Wpadłem na taki pomysł żeby pochwalić się największymi gafami jakie mieliśmy nieszczęście popełnić. Tak jak mówił dr Foreman ludzie którzy nie popełniają błędów są strasznie nudni i to między innymi nasze wpadki czynią nasze życie ciekawszymi, nie wiem co jeszcze napisać we wstępie to może opisze swoje pierwsze dwie sytuacje:
Do mnie do pracy kilka dni temu przyszedł "świeżak" no i razem z pracownikami wykonujemy "projekt" i w pewnym momencie ktoś pyta go skąd jest, on odpowiada że z Kielc. Aha ok, no i po chwili oświadczam mu że jak na ślązaka to całkiem nieźle mówi po polsku, ofc po salwie śmiechu całej firmy pozostało mi spalić buraka.
Jak pracowałem wcześniej w pizzerii to raz przyjąłem zamówienie od kobiety która miała odebrać osobiście dwie pizze i przekazałem je szefowi, po czym pojechałem z dostawą. Wracam do pizzerii i widzę jak szef wyjmuje już gotowe te dwie pizze i daje je jakiemuś typkowi, no to mówię że po te pizze to jakaś baba miała przyjechać, koleś na mnie spojrzał, kątem oka zauważyłem że jakaś kobieta przy stoliku też się na mnie wymownie patrzy, ale mój szef na szczęście uratował sytuację że mówiąc żartobliwie już jest "baba" :)
Jak temat się przyjmie to wpiszę kilka swoich największych faili.
mimo, ze tamat o wlasnych wpadkach, ja opowiem o kolezance. gdy byla studentka i mieszkala na stancji zapchal jej sie kibel. zamiast isc do sasiadow/na uczelnie/baru/przychodni ona przez te kilka dni zanim naprawili rozkladala gazete na podlodze, srala, zawijala, pakowala w torebke i na przystanku autobusowym do kosza wywalala.
Podstawówka, poczet sztandarowy. Szarfa zsunęła mi się z ramienia, podciągnęłam ją szybko i dalej stałam z poważną miną. Podczas wprowadzania sztandaru usłyszałam falę śmiechu. Cała szkoła widziała moje majtki, bo razem z szarfą zawinęłam sobie spódnicę gdzieś po talię.
@t3m4: W mojej podstawówce do ślubowania służyła beżowa, wielka kredka, taka na jakieś 70 cm i 10 średnicy. Trzymana przez dyrektora na wysokości jego pasa, a twarzy ucznia. Wyobraź sobie, jak to wyglądało.
@kayleigh1507: masz plusa na pocieszenie, ja kiedyś w poczcie sztandarowym opuściłem ten cholerny, ciężki sztandar za nisko i kiedy dzieciaki z pierwszej klasy przysięgały, ja wykrzywiałem się jak mogłem, żeby to gówno utrzymać... Tak lekko licząc 120 rodzin do dzisiaj pewnie ma niesamowity ubaw, kiedy tylko oglądają wideo ze ślubowania swojej pociechy w podstawówce:(
Czekalem na klatce schodowej na moja siostre ktora miala juz do mnie schodzic. Usłyszałem że ktoś idzie postanowiłem wystraszyć moja siostre. schowałem się za drzwi. Jak mozecie sie domysla osoba ktora schodzila na dol nie byla moja siostra. jeśli to byłby sąsiad to jeszcze pół biedy ale był to jakiś obcy dla mnie koleś, ktorego wystraszylem niesamowicie. Po akcie strachu obydwoje poszlismy w rozne strony bez slowa. Hah to bylo dziwne :p
@JcL: Miałem podobną sytuację na stacji benzynowej w Ostródzie, z paczką znajomych wracaliśmy z nad morza i zatrzymaliśmy się do wc. Wchodzimy do łazienki kumpel wchodzi do kabiny i się zamyka a ja dla jaj szarpie za klamkę tej kabiny, on krzyczy sp@%%#$@aj :) to odszedłem i sikam do pisuaru, do łazienki wchodzi jakiś obcy koleś podchodzi do drzwi tej kabiny i łapie za klamkę, kumpel znowu: mówiłem sp@%%#$@aj frajerze :)
@Lukas77986: To z podobnej serii. Jesteśmy w Pasażu Grunwaldzkim(Wrocław) i przycisnęła mnie dwójeczka, no to lece do kibla, a kumple za mną bo ktoryś z nich też ma potrzebę. No i właśnie kolega, kiedy ja siedziałem w skupieniu, próbował otworzyć drzwi. Krótka seria - "Sp@%$!@$aj, sram człowieku, wejdź to Cie obsram.", śmiechu-chechu i powtórka z rozrywki, znów ktoś mi szarpie za drzwi, już wk##$iony krzyczę na cały kibel: "No
Studiuję od pewnego czasu w Toruniu i jakieś 2 lata temu byłem na urodzinach u kumpla. Impreza odbywała się w domku jednorodzinnym po drugiej stronie miasta, za Wisłą, gdzie generalnie nie ma cywilizacji i byłem tam pierwszy raz w życiu. Melanż był konkretny, kilkadziesiąt osób na kwadracie, wóda, zioło i tym podobne klimaty. Koło 2 w nocy trzeba było zawijać na tramwaj, bo potem już ciężko było dostać się do centrum miasta.
