Powiem to tak, może i ludzie naiwni (chociaż nie do końca, bo próbowali sprawę zamknąć, ale kontakt się urwał), ale jest mi ich szkoda. Widać tu niestety najgorszy przykład polskiej mentalności: Polak okradający polaka. Nienawidzę tego, ale sporo ludzi w Polsce ma to wpisane już w geny by kogoś wy*ebać. Nic tylko strzelić takiemu w łeb, a wcześniej dobrze doprać. Buc zarobił na lewej sprzedaży, na zwrocie za wysiedlenie i jeszcze teraz
A co im ten komornik zrobi? Z tego co wiem to nie da się kogoś wyrzucić z domu. Było już tyle spraw o to iż nie da się wyrzucić lokatorów, którzy nie płacą.
z patolami jest taki problem, ze jak jest biedny (najlepiej jeszcze z dziecmi) to sie eksmituje do lokalu socjalnego. Jezeli ktos cokolwiek zarabia i nie ma 10tki dzieci, to najczesciej prawa do lokalu socjalnego nie ma...
@Shady: Nie da się tego przeliczyć Twoim sposobem - zarabiało się wtedy ok. 20-30$ miesięcznie, a domy miały "inną" wartość. Ja w grudniu 1989 roku miałem 1,762 mln zł "zawieszonego" kredytu na budowę domu. Byłem wtedy zwykłym "gryzipiórkiem" i zarabiałem ok. 240 tys zł. Wziąłem pożyczkę z Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej, sprzedałem na bańkę wieloczynnościową maszynkę do obróbki drewna (miałem do budowy domu) i spłaciłem cały kredyt wiec i... dom.
Za głupotę/łatwowierność się pokutuje. Niezależnie od tego co kieruje tą rodziną S, czy są tacy i owacy, prawo stoi po ich stronie. Mówi się o równym prawie wobec wszystkich, nie można kierować się współczuciem wyłącznie i wierzyć na amen tym państwu, które obecnie mieszka w tym domu. Jeżeli można udowodnić, że sprzedano dom, super, ale jak ktoś przez 25lat żyje w domu, łożąc w niego kasę, remontując etc i nie ma aktu,
" Jako dowód przedstawiła w sądzie spisaną na kartce umowę z grudnia 1988 roku, z której wynika że... jedynie wynajęli Nolberczykom dom na 15 lat. Umowa była opatrzona tą samą datą, która widnieje na umowie sprzedaży.
- Wtedy przypomniałem sobie, że rzeczywiście w grudniu 1988 roku spisaliśmy naprędce taką umowę - przyznaje pan Bolesław. "
współczuję panu Bolesławowi... ale po cholerę to podpisywał? ma pozamiatane. takie jest moje zdanie.
O k##%a, tyle powiem. Czytałem ten tekst z szeroko otwartymi oczami. Widać, że koleś to sobie ładnie zaplanował, a niestety państwo najemcy sie przejechali na "dobrym sercu". Smutne, że tak to wyszło, bardzo mocno im współczuję, bo to musi być ogromny stres i nie dziwię im się obecnego stanu psychicznego. Podejrzewam, że niestety nic nie wskórają, i życie zaczyna się prawie od nowa...
Janowi S. bardzo spieszyło się wtedy z wyjazdem - dodaje pan Bolesław. - Ustaliliśmy więc, że dokończymy formalności u notariusza po świętach, jak tylko urządzi się w Niemczech
Jako dowód przedstawiła w sądzie spisaną na kartce umowę z grudnia 1988 roku, z której wynika że... jedynie wynajęli Nolberczykom dom na 15 lat. Umowa była opatrzona tą samą datą, która widnieje na umowie sprzedaży.
- Wtedy przypomniałem sobie, że rzeczywiście w grudniu 1988 roku spisaliśmy naprędce taką umowę - przyznaje pan Bolesław. - To było przed samym jego wyjazdem do Niemiec, gdy miał już w aucie spakowane walizki. Jan S. przyjechał do mnie i ze łzami w oczach prosił, żebyśmy spisali takie oświadczenie, bo jego rodzina nic nie wie o sprzedaży ojcowizny. Obiecywał, że to tylko fikcyjna umowa, która jest mu potrzebna, żeby uspokoić bliskich.
no cóż, ludzie to idioci, nie jest mi ich szkoda, skoro podpisał to niech się teraz martwi o.O tak samo mi nie jest szkoda ludzi, którym banki "wciskają" karty kredytowe a potem mają długi i tak samo mi nie jest szkoda tych co kupują od domokrążców jakieś śmiecie po niewiadomo jakiej cenie...
Komentarze (70)
najlepsze
z patolami jest taki problem, ze jak jest biedny (najlepiej jeszcze z dziecmi) to sie eksmituje do lokalu socjalnego. Jezeli ktos cokolwiek zarabia i nie ma 10tki dzieci, to najczesciej prawa do lokalu socjalnego nie ma...
Czy orientuje się ktoś może czy to była mniej więcej cena rynkowa za taki dom w tamtym okresie?
Dzisiaj by to było około 80k zł (30*2650zł średniej pensji), a więc dużo za mało jak za dom.
Dodam, że
- Wtedy przypomniałem sobie, że rzeczywiście w grudniu 1988 roku spisaliśmy naprędce taką umowę - przyznaje pan Bolesław. "
współczuję panu Bolesławowi... ale po cholerę to podpisywał? ma pozamiatane. takie jest moje zdanie.
- Wtedy przypomniałem sobie, że rzeczywiście w grudniu 1988 roku spisaliśmy naprędce taką umowę - przyznaje pan Bolesław. - To było przed samym jego wyjazdem do Niemiec, gdy miał już w aucie spakowane walizki. Jan S. przyjechał do mnie i ze łzami w oczach prosił, żebyśmy spisali takie oświadczenie, bo jego rodzina nic nie wie o sprzedaży ojcowizny. Obiecywał, że to tylko fikcyjna umowa, która jest mu potrzebna, żeby uspokoić bliskich.
AHAHAHAHAHAHAHAHA