Lubię ludzi, którzy zajmują się wyjątkowymi rzeczami. Są takie zawody, o których nigdy nie myślisz, póki ktoś Ci nie uświadomi, że jest osoba, która z tego żyje. Czytałam już o trenerce twarzy (to taki...coaching dla skóry podobno?), znam kogoś, kto zawodowo zajmuje się ozdabianiem ciasteczek. Są behawioryści zajmujący się tylko i wyłącznie kocią psychiką, i cała grupa osób, która na chleb zarabia pisaniem limeryków na życzenie.
Jednym z absolutnie najdziwniejszych zawodów, o jakim słyszałam, jest obrabiacz kości. Zajmuje się, uwaga uwaga, obrabianiem kości. Tylko chyba w sumie właściwe słowo to preparator.
Jest sobie taki człowiek, który nazywa się Robert Strzelecki i jest preparatorem kostnym. Czyli bierze sobie martwe zwierzę i robi z niego ładny, wypreparowany szkielet. Po co? Po to, żeby mieć specyficzną ozdobę, po to, żeby studenci weterynarii mieli się z czego uczyć, po to, żeby zachować na pamiątkę, po to, żeby można było zobaczyć "jak to wszystko w środku działa".
Pamiętacie sprawę wielkiego wieloryba wyłowionego z Bałtyku? To on startuje w przetargu, żeby tego bydlaczka (leżącego obecnie w chłodni), wypreparować i móc zachować jako eksponat naukowy.
"Po co preparator, nie można sobie wygotować albo wystawić na słoneczko?"
Okazuje się, że nie. Bo źle przygotowane kości kończą tak. I proces ten może się uaktywnić dopiero po kilku latach. Źle, za szybko, zbyt agresywnie potraktowane kości zaczną się po prostu rozpadać. Poniżej zdjęcie szczęki samicy Mandryla barwnolicego (Papio sphinx) z muzealnych magazynów Centrum Edukacji Przyrodniczej UJ w Krakowie (została na pracownię oddany do renowacji właśnie, ale już nic się nie dało zrobić - trwają prace nad samcem).
To, jak drobne kostki i chrząstki można idealnie wypreparować jest niesamowite. I tak z tego:
(Płaszczka plamista - Potamotrygon motoro)
robi się to
(jej narządy płciowe, oraz płetwy brzuszne)
A z pytona tygrysiego robi się to.
Preparator dla muzeum może przygotować np. mrównika. Trwa to...11 miesięcy. W efekcie otrzymujemy piękny szkielet, do którego złożenia użyto bardzo dużo cierpliwości (20h montażu) i cały 1g kleju (tylko 3 kości w tym są przyklejone!).
Umarł mrównik, niech żyje mrównik.
A jak to wygląda przed składaniem?
Puzzle z legwana zielonego.
Dowiedziałam się też, że dla preparatorów kostnych organizowane są konkursy (sic!). Z tego co rozumiem, to wygrywa najlepiej przygotowany, złożony i naturalnie zaprezentowany eksponat.
kici kici...
Oprócz tego, że wygląda to trochę mrocznie i strasznie, to robi dobrą robotę, bo poza preparowaniem zwierzątek, które opuściły ten świat niedawno, człowiek pomaga w restaurowaniu eksponatów muzealnych, odnawia, dopieszcza, dorabia ubytki. Nadchodzący projekt? Dodrukowanie rogu dla nosorożca w Centrum Edukacji Przyrodniczej w Krakowie.
No i tak. Jeżeli podoba wam się to, co robi ten człowiek, to założył on sobie zbiórkę na PolakPotrafi.pl. Do tej pory dorabiał brakujące elementy w szkieletach za pomocą mas plastycznych i rzeźbienia, ale zajmuje to bardzo dużo czasu i wymaga niesamowitej precyzji, w dodatku dość łatwo pewnie zniszczyć preparat. Zbiera więc na skaner i drukarkę 3d, żeby móc stworzyć bazę czaszek, dodrukowywać brakujące części szkieletów i zrobić chociażby ten nieszczęsny róg dla nosorożca.
Oprócz tego, w związku z tym, że wiedzę anatomiczną ma sporą, chce się podjąć czegoś, czego w Polsce chyba jeszcze nie ma - drukowania protez dla psich i kocich wypadkowców, którzy swoje z jakiegoś powodu...stracili ;)
(źródło: dogtime.com)
Do końca zbiórki pozostało niewiele, bo 2 dni, jeżeli się nie uda - zebrany piniondz przepadnie, trochę szkoda. Na pewno sobie chłopak poradzi inaczej, bo jest zdolny i zaradny, ale od jakiegoś czasu podziwiam jego pracę i stwierdziłam, że może i wam się spodoba :) jeżeli uważacie, że zasługuje - rzućcie w niego monetą. Jeżeli nie macie monety, to wykopcie wpis, niech się więcej ludzi o dziwnych zawodach dowie ;)
Projekt:
https://polakpotrafi.pl/projekt/by-muzealne-starocie-przestaly-straszyc
Fejsbuń i jeszcze więcej zdjęć:
https://www.facebook.com/PPK.Skulls.Tormentor/
Komentarze (45)
najlepsze
Zasadniczo dość przydatny zawód, biorąc pod uwagę takie przypadki jak ten, opisany w artykule (gdzie eksponaty się zaczęły rozpadać).
I jak tam ciociu, rosołek smakuje? Nowy przepis, z mrównika ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Praca polegała na wąchaniu pierdów innych ludzi. Albo moze inaczej. Wykrywanie raka poprzez wachanie pierdow. #truestory
Moja dziewczyna prowadzi "ranking dziwnych zawodów", w jakich pracowali nasi znajomi:
- miejsce 3: gazowanie szczurów w blokach w Szwajcarii (czym zajmowała się młoda, malutka dziewczyna)
- miejsce 2:
Ale czekaj, ja nie mam rankingu, za to przypomniało mi się, że jeden mój znajomy w Norwegii kiedyś na zlecenie siedział w rzece i liczył ryby. Jakieś zliczanie populacji, czy coś. Też w sumie fajna fucha.
Inni łapali i obrączkowali sikorki, ale to w sumie nic aż tak dziwnego.
W sumie są takie drewniane. Mam velociraptora.
ALE.
W 1732 szwedzki król Fryderyk I kazał wypchać lwa, którego kiedyś dostał w prezencie i który padł. Niestety, taksydermista nie miał bladego pojęcia jak wyglądają lwy i dostał tylko kości + ściągniętą
http://img05.staticclassifieds.com/images_tablicapl/265608293_1_261x203_model-szkielet-dinozaura-swiecacy-w-ciemnosci-bydgoszcz.jpg