Witam serdecznie,
w nawiązaniu do
wpisu poniżej
relację mojego kolegi z przejazdu z Pszczyny do Gdańska w 1,5 doby.
Czw. 16:47. Wyjazd z Pszczyny (woj. śląskie). Na Śląsku praktycznie nie robiłem zdjęć, bo nie chciałem niepotrzebnie tracić czasu na odpoczynki z racji, że byłem pełny sił. Zresztą przerwy miałem zapewnione z racji włączania się czerwonego światła co kilka - klikanaście minut...
Czw. 21:31. Sośnica (woj. śląskie, pow. lubliniecki, gm. Woźniki). Zrobiłem fotkę, bo kuzynka miała tam niedawno wesele (trzeba się jej pochwalić, że tam byłem ;) )
Czw. 22:28. Wjeżdżam do Częstochowy. Fotka trochę dziko wygląda, bo musiałem nienaturalnie zwiększyć jasność i kontrast, ale za to widać rower.
Pt. 00:11. Chwila przerwy w Starym Broniszewie (woj. śląskie, w pow. częstochowski, przy granicy województw śląskiego i łódzkiego).
Przy okazji udało się sfocić zjawisko wieńca na księżycu.
Pt. 2:40. Fontanna na ryneczku w Szczercach (woj. łódzkie).
Pt. 3:00. Lubiec. Bardzo 'ciepła' noc... Rozumiem jakby to były Suwałki we wrześniu, ale nie koniec lipca w łódzkim...
Pt. 4:19. Gorczyn, obok Łasku (woj. łódzkie). Po zimnej nocy budzi się wreszcie słońce.
Chwię później wjeżdżam do Łasku.
Pt. 5:02. Anielin (woj. łódzkie, pow. opoczyński). Miejscami było tak zimno, że utworzyła się mgła. Na wysokości kierownicy temp. wynosiła 7°C. Szacowana temp. przy gruncie to zaledwie 4-5°C.
Pt. 6:03. Lutomiersk (woj, łódzkie). Słit focia na rynku. Jak na tak małą miejscowość, dziwić może działająca infrastruktura tramwajowa.
Pt. 9:34. Krośniewice (woj. łódzkie). Jazda po takich drogach to przyjemność. Do tej pory nie było ani jednej chmurki na niebie. W tle widać zbliżającą się inną masę powietrza z altostratusem i cumulusami na czele.
Pt. 9:54. Jeszcze 'tylko' ok. 300km do mety...
Pt. 10:06. Ostrowy (woj. łódzkie, pow. kutnowski). Dopiero (a może już?) półmetek. Zaczyna być czuć kolana, ale czuję, że sił jest jeszcze dużo, spać się nie chce. Najgorszy jest fakt, że po nocy obudził się wiatr. Niby zachodni, ale jak się później okaże - im bliżej Gdańska, tym bardziej zaciąga z kierunku północnego :(
Pt. 12:53. Włocławek (woj. kujawsko-pomorskie). Widok z mostu nad Wisłą. Zjechało się za bardzo w dół, więc w 'nagrodę' trzeba będzie teraz 75m w pionie podjechać...
Pt. 14:34. Lipno (woj. kujawsko-pomorskie). Pierwsza (i jedyna) dłuższa (40min) przerwa na ciepły posiłek. Zjadłem połowę (pizzy, nie przerwy :P), druga poszła do plecaka. Swoją drogą wyjątkowo tanie ceny mieli - 20zł za dużą (~40cm), 16zł za średnią pizzę z salami, papryką, szynką, cebulą i serem. Lane p--o (chyba Tyskie) 0,5l 4.50. Pierogarnia "Na Krańcu Świata" jakby ktoś pytał.
Pt. 16:15. Pustki Działyńskie (wg. Wikipedii: kolonia w Polsce położona na Pojezierzu Dobrzyńskim, w województwie kujawsko-pomorskim, w powiecie golubsko-dobrzyńskim, w gminie Zbójno), czyli w skrócie totalne zadupie. Woj. kujawsko-pomorskie strasznie wkurzało z racji swej pagórkowatości...
Pt. 19:12. Radzyń-Wybudowanie (woj. kujawsko-pomorskie, pow. grudziądzki) - znów jakieś odludzie. Jeszcze 'tylko' 142km do celu, a tyłek już cały odparzony, zdarty od siedzenia. Kolana już bardziej czuć, zwłaszcza po chwili odpoczynku, w momencie ruszania z miejsca.
Pt. 19:28. Radzyń Chełmiński (woj. kujawsko-pomorskie, pow. grudziądzki). Ruiny zamku krzyżackiego.
Pt. 20:38. Zachód słońca w miejscowości Rogóźno (woj. kujawsko-pomorskie, pow. grudziądzki). Wiatr nie chce odpuścić. Trochę przygasł, ale nadal przeszkadza.
Pt. 22:50. Korzeniewo (woj. pomorskie, pow. kwidzyński). Most nad Wisłą. Po raz kolejny zjechało się prawie do poziomu morza i zaraz trzeba się będzie wspinać do...
Pt. 23:15. Betlejem. Pojechałem w odwiedziny do Jezusa, tylko spóźniłem się jakieś 2 millenia...
