J---ć deweloperów i ich gipsowe pudła, gdzie na parterze słychać jak sąsiad puszcza tajniaka w fotelu na 5 piętrze. Mieszkania ulepione z gówna i trawy przez ukraińców za dolara dziennie sprzedają za miliony jako apartamenty. Jeszcze wszędzie nastawiają tych ogrodzeń tak, że wycieczka do żabki naprzeciwko mogłaby przebić wszystkie przygody Tomka Wilmowskiego.
@IQ135: mieszkam w takim czymś i myślę, czy nie wygluszyc mieszkania :( tylko problem, bo mniejsze się zrobi. Plus taki, że ogrzewać trzeba mało, nie śmierdzi i jest czysto :) akurat zamknięte osiedle sobie cenię, auto w garażu, rowery latem na zewnątrz nie zapiete. Ale mieszkałem kiedyś na takim zamkniętym osiedlu, że faktycznie, do sklepu to dookoła trzeba było chodzic kawał drogi, ale za to basen kryty był, korty, kręgielnia
Nie rozumiem, tak działa wolny rynek. W socjalizmie budowało się osiedla dla ludzi, teraz buduje się dla zysku. A zyski jak wiadomo trzeba maksymalizować, minimalizując koszty.
@wykopowiczka69: Tak to było w XIX wiecznym kapitaliźmie. W XXI wieku, w cywilizowanych krajach, prawo ogranicza pomysły deweloperów i nie ma takich dyskusji jak u nas. Przykłady: a) jest zapis o zabudowie jednorodzinnej => a deweloper buduje "gmaszysko" które nazywa "jednorodzinny, wielomieszkaniowy" b) przepisy mówią jaką część działki ma pokrywać zieleń, to deweloper na czas odbioru technicznego sadzi trawę na dachu Takie patologie tylko w Polsce
To co niestety poległo w Polsce po przemianie ustrojowej to ogólnie pojęta urbanistyka. Kwiatki ze znaleziska nie są pierwsze ani ostatnie - dużo śmieszniejsze jest osiedle na Złocieniu (też Kraków) gdzie zbudowano duże osiedle i nie zatroszczono się o miejsca na szkołę. Nie ma nawet woli politycznej, by to w sensowny sposób rozwiązać. Z "pozytywów", to jest taki, że ludziom to nie przeszkadza - chętnie płacą setki tysięcy za ciasno pobudowane
Jaki popyt taka podaż. Nabywcą jest klient z zapadłej wsi, który przyzwyczajony do akademikowych warunków szuka czegoś podobnego. Jedynym wymaganiem jest aby łazienka była w mieszkaniu. Reszta jest dowolna, i tak się sprzeda. Słój i tak jedzie na weekend "do domu". Tam się dzieciaki wyszaleją
@FrasierCrane: Ja widziałem to w praktyce. I to bez żadnego szydzenia. Po prostu jak ktoś przyjeżdża ze wsi, to z jednej strony jest zachwycony "marmurami", ale z drugiej strony uświadamia sobie jaki duży komfort miał na wsi - i mieszkając w mieście w bloku musi z tego komfortu zrezygnować.
Te kompromisy, na które taka osoba MUSI się zgodzić, by móc mieszkać w mieście to: - ciasne pomieszczenia -
Żyjemy w czasach, kiedy nawet wymiary, wyposażenie i lokalizacja placu zabaw powinny być regulowane ustawą i obwarowane wysokimi sankcjami za niespełnienie norm, bo jak wolny rynek ma za dużo wolnej ręki, to efekty widzimy na załączonym obrazku ¯\_(ツ)_/¯
Komentarze (250)
najlepsze
W XXI wieku, w cywilizowanych krajach, prawo ogranicza pomysły deweloperów i nie ma takich dyskusji jak u nas.
Przykłady:
a) jest zapis o zabudowie jednorodzinnej => a deweloper buduje "gmaszysko" które nazywa "jednorodzinny, wielomieszkaniowy"
b) przepisy mówią jaką część działki ma pokrywać zieleń, to deweloper na czas odbioru technicznego sadzi trawę na dachu
Takie patologie tylko w Polsce
Nie ma nawet woli politycznej, by to w sensowny sposób rozwiązać. Z "pozytywów", to jest taki, że ludziom to nie przeszkadza - chętnie płacą setki tysięcy za ciasno pobudowane
pewnie taki ktorego rodzice przybyli ze wspomnianej wsi
Po prostu jak ktoś przyjeżdża ze wsi, to z jednej strony jest zachwycony "marmurami", ale z drugiej strony uświadamia sobie jaki duży komfort miał na wsi - i mieszkając w mieście w bloku musi z tego komfortu zrezygnować.
Te kompromisy, na które taka osoba MUSI się zgodzić, by móc mieszkać w mieście to:
- ciasne pomieszczenia
-