Pierwsze półtora miesiąca studiów poświęcam na naukę reguł. Że się nie spóźnia, że nie bawi się komórką, że nie wychodzi się do ubikacji w trakcie zajęć, bo jeśli ktoś nie jest chory, to wytrzyma 45 minut w ławce – mówi dr Dąbrowska.
To jest właśnie chore. Uczelnia nie jest od wychowywania. Jakoś na najlepszych światowych uniwersytetach ludzie chodzą w bluzach, piją i jedzą na zajęciach, wychodzą i przychodzą kiedy zechcą, połowa ma
@kapsi: Ta spina u nas niczemu nie służy. To teatr, który pokrywa ogólną zapaść i niekompetencję. Student się ładnie ubierze, doktor się utytułuje i wszystko wygląda dostojnie. Jeśli będziemy mieli wyniki naukowe takie jak Zachód to będziemy mogli wyznaczać trendy.
@PlonacaZyrafa: I całowanie w dupe panie doktorze inżynierze magistrze licencjacie, oh i ah. Pompowanie sobie ego tytułami, a i tak (przynajmniej u mnie - Informatyka) po roku pracy, rozkładałem merytorycznie połowę doktorów. Jeden psychol nawet kazał do siebie mówić per magistrze inżynierze.
Z jednej strony to jest prawda, ale z drugiej strony w Polsce jest jakiś głupi zwyczaj, że student ma koło 8 przedmiotów w semestrze i spędza na uczelni po 6-7 godzin dziennie. Niech mi teraz ten cwaniaczek profesor jeden z drugim wytłumaczy, kiedy mam iść do biblioteki? Jeżeli w semestrze liczba przedmiotów spadłaby do 4-5, to wtedy można rozmawiac. Na większości uczelni w Polsce mamy już punkty ECTS i powinno być już
Problem w tym że na obronie nawet nie mogłem pokazać jak działa aplikacja, bo nikogo to nie interesowało, więc w sumie napisałem coś czego nikt nawet nie przeczytał.
@cichy202: U mnie promotor najbardziej zainteresowany był, czy praca jest sformatowana zgodnie z oficjalnym uczelnianym szablonem do Worda.
@cichy202: @yuio: true story 2. tez tak mialem i chwalili mnie, ze cala praca miala 45 stron bo "nawet przeczytali" ale ja robilem tylko zeby zaliczyc i isc do korpo do boxu czytac wypok.
Jakaś nawiedzona. Zaczynam 5 semestr i u żadnego wykładowcy nie było problemu żeby wstać i wyjść do kibla oczywiście bez żadnego pytania - bo przecież to są dorośli ludzie. Wiadomo że na egzaminie to nie obowiązuje
Cały tekst jest przesadzony. A to że niektórzy wykładowcy są zdania że "kobieta nie może być inżynierem" i oblewa wszystkie dziewczyny na zajeciach? Jak wykładowca przychodzi na zajęcia i twierdzi że idzie zima i potrzebuje opon bo inaczej nikt nie zaliczy? Jak to że w bibliotekach jest po jednej sztuce książki a na roku jest 150 osób?
Raz poszedłem do jednego po wpis do indeksu to mi powiedział "to sobie zrób" i
Aż mnie zaskoczyło to co powiedziałeś. Ja naprawdę nigdy nie spotkałem się z żadną z takich sytuacji. U nas nikt nie chciał opon na zimę a prezenty traktowane są dość niechętnie. W bibliotece jest mniej podręczników niż studentów i to prawda, ale w zasadzie nie jest jakoś źle. Nigdy nie miałem problemu dostać książki na miesiąc tak żeby się przed egzaminem przygotować.
@loczyn: W jakim świecie ty żyjesz chłopcze? Taki staruch to zazwyczaj kolega ze studiów rektora, który go klepie po plecach i zachwala jako nauczyciela. I możesz mu skoczyć na ptaka.
Eureka k#%@a. Podejście "idę na studia, bo i tak ciężko z robotą to bez studiów już w ogóle nic nie dostane". Mało kto idzie na studia bo chcę rozwinąć się w jakiejś konkretnej dziedzinie. Poza tym magister nie jest wyznacznikiem żadnej wiedzy. No ale decyzje o tym co po liceum podejmuje się w wieku, w którym mało kto wie co tak naprawdę chce robić i tak to wychodzi.
@rtgn: Lepiej bym tego nie ujął. A problem zaczyna się nie w liceum, tylko w gimnazjum, kiedy szesnastolatek, karmiony gównowiedzą, dostaje możliwość wyboru szkoły. Ci, którzy nie mają konkretnej perspektywy, bo przecież jakie można mieć perspektywy w tym wieku oprócz "o borze nie umiem majzy ide do liceum", wybierają ogólniaka, po którym nie ma pracy. Wychodzi na to, że system szkolnictwa w tym kraju jest przesiąknięty beznadzieją i nieprzydatnością. Ani
@rtgn: teraz na studia się idzie : bo to modne, bo to fajnie studiować, bo mamusia kazała, bo co sąsiedzi pomyślą, bo teraz każdy ma magistra.
