obowiązek dopłaty - pociąg z rezerwacją miejsc
Skrót żali które opisuje w tym wykopie:
* Miejscówki przy zakupie są domyślną ofertą. Możesz co najwyżej poprosić o brak miejscówki. - Po kilka miesiącach takiej akcji, ludzie dojdą do wniosku, że jedynym sposobem, żeby siedzieć, jest wyłożenie dodatkowych 5zł. Czego efektem są stale podrożone bilety.
* W pociągach objętych pełną rezerwacją, czy się stoi, czy się siedzi 5zł się należy.
* Reklamacja kosztuje 15zł.
Moja przygoda na przykładzie tego połączenia:
POCIĄG
TLK - PKP Intercity - Cena biletu studenckiego: 33.81zł + 5zł (miejscówka)
W tym gorzkim żalu chciałbym przedstawić, czym dokładnie jest dopisek
obowiązek dopłaty - pociąg z rezerwacją miejsc. Chodzi o te pociągi które skrzętnie, na każdym peronie, przy każdej możliwej sytuacji opisywane są, jako
pociągi z pełną rezerwacją miejsc.
Pierwsza myśl - jak to powinno działać.
- Podchodzisz do okienka:
- - Jeżeli miejsce jest:
kupujesz bilet, siadasz i cieszysz się, że całą drogę masz gwarantowane miejsce.
- - Jeżeli miejsca nie ma:
Pani w okienku informuje Ciebie, że albo będziesz stał i liczył na jakieś niezajęte miejsce, co chwilę się przesiadając i ustępując miejsca ludziom którym dane miejsce się należy, albo nie sprzeda Ci biletu. Podejmujesz decyzje.
Praktyka - jak to działa.
Rzeczywiście, jeżeli miejsce jest, nie ma problemu, cieszysz się z wolnego miejsca.
Gorzej, jeżeli tego miejsca akurat brakuje.
Podchodzisz do okienka, pytasz o połączenie. Dostajesz bilet z poświadczeniem, że nie było wolnych miejsc. Ok. Rozumiem. Będę szukał jakiegokolwiek miejsca, żeby przynajmniej móc dojechać. Logiczne, żaden problem.
Otóż nie! Podczas kontroli biletu, dowiadujesz się, że jednak miejscówka jest obowiązkowa. Pan konduktor nawet Ci ją wypisze, za dopłatą 5zł (której nie dokonałeś przy okienku).
Pomyśleć można super! Pewnie zwolniło się jakieś miejsce, ktoś nie przyszedł na swój pociąg i dostane jego miejsce.
Otóż... również nie!
Dostałem miejscówkę na połączenie Szczecin -> Stargard Szczeciński (odległość dwóch peronów). Pytam się Pana, który mi to wydał.
- "Czemu tam jest napisane Stargard Szczeciński? Przecież jadę do Krakowa"
- "Spoko, spoko, tak się po prostu pisze, z tym będzie pan mógł zajmować wolne miejsca, tak zwana miejscówka zerowa"
- "Czyli jak za Stargardem, pan przyjdzie sprawdzić mi bilet, będę musiał ponownie zapłacić te 5 zł?"
Konduktor się zmył, zanim odpowiedział. Pewnie nie usłyszał pytania.
Ok, rozumiem , czyli mam już miejsce, przedział dalej. Pomyślałem, że się wycwanię, a posiedzę sobie tu gdzie jestem, przerzucę się na swoją miejscówkę, jak w moim przedziale nie będzie miejsca. (Miałem trochę tobołów i liczyłem, że jakimś cudem posiedzę nawet i do końca).
Miejsce skończyło się dosyć szybko. Więc się przesiadłem na... zaraz, zaraz... moje miejsce jest zajęte. Czyli moje pytanie o Stargard Szczeciński nie było wcale takie bezpodstawne.
Przy kolejnym możliwym kontakcie z konduktorem zapytałem, o co chodzi. Tak się składa, że po północy, konduktor nie może sprawdzić wolnego miejsca, bo nie ma połączenia z systemem! - dajcie mi jakiekolwiek uzasadnienie wyłączanie ichniego "matrixa" po północy? Zapytałem i o to. Usłyszałem: "Panie, system jest tak skonstruowany, bo tak".
Nie no, 5 zł zapłaciłem, pecunia non olet (pieniądze nie śmierdzą), idę pogadać o zwrocie.
* "Ok, w takim razie skoro dostałem miejscówkę, która właściwie nie gwarantuje mi miejsca w pociągu, to usługa nie została należycie spełniona"
* "No wie Pan, nie ma miejsca w pociągu? Jest dużo miejsc"
* "Rzeczywiście, ale to że siedzę jest spowodowane tylko i wyłącznie moim szczęściem, jakby pociąg był zajęty nie siedziałbym"
* "ja bym się nie kłócił o te 5 zł. Poza tym, złożenie reklamacji na papierze kosztuje 15zł, będzie pan stratny."
Tutaj, na granicy grzeczności rozmowa została zakończona. Poprosiłem Panią, z "mojego" miejsca, o jej miejscówkę podczas gdy opuszczała pociąg.
Pomyślałem, że skoro reklamacja kosztuje więcej niż usługa, to czas uruchomić urząd ochrony konsumenta, a przy okazji podzielić się z tym na wykopie. Chciałbym namówić w ten sposób więcej osób do reagowania na takie sytuacje.
Skany miejscówek wrzucę jak tylko wrócę do Szczecina.
Komentarze (36)
najlepsze
Ja z kolei właśnie dorwałem się do swoich miejscówek.
Moja została wypisana na przejazd pomiędzy Szczecin Gł. -> Stargard Szczeciński o godzinie
Niby przy sprzedaniu miejscówki, zostałem poinformowany na jakiej zasadzie to działa. Tylko, czy coś, co nie gwarantuje mi miejsca siedzącego, można nazwać miejscówką?