Jeden z moich wiekszych przypałów miał miejsce w pracy. Tak w skrócie. W firmie, w której pracuje zatrudnionych jest około 1,7 k ludków, więc trudno jest wszystkich znać. Przydzielono mi kiedyś kobietę do pomocy, której nie dało się lubić, strasznie wredne babsko. Kilka tygodni później pracuje z jakims gościem, rozmawiamy sobie, gdy na horyzoncie pojawia się wcześniej wspomniana niewiasta. Powiedziałem dosadnie co o niej myslę po czym okazało sie że jest to
Mieszkaliśmy w kamienicy, typowo studencki skład. Jeden z kolegów lubił sobie zapalić marihuanę no i "for fun" jedną miał zasadzoną (ot tak mu rosła w doniczce).
Pewnego razu zmarł mężczyzna mieszkający drzwi obok. Przyszedł do nas w tej sprawie Policjant po cywilu, żeby się wypytać o różne rzeczy. Pech chciał, że drzwi do pokoju kolegi były zaraz koło drzwi wejściowych - no i nie były zamknięte. Policjant
1. Szef rozmawia z klientem, czekamy na jego żonę (klienta), żeby wspólnie ustalili rozplanowanie punktów. Nie pamiętam jaki temat, wtrąciłem się w rozmowę i z moich ust padł tekst "Na 10 rudych 11 fałszywych". Wróciłem do swoich zajęć, przyjechała wreszcie żona klienta, razem z dzieckiem, szef mnie zawołał do pomocy w mierzeniu i.... nie wiedziałem gdzie uciekać oczyma, zarówno dziecko jak i żonka miały rude włosy.
Kiedyś bez okazji wypiliśmy z kumplami kilka piw nad jeziorkiem, po czym postanowiliśmy udać się coś przekąsić. Jedząc pizzę w jednej z restauracji poczułem, że zrobiło mi się jakoś tak nieswojo i wtedy przypomniałem sobie o tabletkach, które zażyłem z rana, a których za nic na świecie nie powinienem łączyć z etanolem. Z twarzą pokerzysty opuściłem kumpli i udałem się w stronę WC, co by się po prostu zwyczajnie porzygać. Męska była
@Solidly: Hm, tego typu zdarzenie wyjaśnia pewnie genezę powstania płynnego cthulhu które napotkałem parę miesięcy temu w toalecie przydrożnego orlenu. A tóż nad malowniczo rozbryzganym zielonobrązowym gównem z dodatkami białej galaretki wisiała sobie niegdyś biała karteczka z wypisaną godziną ostatniego sprzątania - jakieś 10 minut przed moim wejściem....
Ja nie będę się ścigał na wtopy, bo potem może być wykorzystane :D
Tylko opisujcie swoje przygody, by nie było wtopy, jak mój znajomy. Koleś chce zawsze sprzedawać najzabawniejsze opowieści jako "swoje" własne przeżycia. Kiedyś siedzimy w grupce kilku osób, usłyszał fajną opowieść, po 2 tyg. spotykamy się w podobnej grupie ... a on nagle opowiada to nam to samo, ale jako swoje przeżycie :D
@text: Do mnie kiedyś znajomy przyszedł z płytą i poprosił o przerobienie jego ulubionej piosenki na dzwonek mp3. Zrobiłem tą małą przysługę, wgrałem na komórkę, chwilę porozmawialiśmy no i poszedł. Na drugi dzień spotykam się z naszą wspólną znajomą, co tam, jak tam i takie pierdoły. Po chwili zaczyna mi się chwalić, że dostała od tego kolegi dzwonek który zrobił specjalnie dla niej z jej ukochaną piosenką.
Pierwszy tydzień pracy w Irlandii, niby angielski na średnim poziomie... powiedziałem szefowi, że musi wsadzić sobie pendrive w d*pę (staliśmy przy serwerze, coś mu tłumaczyłem na temat botowania serwera z urządzenia USB i powiedziałem, że musi wsadzić 'backside').
Sporo lat temu, poważna firma państowa. Wysoko postawiona osoba widzi, że jestem coś mocno wkurzony (świetny facet, mimo tak poważnego stanowiska).
To jak juz kolega zaczal takie tematy to z biznesowych wypadow dreczy do dzis mnie jedna historia.
Prezes zarzadzil spotkanie organizacyjne w pewnym hotelu. No i zarzadzil picie wodki ktorej nienawidze...tak juz mam ale nie wypadalo odmawiac.
Do pokoju bylo dosc daleko a juz czulem ze jest zle....