Szczegół, że potem ktoś dumnie krzyczy, że studiuje - dwa dni w tygodniu , raz-dwa razy w miesiącu, na prywatnej szkole, kierunek bezrobotny, a aktualnie sprzedaje marchewke na targu, lub nic nie robi, no bo przecież student.
To dla mnie symptom zmiany pokoleniowej, w której studia traktuje się jak pusty rytuał i uważa się, że prawdziwe życie zaczyna się po studiach. Za moich czasów było odwrotnie – mówi prof. Wnuk-Lipiński. – Mamy kształcić elity inteligenckie, a nie ludzi, którzy wpiszą sobie mgr do CV.
Jak na przysłowiową sprzątaczkę trzeba mieć magistra, albo na byle urzędnika, to nie dziwne że ludzie traktują studia jako formalność.
@kapsi: Inna sprawa, że to wszystko jest na zasadzie, że uczelnie "przepychają" studentów dalej. Poprawka poprawki i tak dalej. Źle? To jeszcze się pismo napisze z podaniem o kolejną poprawkę.
Cholera - my mówimy o uczelni, czy o zakładzie do podrabiana dokumentów o wykształceniu?
Zasady powinny być jasne, ktoś zdaje - idzie dalej, ktoś nie zdaje - powtarza semestr lub odchodzi. Co z tego, że część "przyszłych studentów" zrezygnuje z
@Woo-Cash1900: Ale z drugiej strony - sami maturzyści nie interesują się renomą uczelni. Bo mimo wszystko wielu pracodawców patrzy skąd kandydat na stanowisko wziął wykształcenie. A wielu maturzystów pójdzie tam, gdzie jest łatwo, albo blisko domu. Ewentualnie zrobi odwrotnie - jak najdalej od domu.
Tutaj też działa rynek. Papier z renomowanej uczelni ma dużo wyższą wartość niż papier z tej najgorszej. Niestety - wśród ludzi dalej panuje przekonanie, że papier
No pewnie, że chcą. Mamy XXI wiek. U mnie wykłady wyglądały tak, że się przychodziło i przepisywało dokładnie to co jaśniej oświecony wykładowca wyświetlał na slajdach. W trakcie tego wyświetlania zadawał pytania do publiki czyli nas. My zajęci przepisywaniem nie za bardzo ogarnialiśmy co do nas mówi, więc co jakiś czas stwierdzał, że jesteśmy nieukami i nic nie umiem. Nie wiem czy w ramach kary czy dla powiększenia własnego ego zaczynał wtedy przerzucać slajdy tak, że zawsze coś nie zostało przepisane. Prośby na nic się nie zdawały. Później zaczęliśmy robić zdjęcia i problemy zniknęły.
Apel do wykładowców. Jeżeli prowadzisz ch*** wykład to się nie dziw, że studenci na niego nie chodzą. Zrobić prezentacje w PP potrafi zrobić teraz każdy. Dostępność materiałów z wykładu w formie pdf nie jest wcale jakimś nadużyciem czy zbędną wygodą. Przypominam mamy 2013 rok. Ten czas wykorzystany na przepisywanie można spożytkować w zupełnie inny sposób. No, ale to trzeba chcieć odrobinę. A i żeby zaraz ktoś jakiegoś jadu nie wypluł to powiem, że Ci sami wykładowcy studentom z zagranicy czy tym z wymiany takowe rzeczy udostępniają (przynajmniej na mojej uczelni tak było)
@Spaniard: I tak dobrze, że wam pozwolił zdjęcia robić. U nas wielkie halo, że to ich własność prywatna (kopyrajty i te sprawy) i nie mamy prawa tego uwieczniać inaczej jak pismem własnoręcznym. Kilku olewało ten śmieszny zakaz i nadal fociło, co skutkowało usunięciem z wykładu, a za obecność na wykładach były dwa punkty dodatkowe na egzaminie, więc reszta się już podporządkowała. Ogólnie żenada. Zdarzało się, że jakiś wykładowca sam się
@tymc: Powiem Ci szczerze, że z początku chcieliśmy być fair, wszystko och ach, wyższa uczelnia, wow, autorytety, wow, profesorowie tacy mądrzy. No, ale oczekiwania swoje, rzeczywistość swoje. Po jakimś czasie już nie pytaliśmy o takie rzeczy :)
@jeden_z_gapiow: z tego co ostatnio miałem styczność z nowymi grami, chyba jakieś CoD, to kody na nieśmiertelność już nie są potrzebne, każdą ranę da się rozchodzić...
