"Koniec demokracji przedstawicielskiej" - tekst chyba wizjonerski?
My się nie nazywamy "internauci", Panie Ministrze. Użytkowników Internetu nazywamy słowem: "Naród".
aom z- #
- #
- #
- #
- #
- 102
My się nie nazywamy "internauci", Panie Ministrze. Użytkowników Internetu nazywamy słowem: "Naród".
aom z
Komentarze (102)
najlepsze
Na wykopie była już mowa o tym, by reaktywować Partię Piratów. Ja proponuję mechanizm, który ta lub inna partia mogła by wdrożyć.
A wystarczy stworzyć partię, w której statucie będzie napisane, że swój głos w sejmie/senacie będą każdorazowo oddawać tak, jak będą im kazać bieżące wskazania od internautów.
Przykładowo:
"Ustawę o zmianie Konstytucji uchwala Sejm większością co najmniej 2/3 głosów w obecności
"(...) Polska będzie źródłem nowego prawa na świecie, zostanie uhonorowana tak wysoko, jak żaden kraj w Europie. (...)" - o. Czesław Klimuszko http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,title,Polska-bedzie-zrodlem-nowego-prawa-na-swiecie-zostanie-uhonorowana-jak-zaden-kraj-w-Europie,wid,13699149,wiadomosc.html?smgajticaid=6de02
Teraz jednak wydaje mi się, że gdyby udało się wprowadzić, to o czym pisze Minakowski, to rzeczywiście było by to wydarzenie przełomowe w historii ludzkiej. Jego pomysł jest genialny w swojej
Prawda.
Linkuję ten tekst, pomimo że wydaje mi się
1) Niektóre ustawy muszą być opracowywane i uchwalane w sposób niejawny (służby specjalne, wywiad itd.) ze względu na bezpieczeństwo państwa.
2) Budżet by szlag trafił bo ludzie powymyślaliby sobie takie przywileje że by tego nie wytrzymał.
Jeżeli używać Internet, to raczej do realnego wpływu na już wypranych przedstawicieli. Jeżeli się nie sprawdzasz to kopniak i na drugi dzień już nie jesteś posłem. W
Ale weźmy sytuację referendum w sprawie
1) Utajnienie czegokolwiek nie podwyższa stopnia zabezpieczenia sprawy. Jeżeli coś jest dobrze zamyślane, to nie musi być tajne.
2) Większość ludzi ma gdzieś politykę, bo to dużo czasu i wysiłku umysłowego. Ta sama większość bardzo chciałaby wymyślić sobie przywileje, ale nie za bardzo wiedzą jak cokolwiek napisać w sensowny sposób. Wystarczy, że głosowanie nie będzie prostym procesem kliknięcia "lubię to", a będzie wymagało odrobiny zaangażowania.
Najważniejsze byłyby dyskusje nad
Poza tym tak naprawdę, to na agorze
Działa to tak - każde głosowanie ma przypisane tagi. Np ekonomia/prawo własności.
Obywatel może głosować samodzielnie w każdym głosowaniu, albo w każdej chwili przekazać swój głos komuś innemu, komu ufa (ale może przydzielać głosy w różnych kategoriach różnym ludziom). Ten ktoś też może przekazać swój głos komuś innemu, i tak dalej. W każdej chwili można zrezygnować z takiego przypisania, lub zmienić na inne.
No
Też mi się wydaje, że byłoby ciężko przeforsować takie coś, ale jakby już było to system byłby maksymalnie sprawny (pomijając aspekt osób układających pytania).
Kiedyś się zastanawiałem dlaczego przy standardowych listach do głosowania nie ma testu sprawdzającego wiedzę o programach wyborczych poszczególnych partii - wyeliminowało by ludzi głosujących na
@katchup: myślę że to akurat mało istotny problem i nawet jeśli wystąpi, to nie jest aż tak poważny jakby się mogło wydawać. To nie jest tak że media nie mają wpływu na wybory, a politycy to światli, świadomi ludzie. A mniejszości i tak nie są reprezentowane nawet proporcjonalnie do swojej liczebności. Zresztą, nawet
Polska Konfederacja Internetowa
Nawet na nazwę partii się nadaje.
Jeśli ten naród miałby sam sobą rządzić, to skończyłoby się na katastrofie poprzedzonej głębokim socjalizmem.
Dużo ludzi głosuje na polityków takich a nie innych bo ładnie wyglądają w tv i złote góry obiecują - zgoda. Dużo ludzi nie wie, jakie poglądy tak na prawdę dany kandydat reprezentuje, też zgoda. Ludzie na ogół wiedzą czego chcą, a nie wiedzą, który polityk może im to zapewnić - również zgoda. Ale wiecie czego większość ludzi chce? Żeby im było dobrze. A co przez to rozumieją? Socjal.
Nie
Pisałam kiedyś o tym: Proponuję egzaminy wstępne do Sejmu
Aż dziw bierze, że podczas gdy większość instytucji na świecie zatrudnia specjalistów - specjalnie ich odsiewając, robiąc egzaminy i konkursy - to do kierowania państwami zatrudnia się ludzi kompletnie bez kwalifikacji.
Czy tu nie chodzi o technokrację - rządy ludzi kompetentnych, wykształconych, ekspertów? Jestem za.
Tylko... nie jest tak łatwo. Korupcja. Wystarczy że wejdzie milioner, zaproponuje większej grupce ludzi po np. 100zł aby na to zagłosowali. I cały system padnie.
A uwierzcie, dużo osób na dzień dziejszy by nie głosowało, bo ma w dupie polityke. Wystarczy zapłacić dla
Demokracja ma błąd u podstaw.
Czego jest więcej: mądrych czy głupich