Pt. 23:36. Gniew (woj. pomorskie, pow. tczewski). Jeszcze jakieś 4h męki. Tylna część ciała już w dość kiepskim stanie, kolana czuć coraz bardziej. Były chwilowe przebłyski chęci spania, ale generalnie rzecz biorąc nie chciało mi się zbytnio spać. Były na głowie inne problemy - ww. tylek i kolana.
Sob. 1:28 Tczew. Taka piękna droga i właściwie cała dla mnie :), bo o tej porze ruch był znikomy.
Sob. 3:30 Gdańsk. Jeszcze paręnaście minut i będę u celu.
Sob. 3:50 Ostatnia sekunda zapisu logu GPS. Fotka zrobiona parę minut później.
Cel osiągnięty. Łącznie ok. 571km wg. GPSa i 575km wg. licznika; do pomiarów weźmy dystans 573km.
Czas ogólny: 35:02
Czas samej jazdy: 30:11
Prędkość max.: 49,35km/h
Średnia prędkość: 18,98km/h
Średnia prędkość z postojami: 16,36km/h
Wys. max.: 329m
Wys. min.: wysokość mola (choć GPS pokazywał ujemne wartości :P)
Ilość podjazdów (wg. Google Earth, a ono zaniża tym bardziej, im dłuższa jest trasa): 3,6km.
Ilość zjazdów: 3,35km
Podałbym dokładną ilość podjazdów / zjazdów z licznika, ale zresetował się przy wjechaniu w jakąś dużą dziurę. Bateria dobrze nie stykała i zrobiłem workaround w postaci obklejenia do taśmą, co widać na fotkach, ale jak widać nie było to doskonałe rozwiązanie. W wolnym czasie będę się musiał tym zająć. Szacownie można przyjąć 4km podjazdów, 3,75km zjazdów.
Trasa i pliki do pobrania:
Trasa:
Klik
Z racji ograniczeń panów z Google, można wyświetlić jedynie 2000 punktów, dlatego w okolicach celu brakuje szczegółowych informacji o przebytej trasie. Więcej tu:
Klik
Plik .gps
Klik
Plik .kml
Klik
Dla Nerdów: Plik .gps (NMEA 0183) powstał z połączenia kliku mniejszych plików, dlatego w niektórych miejscach będzie brakować danych podczas postoju. Wynikało to z dwóch powodów:
1) Gdy wchodziłem do sklepu / pizzerii, zatrzymywałem zapis i zabierałem GPSa ze sobą
2) AutoMapa i GSplayer nie lubią się i klika razy zdarzyła się sytuacja, że AutoMapa się wysypała, co przerywało zapis. Zresztą sama też święta nie jest. Każda kolejna wersja ma ciekawsze bugi, ale to nie jest miejsce, żeby się nad tym rozwodzić.
Parę fotek z Gdańska:
Parę słów na zakończenie: Pogoda nie rozpieszczała. 20°C było przekroczone jedynie w dzień wyjazdu do wieczora i na chwilę w piątek. Pierwsza noc bardzo zimna jak na tę porę roku i południową część kraju: 7° - 10°C. W piątek było bardzo wietrznie (w porywach do 50-60km/h) z kierunku W, a później WNW, co skutecznie podniosło czas jazdy o jakieś 1,5-2h ;/ Temp. tylko na chwilę przekraczała 20°C. Generalnie oscylowała w okolicach 18°C. Do tego parę razy przelotnie pokropiło. Druga noc już nieco cieplejsza od pierwszej, bo pojawiły się stratocumulusy. Przeważnie 10°C - 11°C, najniższa zarejestrowana temp.: 9°C. Wiatr przycichnął, choć jego podmuchy były odczuwalne w samym Pruszczu Gdańskim i Gdańsku.
Mięśnie ud okazały się najmniejszym problemem. Myślę, że gdyby tylko one decydowały o całej wyprawie, to byłbym w stanie przejechać jeszcze klikaset km. ale jednak nie było tak różowo. Po tylu godzinach jazdy, tyłek już był w złym stanie. Co chwilę trzeba było zmieniać pozycję, żeby go oszczędzać. Najgorsze i tak były kolana. Przez ostatnie godziny, zwłaszcza po kilkuminutowej przerwie, przy rozpędzaniu się, dawały się we znaki w postaci przenikliwego bólu, który zanikał po krótkiej chwili do takiego poziomu, że można było jechać. Na sam koniec zostało jeszcze jeszcze tylko dojść pieszo na PKP (jakieś 7,5km), ale mimo bolących kolan, nie stanowiło to na szczęście wielkiego problemu. Lekko po 8. ruszył pociąg do Pszczyny, co oznaczało, że wreszcie można zmrużyć oczy.
Komentarze (115)
najlepsze
Taki widok mi się przypomina: znany park, podjeżdża nowa ładna fura (droga), na platformie na haku za furą 3 rowery, wysiada rodzinka, trochę przy kości ale jak każda inna rodzinka... koszulki kolarski, kaski, SPD... Rowery po 4-5K. Robią kółko po parku (jakieś 700-900m) siadają w knajpie, wcześniej słit focia z rowerami na tle jeziorka. Ja siedzę stolik obok. Nagle słyszę: "Jutro
@muchabzz: racja :) pojechałem popływać 50km od domu
Szacun!
@lukaszmarynczak Jak ładowałeś GPS?
lepiej zrobić wycieczkę 100km jakąś fajną trasą.
A to ćpuny ( ͡° ͜ʖ ͡°)