Wpis z mikrobloga

Wczoraj, tak po 22. Łódź, ulica Legionów. Ulica Legionów – kto widział i wie, ten pamięta, kto nie – niech lepiej tego miejsca nie doświadcza. Zwłaszcza po zmroku, w pogodny weekend. Było tam dwóch takich: czterdziestoletnich, w rozchełście odzieżowym, na pełnej elokwencji, z diamentami już w oczach. Pijani, być może nawet i znajomi. Coś widać zaiskrzyło, weszli na torowisko. Postawa bokserska, krążyli po kole, no – po kółeczku, szczuli się.

- Problem?

- S--------j.

- Startujesz?!

- Mówię: s--------j.

- K---o, po tobie!

- Po tobie chyba!

- Frajer!

- Szmata!

- Startujesz?!

- W-----ć ci?!

- Zabiję cię!

- Ja ciebie!

Parknęło przed nimi autko. Z tych ciemniejszych. Najpierw wybiło z wnętrza muzę, rytmy sobotnio-relaksacyjne, potem ukazała się ręka, ta od serca, spracowana, muskularna, ubogacona biżuterią typu sygnet i zegarek, a po ręce tej – głowa. Głowa jak dynia. Okrągła, ogromna, pomarańczowa. Otwarło się w niej coś, popłynął z niej komunikat.

- Panowie, uprzejmie proszę: w---------ć z ulicy. Co to za mordobicia? Jesteśmy w mieście do c---a!

Tamci kiwnęli głową, rozszczepili się. Rozszczepili i rozdali – jeden szedł po lewej stronie Legionów, drugi – po prawej. Idąc, wciąż utrzymywali ze sobą kontakt retoryczny i wzrokowych.

- Startujesz?!

- S--------j!

Wokół gęstniała noc...

#niemojealedobre #lodz
  • 12
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@fetafetafeta: Z czego to? dobrze się czyta :P

Raz miałem sytuacja w podobnych klimatach. Późna noc okolice postoju nocnych przy Zachodniej. Zmierzam w kierunku N1 które pojawi się za 15-20 minut. Przed sobą na przystanku nie widzę nikogo oprócz wielkiego dresa śpiącego n--------o (obok bełt na ziemi) na murku. Nagle z mojej prawej z ulicy 6 sierpnia (zanim jeszcze stała się woonferem) wychodzi dwóch młodzieńców w pijackim transie. Postanowiłem pościć
  • Odpowiedz