Wpadłem na taki pomysł żeby pochwalić się największymi gafami jakie mieliśmy nieszczęście popełnić. Tak jak mówił dr Foreman ludzie którzy nie popełniają błędów są strasznie nudni i to między innymi nasze wpadki czynią nasze życie ciekawszymi, nie wiem co jeszcze napisać we wstępie to może opisze swoje pierwsze dwie sytuacje:
Do mnie do pracy kilka dni temu przyszedł "świeżak" no i razem z pracownikami wykonujemy "projekt" i w pewnym momencie ktoś pyta go skąd jest, on odpowiada że z Kielc. Aha ok, no i po chwili oświadczam mu że jak na ślązaka to całkiem nieźle mówi po polsku, ofc po salwie śmiechu całej firmy pozostało mi spalić buraka.
Jak pracowałem wcześniej w pizzerii to raz przyjąłem zamówienie od kobiety która miała odebrać osobiście dwie pizze i przekazałem je szefowi, po czym pojechałem z dostawą. Wracam do pizzerii i widzę jak szef wyjmuje już gotowe te dwie pizze i daje je jakiemuś typkowi, no to mówię że po te pizze to jakaś baba miała przyjechać, koleś na mnie spojrzał, kątem oka zauważyłem że jakaś kobieta przy stoliku też się na mnie wymownie patrzy, ale mój szef na szczęście uratował sytuację że mówiąc żartobliwie już jest "baba" :)
Jak temat się przyjmie to wpiszę kilka swoich największych faili.
Pierwszy tydzień w nowej pracy. Kilkanaście minut po burzliwej wymianie zdań z szefową wpadam do koedukacyjnego kibla na papierosa gdzie zastaję również palące koleżanki. Szefowa jest powszechnie nielubiana więc w niewybrednych słowach wylewam z siebie wszystkie żale bogato okraszone słowami na k.. h.. p... itd. Dziewczyny robią się blade jak papier, w tym momencie słyszę odgłos spuszczanej wody i z kabiny wychodzi ..... czerwona jak burak szefowa. Nie popracowałem tam długo.
@Tremolo_na_marimbie: kumpel miał podobną historie, kiedy jego szef przejrzał jego skrzynkę, i znalazł tam niewybredne komentarze na swój temat. z tym, że wyleciał natychmiastowo po tym znalezisku.
Wpadek typu przespać 3 pętle autobusem po "paru" piwach czy gadać coś głupiego po pijaku to każdy ma miliard, to swoich opisywać nie będę ;). Na szczęście prawie nigdy nie rzygam po alkoholu, a jak już, to dopiero w domu, więc sporo wstydliwych sytuacji odpada. Jest jednak jedna historia, której do teraz się wstydzę i jak o tym sobie pomyślę, to aż mi słabo. Ekipy się pozmieniały, więc nikt raczej mi tego
Kiedyś poszedłem do ubikacji w pracy i nie było mnie ponad 20 minut. Dzwoni do mnie kierownik, ja go odrzucam i wysyłam mu sms "zaraz będę". Dzwoni drugi raz, trzeci a ja nie odbieram. Jak wróciłem dostałem zjebkę, ale jak opowiedziałem mu historię to się uśmiał.
Wszedłem do damskiej ubikacji, a że miałem twardsza potrzebę od razu poszedłem do kabiny. Siedzę sobie aż tu nagle wokoło słyszę damskie głosy. Myślę sobie wtf
sytuacja z przed 5 lat, delikatna prywatka u mojej ówczesnej kobiety. Skończyliśmy pić, większość rozlokowała się po łóżkach, mnie zebrało się na pieszczoty, wchodzę do pokoju w którym ciemno i ściszonym głosem "Sylwiaaa jesteś tuuu??" odpowiedź pozytywna, umyłem zęby wróciłem i położyłem się. Ale do rzeczy, zacząłem podkręcać atmosferę, było już ślisko więc pomyślałem że się wślizgnę. Działam sobie jakiś moment i nagle słyszę zupełnie obcy szept "oo takkk" po czym głos
@pulkownik_isajew: jedenaście- na myśl o egzaminie mam tryb panikaw głowie, teraz robię czwarty "raz" tj kompletne podejście ale już w UK- mając nadzieję, że t jest spokojniej; subiektywna ocena: jeździć umiem i się w ogóle nie boję- problem sprawia mi sarkazm i powaga egzaminatora
Jak to mawiają: głupi ma zawsze szczęście, więc historia będzie o gafie, ale z niezłym zakończeniem ;).
Mając lat naście wracałam z imprezy autobusem nocnym. Oczywiście w tym wieku kto by tam kasował bilet w nocnym, tym bardziej, że skromny budżet nastolatka się upłynnił w pubie a autobus jechał na koniec świata. W pewnym momencie wsiadła kontrola. Do dzisiaj nie mam pojęcia skąd taki idiotyczny pomysł, ale już po 3 sekundach miałam
@hellyea: U mnie w okolicy jest ośrodek dla głuchoniemych więc po zastosowaniu tej sztuczki karar w pociągu odpuścił. Po chwili zjarał cegłę i klepnął się w głowę gdy zobaczył nas na stacji gdy idziemy i normalnie rozmawiamy :)
Okres przedświąteczny, zbliżające się urodziny dziewczyny jednego ze znajomych. Wybieramy się więc trzech kolegów po prezenty na rynek dużego miasta. Dużo ludzi, zimno, ciemno z dużym oświetleniem, sklepy przy budynkach pootwierane, nawet jakieś budki na wzór targowiska pomiędzy przejściami zachęcające do kupna słomianych choinek, gwiazdek i takich tam - szał świąteczny po prostu.
Jako pierwszy standard ze wszystkich standardów prezentowych postanawiamy zapoznać się z ofertą kosmetyków w jednej z drogerii. Wchodzimy, miła,
Jakieś 8-9 lat temu nocną PSTką (Poznański Szybki Tramwaj) pojechałem do Tesco, zakupy zrobione, czas wracać.
W powrotnym tramwaju na końcu wagonu siedziało 3 studentów nabijających się z czwartego.... bo zabrał do tramwaju ten duży, pchany wózek z Tesco z zakupami.
O ile zestawienie: studenci + noc + całodobowy nie robi wrażenia to już wepchnięcie dużego wózka przez te wąskie drzwi wagonu owszem (stary typ wagonów
Akcja podczas szkolnych rozgrywek koszykówki, graliśmy ostatni mecz grupowy. Jakieś 200 osób na widowni, wygrywaliśmy jednym punktem a do końca meczu 15 sekund. Akcja drużyny przeciwnej, na szczęście nietrafiony rzut i piłka ląduje u mojego kolegi stojącego na linii rzutów osobistych. Kiedy wszyscy zaczęliśmy biec do kontrataku, kolega popisał się pięknym rzutem do swojego kosza. Cisza na hali i odgłos czysto wpadającej piłki - bezcenny. Na szczęście
Graliśmy na uniwerku w międzywydziałowych zawodach koszykówki. Nie wiem co tam robiłem, mało w kosza grałem, i w sumie go nie lubiłem, wzięli mnie chyba dlatego, że dobrze gram w siatę (oczywiście z braku innych kandydatów - wydział medyczny to ciężko o sportowców) No i pech chciał że pierwszy swoj mecz zagrałem przeciwko najlepszej drużynie. Dostawaliśmy strasznego łupnia, dostałem piłkę tak, że przede mną był tylko
Komentarze (655)
najlepsze
@Tremolo_na_marimbie: chyba Ci się ze szkołą pomyliło i panią dyrektor ;)
A on na to (ledwo trzymając się na nogach): "Chciałem napisać Marcin ale nie wiem jak wysikać "O"
Wszedłem do damskiej ubikacji, a że miałem twardsza potrzebę od razu poszedłem do kabiny. Siedzę sobie aż tu nagle wokoło słyszę damskie głosy. Myślę sobie wtf
@charles-gregoire: Dawno nie słyszałem tak dobrego określenia.
Mając lat naście wracałam z imprezy autobusem nocnym. Oczywiście w tym wieku kto by tam kasował bilet w nocnym, tym bardziej, że skromny budżet nastolatka się upłynnił w pubie a autobus jechał na koniec świata. W pewnym momencie wsiadła kontrola. Do dzisiaj nie mam pojęcia skąd taki idiotyczny pomysł, ale już po 3 sekundach miałam
Jako pierwszy standard ze wszystkich standardów prezentowych postanawiamy zapoznać się z ofertą kosmetyków w jednej z drogerii. Wchodzimy, miła,
Jakieś 8-9 lat temu nocną PSTką (Poznański Szybki Tramwaj) pojechałem do Tesco, zakupy zrobione, czas wracać.
W powrotnym tramwaju na końcu wagonu siedziało 3 studentów nabijających się z czwartego.... bo zabrał do tramwaju ten duży, pchany wózek z Tesco z zakupami.
O ile zestawienie: studenci + noc + całodobowy nie robi wrażenia to już wepchnięcie dużego wózka przez te wąskie drzwi wagonu owszem (stary typ wagonów
@gosuvart: Przez 24 lata myślałem, ze botwinka to jakieś mięso
Przez jakieś 15 lat myślałem, że gołąbki robi się z gołębi. Nawet rozmiar mniej więcej pasował.
Akcja podczas szkolnych rozgrywek koszykówki, graliśmy ostatni mecz grupowy. Jakieś 200 osób na widowni, wygrywaliśmy jednym punktem a do końca meczu 15 sekund. Akcja drużyny przeciwnej, na szczęście nietrafiony rzut i piłka ląduje u mojego kolegi stojącego na linii rzutów osobistych. Kiedy wszyscy zaczęliśmy biec do kontrataku, kolega popisał się pięknym rzutem do swojego kosza. Cisza na hali i odgłos czysto wpadającej piłki - bezcenny. Na szczęście
Graliśmy na uniwerku w międzywydziałowych zawodach koszykówki. Nie wiem co tam robiłem, mało w kosza grałem, i w sumie go nie lubiłem, wzięli mnie chyba dlatego, że dobrze gram w siatę (oczywiście z braku innych kandydatów - wydział medyczny to ciężko o sportowców) No i pech chciał że pierwszy swoj mecz zagrałem przeciwko najlepszej drużynie. Dostawaliśmy strasznego łupnia, dostałem piłkę tak, że przede mną był tylko