Psy zjadały ją żywcem
- One mnie jadły... Wyjadły mi mięśnie, zdarły skórę. Mlaskały i oblizywały krew - mówi Katarzyna Kozłowska, która ponad rok temu została pogryziona przez psy biegające po okolicy bez nadzoru właściciela. Kobieta ledwo uszła z życiem. Sprawa trafiła do sądu, ale wyrok - jest nie do zaakceptowania.
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 153
Komentarze (153)
najlepsze
Chodzi o przypadki gdy właściciel postępował wyjątkowo nierozwaznie, np. Które pogryzly biegły luzem, pogryzly a nie były szczepione, pogryzly i były przyuczane do agresji wobec ludzi.
Co innego, jezeli np. facetowi przypadkowo uciekły i zostały zaatakowane czy zostały sprowokowane w inny sposób.
Sam fakt, że pogryzły wystarczy.
Nie "i", a "lub". I co znaczy sprowokowane? Psy potrafią atakować tylko z sobie znanych powodów albo z zupełnie bezsensownych z punktu widzenia człowieczeństwa.
@CaptainBryant:
Czyli jezeli mam psa na prywatnym ogrodzonym terenie, teren zamknięty i oznakowany, ktoś wtargnie na mój teren, pies zaatakuje, to też ma iść do uśpienia? Nigdy w życiu!
Tak samo: mam psa na terenie zamkniętym, ktoś go wypuści i zostanie zaatakowany, więc w obronie pogryzie, to też ma być uspiony? Nigdy w życiu.
@EnderWiggin: Bo wypadek samochodowy dla tej większości zwykle wiąże się z utratą przytomności, a często i wstrząśnieniem mózgu. Wtedy może to się wiązać z utratą pamięci krótkotrwałej.
Zatem nie sądzę, aby wypadek samochodowy można porównywać do zjadania przez psy...