Wpis z mikrobloga

#gitara

W związku z opadającą formą, przerzuciłem się na granie codzienne. Rzeczywiście, teraz już nie mam spadków. Co więcej, zauważyłem też wpływ na myślenie. Czuję większy "flow" w gadce. Może dlatego, że na gitarze najwięcej ćwiczę improwizację oraz modyfikowanie melodii, które skądś pamiętam (np. nagłe zmiany charakteru, rozweselanie marsza pogrzebowego lub zasmucanie innej, wesołej, melodii w miarę płynny sposób. Dziś te zmiany uwzględniłem w stopniu podciągnięcia, co dało ciekawy efekt, szczególnie ćwiczebny).

Co najważniejsze, grając zaczynam się czuć jakbym grał po prostu muzykę, czyli bardziej lecę z feelingiem niż szukam prawidłowego dźwięku. A co ważniejsze, całkowicie straciłem myśli o porzuceniu instrumentu czy odpoczęciu od grania. Kiedy coś mi się nudzi, po prostu całkowicie to rozwalam. Gram inaczej, nawet z dysonansami. Fałszowania jednak już nie jestem w stanie znieść. Kiedyś to przepuszczałem.
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach