Obornikiem Oblał auto turystów
Turyści przyjechali na Mazury... Ich radość z widoku płynącej rzeki oraz zielonej okolicy nie trwała długo. Przejeżdżający obok rolnik ciągnikiem rolniczym marki New Holland spryskał obornikiem zarówno stojący pojazd z otwartą szybą jak i uciekających turystów.
Arczi091 z- #
- #
- #
- 386
Komentarze (386)
najlepsze
Tam już nawet wyjeżdżone ślady się zrobiły bo widać nie pierwszy raz.
W końcu się facet zdenerwował i pokazał co o tym myśli i słusznie zrobił... metoda też doskonała bo nie ma mowy o niszczeniu mienia.
Ej a może zamiast oblewać ludzi gównem wbijmy tabliczkę: Teren Prywatny, zakaz wjazdu?
Wydaje mi się to mniej inwazyjna metoda no ale ja się nie znam
@TwojaStaraTanczyMambe: Może już wcześniej były starcia jak te.
teoretycznie, bo lewactwo czuwa
A skąd mieli niby wiedzieć, że to teren prywatny? Jak w właścicielu się przez lata jad zbierał, to mógł 100zł na tabliczkę posępić i być może by się nagle w magiczny sposób problem skończył. Ale nie.. lepiej kisić złość w sobie (na być może nie zdających sobie sprawy z problemu ludzi), a potem oblać gnojem
Rozumiem, że jak ktoś kiedyś podjedzie Jeepem i bez ostrzeżenia mi strzeli z dupeltówki w ryj, bo jak się okazało
edytka: zwykła meganka, czyli nie z tych książąt, co to pod samą bramę muszą podjechać...więc może Stolyca
@gieroj777: Widzisz, dlatego będziesz zwykłym robalem pracującym za 2k miesięcznie.
Nie trzeba być wybitnie myślącym aby wpaść na to, że sprawca to niekoniecznie musi być właściciel pola.
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Mało tego - rolnik jest winny NAWET jeśli zrobił to przypadkiem. Bo prace polowe trzeba wykonywać ostrożnie. Bo równie dobrze można by stwierdzić że gdyby miał kosę do trawy to mógłby ich skosic.
to,że mamy lewacki prawo i lewackich sędziów nie zwalnia nas z myślenia
żeby jeździć po swoim polu i swoich drogach nie trzeba mieć prawa jazdy i badań technicznych
może powiedzieć, że chciał gównowóz wyłączyć i się nie udało
Art. 157. § 1. Kto wbrew żądaniu osoby uprawnionej nie opuszcza lasu, pola, ogrodu, pastwiska, łąki lub grobli,
podlega karze grzywny do 500 złotych lub karze nagany.
§ 2. Ściganie następuje na żądanie pokrzywdzonego.
Tylko że najpierw trzeba zażądać opuszczenia, a nie lać gnojówką... Teraz to odpowie za zniszczenie mienia.
@Tobol: Ale za to jaka satysfakcja. xD Na pewno nie zbiednieje od zalania starej renówki. Straty wycenią na astronomiczną kwotę pińset złoty.
PS.
jak miał koleś problemy z pojazdami parkującymi na jego posesji, to miał 2 wyjścia:
- zainwestować w głupią tabliczkę: teren prywatny, wjeżdżasz na własną odpowiedzialność, myślę że większość by zrezygnowała
- zarabiać: strzałka z informacją: punkt widokowy, parking 5 zł
wybrał zniszczenie czyjegoś mienia, zemsta, która poza krótkotrwałą satysfakcją, przyniesie mu zapewne dodatkowe straty, a samochody pewnie będą parkować dalej, jeśli nie ma zakazu, a na mapie
sry, ale widziałem świetne drogi, które miały tabliczki "teren prywatny" bez tych tabliczek w życiu bym nie wymyślił, że to teren prywatny,
nie pojmuję takiej logiki, nie wrzucać informacji, głupiej kartki olaminowanej za 5 zł i pozwalać, by się ludzie mylili, tylko po to, by się wściekać i knuć
Może należeć do jednostek samorządu terytorialnego na przykład. Może należeć do jakiejś agencji państwowej.
Normalny człowiek, widząc na swoim nieoznakowanym gruncie intruzów, po prostu podejdzie, oznajmi, że jest to jego własność i poprosi o opuszczenie. Nie jest przypadkiem, że za naruszenie miru domowego (193 kk) odpowiadasz wtedy, gdy wedrzesz się m. in. na ogrodzony
To kuźwa niech lokalni dygnitarze ogarną teren skoro atrakcyjny i wytyczą miejsce gdzie można się zatrzymać a nie cieszą się że gościowi niszczą uprawy bo najważniejsze że są turyści. Nie dziwię się że puściły gościowi nerwy bo zapewne to nie pierwszy raz
2) Czy teren prywatny musi być oznaczony?
3) Czy na terenie prywatnym właściciel może obrzucić "intruza" gnojem?
Natomiast, jeśli grunt został zajęty przez wody trwale i w sposób naturalny, to właściciel dostanie właściwe odszkodowanie, więc też nie do końca "państwo zyskuje" :D
Przecież mógł jak kulturalny człowiek podejść do nich i powiedzieć, że to teren prywatny i poprosić, aby pojechali w inne miejsce.
@MrAndre:
Mój teść swego czasu próbował stosować kulturę na przybyszach z miasta i pobliskich bloków którzy "rekreując" się wyżerali mu całymi rodzinami truskawki z plantacji.
Zazwyczaj wysłuchiwał wiązanek łaciną ale gdy spotkał wyjątkowo uprzejme osoby to padały pytania treści "dzieciom chamie żałujesz ?"
W negocjacjach z bydłem tylko gnojowica skutkuje.
Bardzo często grunty te są własnością jednostek samorządu terytorialnego - głównie gmin. A orzecznictwo sądów