Wpis z mikrobloga

Czasem po prostu wiatr w oczy...

Czy #coolstory to nie wiemy, ale #truestory na pewno.

Bywa, że pasażer jadący z daleka nie ma możliwości odebrania biletu przez e-mail, a pocztą szedłby za długo, więc trzeba skontaktować się z biurem linii z tamtego kraju i ustawić odbiór biletu w jej siedzibie. Właśnie musieliśmy to zrobić w Hiszpanii.

Linia ma co prawda angielską wersję swojej strony, ale nie podaje maila (tłumacząc się dużymi ilościami spamu, ale serio - co to obchodzi klientów?), więc nie ma wyboru - trzeba dzwonić. Nikt hiszpańskiego u nas nie zna, ale chyba na międzynarodowym dworcu, w biurze linii obsługującej całą Europę, można dogadać się po angielsku, prawda?


Pani na infolinii nie zna angielskiego. No dobrze, "could I speak with someone who does?". No habla Ingles, senior. Okej, rozłączamy się i przygotowujemy plan B.

W Google Translate tłumaczymy sobie kilka kwestii na hiszpański, w tym "czy może mnie pani połączyć z kimś, kto mówi po angielsku?", i dzwonimy po raz drugi. Na początek "do you speak English (bez "motherf*cker")?" - a nuż się poszczęści. E tam, kolejna pani też nie zna angielskiego, więc prosimy po hiszpańsku o przekierowanie. Nic z tego - z tego co zrozumieliśmy, nikt tam nie mówi po angielsku.

Nikt w telefonicznej obsłudze linii obsługującej kilkanaście krajów w Europie (w tym Anglię) nie mówi po angielsku. Mocne. Potrzeba chwili, żeby oswoić się z tą myślą.

OK, co zrobić, co zrobić? Dobra, nie mają maila, ale mają formularz ze skargami i sugestiami. Skontaktujemy się przez niego i wyjaśnimy, o co biega. Może zauważą. Piszemy po angielsku i dla pewności dajemy wersję hiszpańską z Google Translate. Klik - wyślij. "Nie zaakceptowałeś polityki prywatności". Jak nie? Przecież zaznaczyłem... No dobra, jeszcze raz. I jeszcze raz.

Efekt taki sam. W kilku przeglądarkach. Na kilku komputerach.

...

Czy oni naprawdę nie chcą, żeby ludzie się z nimi kontaktowali?

Ale dobra, mają faks. My też mamy faks. Wpadamy na genialny pomysł: wyślemy im faks.

Wysłaliśmy faks i czekamy na jakąś wiadomość. Jeśli się nie uda, będziemy kombinować dalej. Prawdopodobnie trzeba będzie wynająć na chwilę jakiegoś tłumacza - bo przecież nie możemy nie doprowadzić sprawy do końca.

Tak w ogóle to nie pierwsza tego typu przygoda z hiszpańską linią. Standardy podróży mają dobre, ale kontakt... Lepiej pominąć to milczeniem.

TL;DR


#biletyautokarowe
  • 1