Zdarzylem zlapac klamke wiec to co zdazylo wyleciec odbilo sie od dzwi i wyladowalo na scianie pokoju hotelowego. Nastepne kroki skierowalem do kibelka tam
@PeaceUN: a jak tak zapytam, jako osoba, która nie korzysta z usług hoteli.
Jak to jest z odpowiedzialnością za stan wynajętego pokoju? Czy płacąc za pokój płacę również za sprzątanie i jeśli najdzie mnie taka ochota mogę nasrać na szklaną ławę i wetknąć w ową kupę paluszki solone? Zawsze mnie to zastanawiało kiedy na filmach bohaterowie niejednokrotnie demolowali pokoje hotelowe.
Gość odpowiada za stan pokoju, który wynajmuje. Znam przypadek, w którym goście musieli zapłacić za remont pokoju z powodu wyrządzonych zniszczeń. Jestem hotelarzem. Pozdrawiam.
Btw. kiedyś jeden z gości hotelowych zasrał nam cały pokój. Dosłownie. Od ścian po podłogi, ręczniki i pościel. Nie wiem co tam się działo, ale sprzątaczka nie była najszczęśliwsza.
Komentarze (655)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
@Lukas77986: To z podobnej serii. Jesteśmy w Pasażu Grunwaldzkim(Wrocław) i przycisnęła mnie dwójeczka, no to lece do kibla, a kumple za mną bo ktoryś z nich też ma potrzebę. No i właśnie kolega, kiedy ja siedziałem w skupieniu, próbował otworzyć drzwi. Krótka seria - "Sp@%$!@$aj, sram człowieku, wejdź to Cie obsram.", śmiechu-chechu i powtórka z rozrywki, znów ktoś mi szarpie za drzwi, już wk##$iony krzyczę na cały kibel: "No
Mieszkaliśmy w kamienicy, typowo studencki skład. Jeden z kolegów lubił sobie zapalić marihuanę no i "for fun" jedną miał zasadzoną (ot tak mu rosła w doniczce).
Pewnego razu zmarł mężczyzna mieszkający drzwi obok. Przyszedł do nas w tej sprawie Policjant po cywilu, żeby się wypytać o różne rzeczy. Pech chciał, że drzwi do pokoju kolegi były zaraz koło drzwi wejściowych - no i nie były zamknięte. Policjant
1. Szef rozmawia z klientem, czekamy na jego żonę (klienta), żeby wspólnie ustalili rozplanowanie punktów. Nie pamiętam jaki temat, wtrąciłem się w rozmowę i z moich ust padł tekst "Na 10 rudych 11 fałszywych". Wróciłem do swoich zajęć, przyjechała wreszcie żona klienta, razem z dzieckiem, szef mnie zawołał do pomocy w mierzeniu i.... nie wiedziałem gdzie uciekać oczyma, zarówno dziecko jak i żonka miały rude włosy.
2.
"Panie Profesorku"
Jak miło ;P
Tylko opisujcie swoje przygody, by nie było wtopy, jak mój znajomy. Koleś chce zawsze sprzedawać najzabawniejsze opowieści jako "swoje" własne przeżycia. Kiedyś siedzimy w grupce kilku osób, usłyszał fajną opowieść, po 2 tyg. spotykamy się w podobnej grupie ... a on nagle opowiada to nam to samo, ale jako swoje przeżycie :D
Sporo lat temu, poważna firma państowa. Wysoko postawiona osoba widzi, że jestem coś mocno wkurzony (świetny facet, mimo tak poważnego stanowiska).
- co tam się stało?
- a nic nic, wkurzony troszke jestem
-
Prezes zarzadzil spotkanie organizacyjne w pewnym hotelu. No i zarzadzil picie wodki ktorej nienawidze...tak juz mam ale nie wypadalo odmawiac.
Do pokoju bylo dosc daleko a juz czulem ze jest zle....
Zdarzylem zlapac klamke wiec to co zdazylo wyleciec odbilo sie od dzwi i wyladowalo na scianie pokoju hotelowego. Nastepne kroki skierowalem do kibelka tam
Jak to jest z odpowiedzialnością za stan wynajętego pokoju? Czy płacąc za pokój płacę również za sprzątanie i jeśli najdzie mnie taka ochota mogę nasrać na szklaną ławę i wetknąć w ową kupę paluszki solone? Zawsze mnie to zastanawiało kiedy na filmach bohaterowie niejednokrotnie demolowali pokoje hotelowe.
@wjtk
@PeaceUN
Gość odpowiada za stan pokoju, który wynajmuje. Znam przypadek, w którym goście musieli zapłacić za remont pokoju z powodu wyrządzonych zniszczeń. Jestem hotelarzem. Pozdrawiam.
Btw. kiedyś jeden z gości hotelowych zasrał nam cały pokój. Dosłownie. Od ścian po podłogi, ręczniki i pościel. Nie wiem co tam się działo, ale sprzątaczka nie była najszczęśliwsza.