Pamiętam ze studiów informatycznych pewnego profesora, z którym mieliśmy zajęcia. Gość miał ponad 70 lat, posiadał prawie wszystkie możliwe tytuły. Był chyba jednym z najlepszych programistów w Polsce (z tego co słyszałem). Wielokrotnie na zajęciach znajomi, którzy programowaniem zajmowali się od podstawówki potrafili zgasić jego tezy i twierdzenia na temat programowania. Mieliśmy z nim zajęcia, na których kazał nam pracować z programem, który stworzył bardzo dawno temu, trzeba było zapisywać pracę co
Komentarze (154)
najlepsze
To jest właśnie chore. Uczelnia nie jest od wychowywania. Jakoś na najlepszych światowych uniwersytetach ludzie chodzą w bluzach, piją i jedzą na zajęciach, wychodzą i przychodzą kiedy zechcą, połowa ma
@cichy202: U mnie promotor najbardziej zainteresowany był, czy praca jest sformatowana zgodnie z oficjalnym uczelnianym szablonem do Worda.
No nie przesadzajmy.
Jakaś nawiedzona. Zaczynam 5 semestr i u żadnego wykładowcy nie było problemu żeby wstać i wyjść do kibla oczywiście bez żadnego pytania - bo przecież to są dorośli ludzie. Wiadomo że na egzaminie to nie obowiązuje
Raz poszedłem do jednego po wpis do indeksu to mi powiedział "to sobie zrób" i
Aż mnie zaskoczyło to co powiedziałeś. Ja naprawdę nigdy nie spotkałem się z żadną z takich sytuacji. U nas nikt nie chciał opon na zimę a prezenty traktowane są dość niechętnie. W bibliotece jest mniej podręczników niż studentów i to prawda, ale w zasadzie nie jest jakoś źle. Nigdy nie miałem problemu dostać książki na miesiąc tak żeby się przed egzaminem przygotować.
Indeksów nie mamy a wszystko idzie przez
– Budżet państwa jest bardzo ważny – odpowiedział.
– Nam nie chodzi o pana zdanie na temat budżetu, tylko o wyjaśnienie, co to jest – terroryzowała komisja.
Szczegół, że potem ktoś dumnie krzyczy, że studiuje - dwa dni w tygodniu , raz-dwa razy w miesiącu, na prywatnej szkole, kierunek bezrobotny, a aktualnie sprzedaje marchewke na targu, lub nic nie robi, no bo przecież student.
Jak na przysłowiową sprzątaczkę trzeba mieć magistra, albo na byle urzędnika, to nie dziwne że ludzie traktują studia jako formalność.
Cholera - my mówimy o uczelni, czy o zakładzie do podrabiana dokumentów o wykształceniu?
Zasady powinny być jasne, ktoś zdaje - idzie dalej, ktoś nie zdaje - powtarza semestr lub odchodzi. Co z tego, że część "przyszłych studentów" zrezygnuje z
Tutaj też działa rynek. Papier z renomowanej uczelni ma dużo wyższą wartość niż papier z tej najgorszej. Niestety - wśród ludzi dalej panuje przekonanie, że papier
No pewnie, że chcą. Mamy XXI wiek. U mnie wykłady wyglądały tak, że się przychodziło i przepisywało dokładnie to co jaśniej oświecony wykładowca wyświetlał na slajdach. W trakcie tego wyświetlania zadawał pytania do publiki czyli nas. My zajęci przepisywaniem nie za bardzo ogarnialiśmy co do nas mówi, więc co jakiś czas stwierdzał, że jesteśmy nieukami i nic nie umiem. Nie wiem czy w ramach kary czy dla powiększenia własnego ego zaczynał wtedy przerzucać slajdy tak, że zawsze coś nie zostało przepisane. Prośby na nic się nie zdawały. Później zaczęliśmy robić zdjęcia i problemy zniknęły.
Apel do wykładowców. Jeżeli prowadzisz ch*** wykład to się nie dziw, że studenci na niego nie chodzą. Zrobić prezentacje w PP potrafi zrobić teraz każdy. Dostępność materiałów z wykładu w formie pdf nie jest wcale jakimś nadużyciem czy zbędną wygodą. Przypominam mamy 2013 rok. Ten czas wykorzystany na przepisywanie można spożytkować w zupełnie inny sposób. No, ale to trzeba chcieć odrobinę. A i żeby zaraz ktoś jakiegoś jadu nie wypluł to powiem, że Ci sami wykładowcy studentom z zagranicy czy tym z wymiany takowe rzeczy udostępniają (przynajmniej na mojej uczelni tak było)
O