Niestety szczerze uzmysłowić i uwrażliwić się kogoś nie da, bo to można zrobić tylko samemu. Stąd niepowodzenia na dłuższą metę i większą skalę wszelkich akcji uświadamiających. Co najwyżej zmieniają zachowanie, maskę, ale nie tzw. mentalność.
Moze to bedzie troche kontrowersyjne co teraz napisze ale ja rowniez bym odszedl od telebimu... dlaczego? Nie dlatego ze jestem nieczuly, bo jak najbardziej krzywda ludzka mnie porusza i dotyka, ale odszedlbym poniewaz ogladnie meczu na zywo sprawia mi satysfakcje a takie przytlaczajace obrazki ogladam codziennie w wiadomosciach, faktach i tego typu programach...
Glod i wojny na swiecie to powod rownie dobry jak kazdy inny do uzalania sie, ubolewania, plakania i rwania sobie wlosow z glowy jaki ten swiat jest okrutny a ludzie nieczuli. Takie Emo w ladniejszym opakowaniu.
Jestem człowiekim BAAARDZo jak na dzisiejsze czasu DOBRYM - pomagam ludziom nawet których nie znam na ulicy, zawsze pomogę gdy ktoś mnie poprosi... itd
Czy więc jestem wcielonym złem bo wisi mi los dzieci z afryki? Wydaje mi się że jednak nie... ale każdy uważa inaczej, wole mieć przy swoim boku setke takich którym wiszą dzieci z afryki a umieją pomóc gdy się ich poprosi, pomagają z własnej woli itd niż setke
Jasne. Zostaw to Rosjanom. W Czeczeni doskonale sobie radzą. Jak przyjdzie czas na Polskę to będzie za późno na opór. Nie mówię, że to będzie za 5 lat. Może za 20. Może za 50..
retsef, Ubot: czy wam się zdaje, że dzięki współczuciu jesteście lepsi od Lolomana?
Zaskoczę was, większość ludzi którzy walczyli i ginęli w wojnach nie byli wcale atruistami. Walczyli, bo sami cierpieli, lib cierpieli ich najbliźsi, czuli się zagrożeni lub poprostu nie zgadzali się z ideologią.
Sugerowanie więc, że to altruiści zmieniają świat, jest jakimś nieporozumieniem.
Co więcej, nie trzeba być altruistą, żeby współczuć... samo współczucie jednak nic nie zmieni.
Co więcej, nie trzeba być altruistą, żeby współczuć... samo współczucie jednak nic nie zmieni.
Nie do końca. Współczucie rozumiane jako poczucie więzi, czyli tzw. solidarności z innymi, może wiele zmienić. Dzieje się tak dlatego, że osoba współczująca pozostaje w ciągłej relacji ze wszystkimi, których spotyka. I jej kondycja podczas komunikacji z innymi czy -- nazwijmy to ogólniej -- podczas wyrażania bliskości lub dystansu z innymi, ma bardzo duże znaczenie.
Krzywda i cierpienie wcale nie są popularne. Co pokazuje właśnie ta reklama.
Ludzie okazują współczucie jedynie z powodu poprawności politycznej w której są wychowywani.
Współczucie to nie jest jednak nic warte bo jest typowo obłudne.
Po obejrzeniu dokumentu o kalekich dzieciach z owładniętych wojną rejonach afryki, każdy poprawny politycznie hipokryta podyskutuje chwilę o tym jakie to biedne są te dzieci, po czym oleje wszystko.
Osobiście uważam, że jeżeli chce się pomagać można
Komentarze (59)
najlepsze
Obecny jest nieco mylący...
Jezu... retsef nim napiszesz do kogoś dziecko naucz czytać się ze zrozumieniem, i troche poćwicz myślenie, ostatecznie to nie boli...
To że kocham rodziców, brata itd. NADAL NIE ZMIENIA FAKTU, że nie będę się martwił dziećmi z afryki!!! Bo:
a) nic mi to nie da
b) IM TO NIC NIE DA
c)wszyscy i tak mają to w **** czy komuś
Czy więc jestem wcielonym złem bo wisi mi los dzieci z afryki? Wydaje mi się że jednak nie... ale każdy uważa inaczej, wole mieć przy swoim boku setke takich którym wiszą dzieci z afryki a umieją pomóc gdy się ich poprosi, pomagają z własnej woli itd niż setke
Pokazuje, że ludzie tak na prawdę widzą nieszczęścia ale od widoku tego uciekają.
Niestety z tego właśnie powodu, reklama ta jest nic nie wartą ciekawostką,
my też o niej zapomnimy za chwilę i okażemy się tak samo zabieganymi i zobojętniałymi jak ten tłum z reklamy.
Moim zdaniem takie reklamy są po to aby co jakiś czas ludzie mogli sobie pomyśleć: jestem lepszy bo rozumiem
Zaskoczę was, większość ludzi którzy walczyli i ginęli w wojnach nie byli wcale atruistami. Walczyli, bo sami cierpieli, lib cierpieli ich najbliźsi, czuli się zagrożeni lub poprostu nie zgadzali się z ideologią.
Sugerowanie więc, że to altruiści zmieniają świat, jest jakimś nieporozumieniem.
Co więcej, nie trzeba być altruistą, żeby współczuć... samo współczucie jednak nic nie zmieni.
Nieszczęścia i bieda
Nie do końca. Współczucie rozumiane jako poczucie więzi, czyli tzw. solidarności z innymi, może wiele zmienić. Dzieje się tak dlatego, że osoba współczująca pozostaje w ciągłej relacji ze wszystkimi, których spotyka. I jej kondycja podczas komunikacji z innymi czy -- nazwijmy to ogólniej -- podczas wyrażania bliskości lub dystansu z innymi, ma bardzo duże znaczenie.
Dopóki jesteś sam
Ludzie okazują współczucie jedynie z powodu poprawności politycznej w której są wychowywani.
Współczucie to nie jest jednak nic warte bo jest typowo obłudne.
Po obejrzeniu dokumentu o kalekich dzieciach z owładniętych wojną rejonach afryki, każdy poprawny politycznie hipokryta podyskutuje chwilę o tym jakie to biedne są te dzieci, po czym oleje wszystko.
Osobiście uważam, że jeżeli chce się pomagać można