwowe, olejowe. Kotły parowe ze skomplikowanymi palnikami, system pary. Systemy klimatyzacji. Systemy wentylacji. Maszyny sanitarne (od ścieków). Pompy. Agregaty. Stabilizatory. Stery strumieniowe. Systemy hydrauliki i przeładunkowe. System sprężonego powietrza. Drzwi wodoszczelne. I pewnie jeszcze dwadzieścia rzeczy które mi nie przyszły do głowy lub nie chce mi się o nich pisać.
Ja miałem chorobę morską na promie, do tego stopnia, że mnie sparaliżowało. Leżałem i modliłem się o śmierć, a to tylko kanał La Manche był. Na coś takiego nawet nie wsiadam.
@Qontrol: trzymam stronę @karpii - pierwsza doba skręca żołądek, a potem jest już fajnie. Na statkach nie pływałem, ale na drewnianej łajbie mam sporo mil.
Komentarze (146)
najlepsze
Trzeba przetrzymać, a później to dwie opcje. Albo już nigdy nie będzie morskiej choroby (ja tak mam) albo minie ale jak się wróci do domu i znów na statek po jakimś czasie to od nowa, parę dni rzygania i spokój (tak mój wujas
@elementyzaskoczenia: Ale takie cykliczne rejsy dla anorektyczek, to mógłby być niezły pomysł na biznes.
Gorzej ma maszyna. Tam jest duszno, gorąco, śmierdząco, są wirujące elementy, wysokie ciśnienia, napięcia brak naturalnego światła. A przede wszystkim multum pracy aby utrzymać ruch maszyn. Sztorm nie pomaga. Tam się robi czarną robotę, trzeba mieć wiedzę, trafiają tam najlepsi inżynierowie, choć nie
Każdym z tych systemów trzeba