Wpis z mikrobloga

@kamerling_tomasz: Kiedyś jak się miało mięso to było to ze zwierza zza płotu. Chowanego w oborze albo na polu. Znaczy to że wszelkie pasożyty, choroby itd. się ich imały raczej łatwo. Żeby toto zabić trzeba było smażyć ile wlezie takiego kotleta. Teraz masz zwierzaki nabite lekami i chowane w bardziej sterylnych warunkach przez co możesz wołowinę na surowo spokojnie wcinać.
@kamerling_tomasz: kiedys rozmwialem z moja babcia na podobny temat, chodzi o to ze jak nasze babcie uczyly sie gotowac/byly mlode, malo ktora krowa/swinia byla tak zdrowa i karmiona lekarstwami/antybiotykami jak teraz. Wiec jak mieso bylo surowe w srodku to byla duzo wieksaa szansa zatrucia niz obecnie. babcia nie chce zalewac wszystkiego olejem, tylko sie o Ciebie martwi, niewdzieczniku. a opiera to na swoim doswiadczeniu ;)
@kamerling_tomasz: kwestia przyzwywajeń i jakiejś tam świadomości, u mnie w rodzinie nie przejdzie mięso medium (kaczka, wołowina ani jagnięcina) a schabowe po usmażeniu się dusi (absurd kompletny bo panierka przestaje być chrupiąca :() bo mięso się musi samo rozłazić po prostu
@chixi: znaczy ja nie robiłem schabowego takiego że tam w jajce i bułce tylko schab wieczorem zamarynowałem, następnie wziąłem go na patelnię, te 2,5min z każdej strony i na talerz

ale był dobry, w dupe wemża :)