Na początku XX wieku zaistniały dwie przyczyny, dla których do południowej Kalifornii przenieśli się niektórzy amerykańscy filmowcy. Pierwsza to znakomite warunki pogodowe do kręcenia filmów i dużo słońca. Druga to ucieczka przed agentami Motion Picture Patents Company Thomasa Alvy Edisona, który zarejestrował patenty na kilka kluczowych wynalazków umożliwiających kręcenie i projekcję filmów, oraz kontrolował wszystkie kina na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Kalifornia była wystarczająco daleko, aby utrudnić ściganie "pirackich" wytwórni
u XX wieku zaistniały dwie przyczyny, dla których do południowej Kalifornii przenieśli się niektórzy amerykańscy filmowcy. Pierwsza to znakomite warunki pogodowe do kręcenia filmów i dużo słońca. Druga to ucieczka przed agentami Motion Picture Patents Company Thomasa Alvy Edisona, który zarejestrował patenty na kilka kluczowych wynalazków umożliwiających kręcenie i projekcję filmów, oraz kontrolował wszystkie kina na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Kalifornia była wystarczająco daleko, aby utrudnić ściganie "pirackich" wytwórni filmowych przez agentów
@remik87: Jest różnica między prawem patentowym a prawem autorskim. Sprowadza się do tego, że w przypadku patentów wynalazca otrzymuje monopol na daną gałąź gospodarki, i konkurencja nie może nic z tym zrobić, nieważne jak duże środki na to przeznaczy. Natomiast prawo autorskie chroni jedynie tą konkretną pracę danego autora, ale nie ma żadnej przeszkody, żeby konkurencja przeznaczyła takie same środki i stworzyła podobne dzieło własnym nakładem.
Modne stało się określanie prawa autorskiego, prawa patentowego, prawa o znakach handlowych i tuzina innych praw mianem „własności intelektualnej”. Ta moda nie nastała przypadkowo –termin ten systematycznie zniekształca i wikła powyższe sprawy, a jego użycie było i jest promowane przez tych, którzy zyskują na tym zamieszaniu. Każdy, kto chce jasno myśleć o którymkolwiek z tych praw, dobrze zrobi odrzucając to określenie.
Komentarze (24)
najlepsze
tupeciki pewnie też ;)
Nosił wilk razy kilka...