Jeżeli jak sam autor twierdzi, dziecko wakacje może spędzić u dziadków czy w pobliskich zalewach i w ogóle "jest gdzie posiedzieć", to jaki więc problem aby dotyczyło to reszty? W ogóle ten tekst gubi się sam ze sobą po drodze; ból dupy jest u nas powszechny, ale ten tutaj jakoś ma strasznie słabe podłoże.
Rodzic, co wysyła dziecko na wczasy z własnej kieszeni wie, że wakacje dla dziecka nad morzem nie kończą się na 1400zł zapłaconych za wyjazd, do tego dochodzą zakupy tj. środki czystości, ubrania, odpowiednie obuwie, w trakcie zakupów coś jeszcze dojdzie. Trzeba też jakieś kieszonkowe dać, tu nie mam punktu zaczepienia bo nie wiem na co teraz dzieci rozwalają kasę, gofry i lody drożeją z roku na rok, ale 100zł to minimum. I
Powiem wam jak wyglada sprawa z mojej perspektywy. Moi rodzice pracuja w szkole na wsi. 'Biedne i pokrzywdzone' dzieci z bylych pgr'ow jada co roku na 2 tygodnie nad morze lub w gory, podczas gdy ich 'bogaci i szczesliwi' koledzy zachrzaniają przy żniwach pomagając rodzicom. I wytłumacz takiemu dziecku, dlaczego oni muszą tak ciężko pracowac calymi rodzinami, podczas gdy dzieci nierobów dostają za darmo to, o czym oni marzą. Tak samo jest
Jezli fundacja jest oplacana z prywatnych skladek to malo mnie to obchodzi co robi z pieniedzmi. Moze sobie ktos otworzyc fundacje "chronimy zycie na marsie" i jezeli ktos wplaci tam kase to jego sprawa.
Tak jest niestety ze wszystkim.Ludzie pracy zawsze są najbardziej krojeni.Taki menel z ławeczki ma j??#ne na wszystko,jeździ komunikacją miejską za darmo,komornik nic od niego nie weźmie,mandatów nie płaci .A pracujący musi płacić podatki,zusy srusy,vaty,i jak mandat dostanie to komornik nie podaruje.Bo on ma i trzeba mu to zabrać.Taka ciekawostka...do kolegi zapukał komornik,ten powiedział że nie zapłaci bo nie ma z czego bo jest bezrobotny,na co komornik machnął ręką i wypisał zaświadczenie ze
Story of my life. Jak byłem dzieckiem to całe wakacje pomagało się rodzicom w gospodarstwie, a biedniejsze dzieci w przerwie od siedzenia cały dzień z piłką na ulicy jechały na wakacje nad morze.
Moja corka korzysta z takich wakacji i co zalujecie? Ja nie jestem przyslowiowym Panem Mietkiem, pracuje, ale na wakacje nigdy nie wyjezdzamy bo nie ma za co. Ponadto ktoś tu napisał, ze dokładają się do wakacji prywatne firmy i tak jest tez w naszym przypadku. I jeszcze jedno ten Wasz socjal... KILKADZIESIĄT pln,na jedno dziecko, super dużo... W Australii samotnie wychow. Dziecko matka ma mies. ok 800 dolarow, oprocz tego doplaty do
@embejo: Ja bym nie żałował, ale tylko wtedy gdyby państwo zabierało mi pieniądze przymusowo na takie cele. Nie miałbym po prostu jak sprawdzić kto ty jesteś, czy wydajesz pieniądze rozsądnie, czy rzeczywiście masz takie potrzeby, czy też pani Małgosia z urzędu załatwiła coś po znajomości.
I co najważniejsze - jak masz zagwarantowane to zaczynasz uważać, że ci się należy i tracisz bodziec do polepszania swojego stanu, bo po co się starać
Komentarze (142)
najlepsze
Jako dziecko byłem ubogim dzieckiem, byłem raz na koloniach z TPD i powiem Ci jak to wyglądało:
-połowa to dzieciaki z domów dziecka
-ćwierć biedne dzieci które dostały kolonie za pośrednictwem pań w gminnym ośrodku pomocy
-ćwierć to dzieci rodziny i znajomych tych pań:)
A co do kieszonkowego: dziecko takiego tak naprawdę nie potrzebuje. Ciuchy? Jedzie się w tym, co chodzi się na codzień.
Oczywiście nie dotyczy to wyżej wymienionych
I co najważniejsze - jak masz zagwarantowane to zaczynasz uważać, że ci się należy i tracisz bodziec do polepszania swojego stanu, bo po co się starać