Wpis z mikrobloga

#coolstory [poważnie]

Jak miałem jakieś 14 lat, poszedłem z dobrym kumplem ze szkoły popływać w morzu. Plaża niestrzeżona, końcówka sezonu, ogólnie mało ludzi. Wchodzimy do wody, idziemy w stronę otwartego morza, woda sięga do pasa i dochodzimy do pierwszej mielizny która powodowała, że wodę mieliśmy do kolan. Jeszcze dalej w morze była położona druga mielizna, jednak aby się do niej dostać trzeba było przepłynąć kawałek bo woda tam sięgała około 2,5 -3 metrów. Płyniemy do tej drugiej mielizny, szybko nam to zeszło, jednak tam gdzie powinna być druga mielizna nie czujemy piasku pod nogami - normalnie powinniśmy tam spokojnie stanąc tak by woda sięgała do ramion. Dobra, wracamy. Płyniemy przed siebie jakieś 2 minuty jednak stoimy w miejscu, kiedy przestajemy pływać prąd nas znosi od razu w stronę morza. Mija 5 minut ciągłego płynięcia przed siebie gdzie może zrobiliśmy z 2 metry. Macham rękoma mimo, że ich już praktycznie nie czuję, kolega już kompletnie opadł z sił i mówi, że nie może już, jego płynięcie zaczyna bardziej przypominać walenie rękoma o taflę wody. Czułem się jakbyśmy tam byli kilka godzin. Kolega chciał sprawdzić czy czuć ląd pod nogami, zanurkował pod wodę, minęło kilka sekund i wypłynął kilka metrów dalej morza. Pierwszy i ostatni raz miałem takie przerażenie w głosie

- Bartek płyń bo się #!$%@? utopimy.

On znowu zaczyna machać bezradnie rękoma i stara się płynąć w moją stronę. Chyba w ciągu minuty, naszła mnie kilka myśl aby zostawić go w cholerę i próbować płynąć samemu, że z nim sobie nie dam rady, ale od razu rozkmina co powiem jego matce jak ją spotkam. Płynę więc w jego stronę i mówię do niego abyśmy popłynęli zamiast w stronę lądu to wzdłuż, może trafimy na tę mieliznę. Przepłynęliśmy kawałek i tych prądów kompletnie nie było kilka metrów dalej. Doczłapaliśmy się do pierwszej mielizny gdzie woda sięgała nam do kolan. Siedzieliśmy tam chyba z 2 godziny. Gdybyśmy jeszcze płynęli przed siebie te kilka minut to byśmy poszli na dno z wycieńczenia. Nigdy nie powiedziałem o tym swoim rodzicom. Później się okazało, że jak jest cofka to trzeba płynąć w poprzek, bo jest przeważnie tylko na określonej długości. Nieważne od wieku radzę to zapamiętać, może kiedyś to wam uratować życie.
  • 19
@Piotrekp666: Kiedyś nad Bałtykiem dostałem prąd wsteczny i dosłownie ścieło mnie z nóg, na moje szczęście nie był tak silny i nie wyrzucił mnie zbyt daleko. Od kilku lat unikam akwenów wodnych, po prostu się boję i zaczyna mi wariować psychika. Po tym wszystkim z miesiąc się zbierałem do kupy bo wiem, że sporo osób nie miało tyle szczęścia co ja...
@Niedokonczone_Zdani: Mój ojciec miał identyczną sytuację dobre czterdzieści lat temu - też z kolegą poszedł popływać w morzu, lato już mninęło, były fale, zniosło ich trochę i zaczęli się już topić. Zobaczyli na brzegu jakiegoś mężczyznę w ciemnym płaszczu i w kapeluszu. Krzyczeli z całych sił o pomoc i machali rękami, ale on ani drgnął i się gapił na morze jakby nigdy nic, mimo że ich widział.

Jeszcze trochę, a mieliby