@Wasyl_szczecin: Meksyk Europy, podziwiam tych ludzi co wrzucają na kwejka i inne tego typu portale jak to oni są dumni z tego, że żyją w Polsce, niezłą muszą mieć cierpliwość
Ależ w tej Polsce mamy teraz postęp. Wprowadzono innowacyjną dziedzinę nauki w której jesteśmy niekwestionowanymi pionierami - leczenie pośmiertne, a wy narzekacie.
Jestem lekarzem rezydentem w trakcie specjalizacji z onkologii klinicznej i z podobnymi sytuacjami mam kontakt codziennie.
Chemioterapię można podawać (administracyjnie) na trzy sposoby. Część leków, ogólnie rzecz biorąc tych tańszych, jest zawarta w katalogu ministra zdrowia (rozpoznanie wg ICD10 > lek) i te leki można podać od razu, jeżeli lekarz rozpozna dany nowotwór. Pomysł niby w porządku, ale lista jest stworzona na zasadzie, że tani stary lek można podać prawie w każdym nowotworze, nawet jeżeli nie jest w nim skuteczny, a te trochę droższe tylko w kilku uznanych przez MZ pozycjach.
Drugi sposób to Programy Terapeutyczne. MZ stworzyło kilkanaście programów w których opisane jest jakie są warunki włączenia i wykluczenia do stosowania danego leku, w danej dawce w kilku dokładnie wyselekcjonowanych rozpoznaniach. Pomysł niby w porządku, leki są drogie, ale znowu kryteria włączenia są bardzo scisłe, często zupełnie poza merytoryczne i oparte tylko na próbie oszczędzania.
@GeraltRedhammer: Tak, ale lekarze rodzinni są zmuszani przez NFZ do wysyłania pacjentów do specjalistów. Aktualnie pacjent z np nadciśnieniem musi mieć pisemną konsultację od specjalisty, żeby mógł dostawać leki refundowane. Nie jest to uregulowane żadną ustawą, ale NFZ wymyślił, że takie orzeczenie jest warte 1 rok i np jeżeli po roku rodzinny wypisze lek refundowany to NFZ może go zmusić do zwrotu kosztów refundacji. Trochę teoretyzuje, ale tworzenie kolejek do
@InSiDePL: Urzędnicy tego bezpośrednio nie sprawdzają. Powołują biegłych, sprawdzają opinie i diagnozy lekaży (napisane w prostym języku), sprawdzają środowisko i warunki w jakich dany pacjent żyje a następnie, podsumowując wszystkie te fakty, podają decyzję.
Poza tym, w jaki sposób polityk bez żadnej, ale to żadnej wiedzy o polityce decyduje o tym co się dzieje w państwie?
Mój ojciec ma raka. Operację i naświetlania miał mieć "już" za 7 miesięcy. Gdyby nie kasa do łapki i znajomości to bym go teraz oglądał podpalając znicz.
Inna sprawa, że - jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało - jeśli leczenie jednego pacjenta kosztuje około pół miliona złotych, nie wyobrażam sobie, by przy stanie polskiej opieki zdrowotnej decyzja była podejmowana błyskawicznie.
@nie_mam_fejsa: pół miliona na leczenie jednej osoby to bardzo dużo - niestety. Oczywiście, że trzeba próbować, ale jednocześnie fakt, że sprawdzana jest zasadność takiego leczenia mnie nie dziwi. Opisana sytuacja jest oczywiście patologiczna, ale samo założenie dokładnej weryfikacji już w mojej ocenie nie.
Komentarze (106)
najlepsze
a tak na poważniej - pop$%%#$#ony kraj, podatki z kosmosu, a służba zdrowia daleko za murzynami...
Chemioterapię można podawać (administracyjnie) na trzy sposoby. Część leków, ogólnie rzecz biorąc tych tańszych, jest zawarta w katalogu ministra zdrowia (rozpoznanie wg ICD10 > lek) i te leki można podać od razu, jeżeli lekarz rozpozna dany nowotwór. Pomysł niby w porządku, ale lista jest stworzona na zasadzie, że tani stary lek można podać prawie w każdym nowotworze, nawet jeżeli nie jest w nim skuteczny, a te trochę droższe tylko w kilku uznanych przez MZ pozycjach.
Drugi sposób to Programy Terapeutyczne. MZ stworzyło kilkanaście programów w których opisane jest jakie są warunki włączenia i wykluczenia do stosowania danego leku, w danej dawce w kilku dokładnie wyselekcjonowanych rozpoznaniach. Pomysł niby w porządku, leki są drogie, ale znowu kryteria włączenia są bardzo scisłe, często zupełnie poza merytoryczne i oparte tylko na próbie oszczędzania.
Trzeci,
Komentarz usunięty przez moderatora
Poza tym, w jaki sposób polityk bez żadnej, ale to żadnej wiedzy o polityce decyduje o tym co się dzieje w państwie?
Inna sprawa, że - jakkolwiek brutalnie by to nie zabrzmiało - jeśli leczenie jednego pacjenta kosztuje około pół miliona złotych, nie wyobrażam sobie, by przy stanie polskiej opieki zdrowotnej decyzja była podejmowana błyskawicznie.