Wpis z mikrobloga

Jak tak patrzę na #topmodel to przypomina mi się taki motyw przekrętu "na modelkę", który był popularny w mojej mieścinie jakieś 12 lat temu (akurat kończyłem liceum).

Działało to tak, że jakaś z pośladków wyjęta firma ogłaszała "CASTING" na modelkę. Tam zbierały się wszystkie loszki "Claudia Schiffer wannabe", żyri odrzucało kulawe, zezowate i takie ewidentnie 2/10. Reszta "wygrywała casting".

Tu wchodziła faza przekrętu właściwego. Każda loszka, która "wygrała" casting stawała przed życiową szansą zrobienia kariery za jedyne... 400 PLN jako tzw. "koszta operacyjne" związane z zrobieniem portfolio.

Ze względu na to, że #rozowepaski startujące w tych castingach w szkole nie należały do grupy Mensa i my, to po każdym castingu 20 - 30 dziewcząt korzystało ze swojej "życiowej szansy" co dawało jakieś 10 000 PLN czystego zarobku ;)

U kogoś jeszcze takie cuda były?

#pytanie #trochecoolstory
  • 2
@empeash: no numer był kozak 200%, bo nikt im nic nie mógł zrobić, wszystko 300% legal bo dziewoje dostawały album ze zdjęciami + profil na stronie www "agencji modelek" i wszystko pasowało