Wpadłem na taki pomysł żeby pochwalić się największymi gafami jakie mieliśmy nieszczęście popełnić. Tak jak mówił dr Foreman ludzie którzy nie popełniają błędów są strasznie nudni i to między innymi nasze wpadki czynią nasze życie ciekawszymi, nie wiem co jeszcze napisać we wstępie to może opisze swoje pierwsze dwie sytuacje:
Do mnie do pracy kilka dni temu przyszedł "świeżak" no i razem z pracownikami wykonujemy "projekt" i w pewnym momencie ktoś pyta go skąd jest, on odpowiada że z Kielc. Aha ok, no i po chwili oświadczam mu że jak na ślązaka to całkiem nieźle mówi po polsku, ofc po salwie śmiechu całej firmy pozostało mi spalić buraka.
Jak pracowałem wcześniej w pizzerii to raz przyjąłem zamówienie od kobiety która miała odebrać osobiście dwie pizze i przekazałem je szefowi, po czym pojechałem z dostawą. Wracam do pizzerii i widzę jak szef wyjmuje już gotowe te dwie pizze i daje je jakiemuś typkowi, no to mówię że po te pizze to jakaś baba miała przyjechać, koleś na mnie spojrzał, kątem oka zauważyłem że jakaś kobieta przy stoliku też się na mnie wymownie patrzy, ale mój szef na szczęście uratował sytuację że mówiąc żartobliwie już jest "baba" :)
Jak temat się przyjmie to wpiszę kilka swoich największych faili.
Kiedyś po kilku dniach spania po 2-3h dziennie idę do szkoły, przechodząc koło sklepu stwierdziłem że kupie sobie coś do jedzenia. Gdy podszedłem do drzwi mój zaspany mózg skojarzył, że żeby wejść trzeba zapukać. No to pukam, ekspedientka mówi prosze, ludzie w sklepie nie wiedzą o co chodzi :) Dopiero w szkole ogarnąłem co zrobiłem
Pracowałem jako sternik na Mazurach i pływałem po okolicach Giżycka z jakąś rodzinką z Izraela - mama, tata, trójka małych dzieci. Siedzimy w porcie na obiedzie, ale dzieci płaczą strasznie, że osy latają. No to tatuś - głowa rodziny zaczął te osy łapać pod szklankę po piwie. I tak nałapał ich kilka to wrzucił im niedopałek, a osy zaczęły się dusić. Natomiast ja niewiele myśląc wypalam do niego - "O, like a
Kiedyś jak byłem w szpitalu, do mojej sali wpadła zaaferowana pielęgniarka i pyta: stolec był? powiedziała to tak szybko i niezrozumiale że odpowiedziałem:
Przypomniało mi się jeszcze, jak brat mi opowiadał, że był na jakimś festiwalu, i jakiś gość rozdawał ulotki i krzyczał: "Dla babci! Dla dziadka!". Brat patrzy na ulotkę, a tam sprzedaż trumien...
@martusiek: Jak mnie i resztę młodych ludzi stare ciotki na ślubach pytają „a kiedy wasza kolej” to zawsze mam ochotę się tym zripostować na jakimś pogrzebie.
- z wczesnego dziecinstwa: jechałem rowerem do kolegi i nie mogłem znaleźć adresu, podjezdzam do pewnej osoby i pytam ,,dzien dobry prosze yyy.... Pan czy Pani? .. '' (nie rozpoznałem jej płci)
- miałem 16 lat a ona 15,rozmawiam z koleżanką na skypie, powiedziała ze musi się przesiąść (po raz trzeci z resztą) bo już ją noga boli, akurat weszła jej mama do pokoju gdy mówiłem ,,często zmieniasz pozycje'' (chodziło mi o
@KtosKtoSamNieWiesz: propos ostatniego - kiedyś w sklepie miałem do zapłacenia jakieś 1,99 zł, zapłaciłem 2zł i z dumą informuję sklepową że "reszty nie trzeba".
Dawno, dawno temu w czasie studiów pracowałam w kinie na kasie. Wiadomo, życie studenckie jest dość "męczące", plus robienie wielu nadgodzin żeby więcej zarobić. Pewnego dnia do kina przyszło starsze małżeństwo, byli pierwszy raz w kinie, nie bardzo wiedzieli co się z czym je. Pytam jakie miejsca chcą zająć na sali - odpowiadają, że nie wiedzą jakie wybrać. Postanowiłam im dogodzić i wybrać za nich fajne miejsca, co skwitowałam stwierdzeniem "Dam Państwu
Szkoła wieczorowa. Po lekcjach idziemy z kolegami do knajpy na piwo. Teren mało znany, mordownia, co drugi typ w lokalu niepewny. Usiedliśmy przy stoliku w kącie i opowiadamy historyjki ze szkoły. Kolej na mnie. Opowiadam jak belfer zrugał kolegę, gdy ten spóźniony wszedł do klasy. Parodiując belfra najlepiej jak potrafię huknąłem:
A ty co tak wchodzisz tutaj jak do obory!!
W knajpie akurat w tej sekundzie była cisza, bo wszedł jakiś groźny
Jak byłem małym dzieciakiem to wpadłem do wiadra ze śledziami w pobliskim supermarkecie. Od tamtego czasu nikt już nie stawia takich rzeczy na ruchliwej podłodze. Taka tragedia musiała się wydarzyć, żeby pomyśleli o zmianach.
Taki byłem rozkojarzyony, że na obronę pracy magisterskiej ubrałem dwa inne buty. Dopiero przed salą egzaminacyjną kumple się zorientowali i cała grupa miała niezły ubaw. Przynajmniej troche się odstresowali :)
Komentarze (655)
najlepsze
-nie... nikogo nie widziałem.
cała sala chorych płakała.:P
- miałem 16 lat a ona 15,rozmawiam z koleżanką na skypie, powiedziała ze musi się przesiąść (po raz trzeci z resztą) bo już ją noga boli, akurat weszła jej mama do pokoju gdy mówiłem ,,często zmieniasz pozycje'' (chodziło mi o
A to była jednak złotówka.
A ty co tak wchodzisz tutaj jak do obory!!
W knajpie akurat w tej sekundzie była cisza, bo wszedł jakiś groźny