Pod każdą informacją o kierowcy jadącym pod prąd autostradą aż kipi od świętego oburzenia doświadczonych kierowców. W ich mniemaniu trzeba być świeżakiem tydzień po odbiorze prawka albo łysym dziadkiem z astygmatyzmem, żeby źle wjechać na autostradę i (jak im się zdaje) przez kilometry tego nie zauważyć. Słowem: to się zdarza tylko skończonym IDIOTOM! Nie pamiętam, żebym z takich newsów dowiedział się, co należy w tej sytuacji robić.
W poszukiwaniu takich informacji zapuściłem żurawia w niemieckojęzyczną część internetu (w końcu dłużej mają autostrady) i streszczam tutaj com znalazł. Przyczyny wjazdu pod prąd są błahe i może się to zdarzyć
każdemu kierowcy, temu w BMW e36 także. Dlatego warto wiedzieć, co robić, gdy już zorientujesz się, że jedziesz pod prąd, a wcale nie zamierzasz zaraz kończyć żywota.
Dlaczego kierowcy jadą pod prąd?
Wjazdowi pod prąd zapobiegają zwykle takie środki:
- Znak B-2 Zakaz wjazdu wszelkich pojazdów
- oznakowanie poziome
- układ drogi, który zazwyczaj znacznie utrudnia nieprawidłowy wjazd (karkołomny kąt skrętu, droga na szerokość jednego pasa)
- obecność aut jadących daną drogą prawidłowo
Okazuje się, że to nie wystarcza. Czasem to droga i oznakowanie są ułomne a czasem zawodzi człowiek. I nie trzeba wcale mieć niezdiagnozowane -3.0 w każdym oku. W samych Niemczech
codziennie pod prąd wjeżdża 8-10 kierowców! (czyli koło 3000 przypadków rocznie).
Kończy się to ok. 80 wypadkami i śmiercią kilkunastu osób rocznie. Przyczyny
są błahe i dotyczą ludzi zdrowych na ciele i na umyśle:
- nie dość wyraźne oznakowanie na węzłach lub w czasie remontów
- nietypowo poprowadzone jezdnie zjazdów/wjazdów, np. na tego typu węźle, gdy jezdnie rozdzielone są wyłącznie oznakowaniem poziomym
- pomylenie wyjazdów z MOP-u
- chwila nieuwagi: gadanie przez telefon, zamyślenie, dłubanie przy radiu, cokolwiek
- złe warunki pogodowe - kiepska widoczność w nocy, w deszczu, śniegu, lub wręcz przeciwnie: oślepienie przez słońce
- MAŁY RUCH! jedziesz sam w środku nocy pustą drogą, brak jest innych aut stanowiących jakiś punkt odniesienia
- a nawet minięcie właściwego zjazdu i dosłowne zrealizowanie podawanej przez nawigację komendy "zawróć!"
Oczywiście są też samobójcy, pijani i naćpani oraz tacy z problemami zdrowotnymi, ale jak widać z powyższej listy przyczyn, nie da się na nich zrzucić 100% winy. Rzecz jasna im kierowca bardziej oblatany, tym mniejsza szansa na taką wpadkę, lecz błąd może zdarzyć się każdemu.
Jak łatwo jest wjechać pod prąd
Weźmy sobie
S-8, węzeł Gęsia Górka. To pewnie tutaj wjechał pod prąd
ten agent w Punto.
Dla kogoś, kto nie
czuje układu drogowego takiego ronda, jedyną barierą przed wjazdem pod prąd jest znak B-2, który stoi niemal równolegle do osi jezdni ronda. Nie trzeba się wiele starać, by go przeoczyć nawet w dobrej pogodzie.
Dlatego np. w Austrii stosuje się dodatkowe oznakowanie:
A to z kolei Francja:
Wjechałeś pod prąd - co robić?
Wbrew mniemaniu wyborowych szoferów, o wjechaniu pod prąd kierowca orientuje się dość szybko. To, że dalej jedzie pod prąd wynika z tego, że nie wie co ma robić, bo
natychmiast łapie go PANIKA!! Wyobraź sobie, że z naprzeciwka samochody jadą prosto na ciebie z prędkością ponad 200km/h, więc skupiasz się tylko na tym, by uniknąć zderzenia. Ani się zatrzymać, ani zawrócić, po prostu nie wiesz, co robić. Spójrzmy na w/w agenta w Punto na S-8:
Jedzie przyklejony do swojej prawej strony pasa. Czy to wygląda jakby nie wiedział, co się dzieje?
Co w takim razie robić, gdy widzisz, że wjechałeś pod prąd (
za ADAC):
- Zwolnić! Im szybciej jedziesz, tym gorzej w razie zderzenia. Tak w gimnazjum uczyli.
- Włączyć światła awaryjne
- Zatrzymać się na pasie rozdziału, czyli po swojej prawej stronie, jak najbliżej barier energochłonnych
- Z najwyższą ostrożnością wysiąść z auta i natychmiast wejść między bariery energochłonne na pasie rozdziału
- Oddalić się od auta by nie oberwać w razie ewentualnego zderzenia i wezwać policję, która pomoże bezpiecznie zawrócić (oraz z pewnością wystawi mandat, ale po raz kolejny uda się przeżyć!)
Czego pod żadnym pozorem nie robić, mimo że w panice może przyjść do głowy:
- NIE próbować ZAWRACAĆ
- NIE próbować ZJEŻDŻAĆ w poprzek jezdni na PAS AWARYJNY
Takie manewry, nawet przy niewielkim ruchu i zwykle raptem dwóch pasach na polskich autostradach, mogą spowodować karambol.
Dziękuję za uwagę. Konstruktywne rozwinięcie tematu mile widziane.
Komentarze (143)
najlepsze
Ale ja znalazłem inny sposób, nie jeździć do Łodzi.
Komentarz usunięty przez moderatora
@agdybymbylmlotkowym: aleś popłynął. Ja bym powiedział wręcz że miliardy myśliwców poruszających się naddźwiękową...
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora