Beck Weathers, przeciętny patolog z Dallas wymarzył sobie prezent na swoje 50 urodziny. Postanowił zdobyć Mount Everest. Wówczas zapewne nawet nie wyobrażał sobie, jakie piekło przejdzie. (Jeśli jesteście zainteresowani, napiszę również osobny artykuł o całej wyprawie). Podczas wyprawy zorganizowanej przez Roba Halla i Scotta Fischera zginęło aż 9 osób, w tym oni sami. Zwróćmy jednak uwagę, na człowieka, który przeżył, mimo, że 2 razy uznawano go za trupa, lub niewartego ratowania, a raz pozostawiono samemu sobie na długie godziny, kompletnie nim nie interesując.
Już początek wyprawy był dla niego fatalny. W efekcie niskiego ciśnienia, dała o sobie znać jego wcześniejsza operacja oczu. Beck stwierdził, że nie może iść dalej i poczeka na przewodnika i wróci razem z nim. Na wysokości 8500 metrów spędził 12 godzin w oczekiwaniu na Roba Halla, który nigdy nie wrócił. Jego oraz grupkę innych podróżników, zaczął sprowadzać Neil Beidelman. Niestety 4 osoby były tak wyczerpane, iż musiał ich tymczasowo pozostawić na górze.
Podczas szalejącego orkanu na wysokości ponad 8000 metrów stracił przytomność. Na pomoc jemu i czterem pozostałym uwięzionym alpinistom wyruszył Rosjanin Anatolij Bukriejew. Gdy zobaczył w jakim stanie jest Beck, stwierdził, że albo już nie żyje, albo jego stan jest tak zły, iż nie warto go zabierać. Anatolij wziął ze sobą pojedynczo dwie, z czterech osób, rezygnując ze znoszenia Japonki Yasuko Namba, oraz naszego bohatera. Jakiś czas później kilku himalaistów odkryło leżącego pod kilku centymetrową warstwą lodu Becka. Stwierdzili jednak, że jest to przypadek beznadziejny i pozostawili swojemu losowi.
Jednak stało się coś nieprawdopodobnego. Beck ocknął się kilka godzin później, uwolnił się spod lodowego pancerza i słaniając się na nogach dotarł do obozu. Obecni w obozie położyli Becka do namiotu i... tyle. Tej nocy wiatr uszkodził jego namior i Weathers leżał i zwijał się z bólu pod gołym niebem. Dopiero następnego ranka, zdumieni uczestnicy wyprawy(Ci, którzy przeżyli), odkrywają, że Weathers NADAL żyje. Trzykrotnie porzucany Beck, tym razem znalazł pomoc. Rozpoczęła się jedna z najbardziej spektakularnych akcji ratunkowych, podczas której Beck został przetransportowany helikopterem do szpitala.
Lekarze amputowali mu palce, część przedramienia i nos, a także kawałki nóg. Nos zrekonstruowano z tkanki i skóry uszu i czoła.
źródła - Książka "Wszystko za Everest", Focus 1/2007, Wikipedia.
Kilka zdjęć:
Komentarze (78)
najlepsze
kwintesencja 'sportu' pt "wspinanie się na wysokie góry"
@uysy: Nie istnieje coś takiego jak pomoc ofiarom powyżej 8k mnpm. To po prostu niemożliwe. Każdy kto tam jedzie musi wiedzieć i wie, że jak się przewrócisz i nie jesteś w stanie wstać to już nie wrócisz. W wyprawach sportowych można liczyć na członków zespołu, w wyprawach przewodnickich na szerpów, ale to zawsze tylko w sprzyjających okolicznościach, w sytuacji takiej jak opisywana,
Zwłok nigdy się nie znosi z gór najwyższych, wiele osób zostało pochowanych w szczelinach itp, jeszcze więcej leży tam gdzie umarło. Mam na myśli oczywiście już znaczne wysokości 8k+ a nie np base camp. Chodzi o to, że na takich wysokościach człowiek nie jest w stanie ratować innych, znajduje się w takim
@niedobriszon: Mylne może być tu pojęcie "wyprawy komercyjnej". Fajnie temat jest opisany z miesięczniku Góry z afair kwietnia tego roku. Chodzi o to, że aktualnie prawie każda wyprawa jest wyprawą komercyjną, ze względu na sponsorów. Wyprawy gdzie ludzie płacą i są zabierani nazywane są wyprawami
E: Jednak być może nie, gdyż ta wyprawa nie była pierwszą komercyjną. Obaj ci panowie już wcześniej to robili, więc albo ty pogmatwałeś, albo to inny artykuł :)
Jest lista śmierci: http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_people_who_died_climbing_Mount_Everest
I kalendarium wypraw: http://en.wikipedia.org/wiki/Timeline_of_climbing_Mount_Everest .
@Ostrowin: Gdzieś czytałem że 1/10 nigdy nie schodzi na dół.