Wczoraj zamarynowałem go w oregano, kolendrze, cząbrze, lubczyku i czosnku oraz oczywiście w soli i w pieprzu, które po prostu włożyłem do blendera z dodatkiem zwykłego oleju rzepakowego i zmieliłem.
Produktem ubocznym było to:) Musiałem odciąć kawałek, bo schab by mi się zmieścił, a że akurat byłem głodny to przyrządziłem go sobie na George Foreman's Lean Mean Fat Reducing Grilling Machine:)
A dziś z samego rana mięso powędrowało do gara. Sam proces gotowania, o ile w ogóle można tu mówić o gotowaniu, jest długotrwały, jednak jeśli zna się swoją kuchenkę i przy okazji posiada się sondę, lub przynajmniej termometr (niestety jest to warunek konieczny), to nie trzeba przy tym kompletnie stać - powiem nawet, że spokojnie można iść na rower, czy na spacer, czy po prostu zająć się czymkolwiek. Specjalnie uruchomiłem stoper - od włączenia kuchenki, do wyjęcia równiutkie 2 godziny i 31 minut:) Ale nie o czas tutaj chodzi, a o temperaturę. Już wyjaśniam.
Na początku wodę podgrzewam przy kuchence ustawionej na maksa, jednak co chwilę sprawdzam temperaturę. Kiedy osiągnie około 63°C zmniejszam sobie moc na "czwórkę" i wiem, że ta temperatura zostanie utrzymana niemal do samego końca, bo wówczas osiąga jakieś 65°C. Mięso natomiast ma osiągnąć 63°C - i na tym polega cała zabawa. Niemniej jednak nigdy nie czekam, aż na termometrze pokażą się 63 stopnie, bo szynkowar wyjmuję z wody przy 62°C, ale mięso cały czas się grzeje i osiąga czasem nawet 64°C. Najważniejsze - nie przedobrzyć:) Po ostudzeniu naczynie idzie do lodówki (najlepiej na noc), no i na końcu dostajemy to:
@dziczku: I jeszcze jedno:) Jak ktoś pyta się, co to za dziura w środku zawsze odpowiadam grzecznie, że właśnie tamtędy wstrzykuję konserwanty i polepszacze;)
No i wreszcie jest - schab przyrządzony w szynkowarze:)
@Logan00 @kompocki
Wczoraj zamarynowałem go w oregano, kolendrze, cząbrze, lubczyku i czosnku oraz oczywiście w soli i w pieprzu, które po prostu włożyłem do blendera z dodatkiem zwykłego oleju rzepakowego i zmieliłem.
Produktem ubocznym było to:) Musiałem odciąć kawałek, bo schab by mi się zmieścił, a że akurat byłem głodny to przyrządziłem go sobie na George Foreman's Lean Mean Fat Reducing Grilling Machine:)
A dziś z samego rana mięso powędrowało do gara. Sam proces gotowania, o ile w ogóle można tu mówić o gotowaniu, jest długotrwały, jednak jeśli zna się swoją kuchenkę i przy okazji posiada się sondę, lub przynajmniej termometr (niestety jest to warunek konieczny), to nie trzeba przy tym kompletnie stać - powiem nawet, że spokojnie można iść na rower, czy na spacer, czy po prostu zająć się czymkolwiek. Specjalnie uruchomiłem stoper - od włączenia kuchenki, do wyjęcia równiutkie 2 godziny i 31 minut:) Ale nie o czas tutaj chodzi, a o temperaturę. Już wyjaśniam.
Na początku wodę podgrzewam przy kuchence ustawionej na maksa, jednak co chwilę sprawdzam temperaturę. Kiedy osiągnie około 63°C zmniejszam sobie moc na "czwórkę" i wiem, że ta temperatura zostanie utrzymana niemal do samego końca, bo wówczas osiąga jakieś 65°C. Mięso natomiast ma osiągnąć 63°C - i na tym polega cała zabawa. Niemniej jednak nigdy nie czekam, aż na termometrze pokażą się 63 stopnie, bo szynkowar wyjmuję z wody przy 62°C, ale mięso cały czas się grzeje i osiąga czasem nawet 64°C. Najważniejsze - nie przedobrzyć:) Po ostudzeniu naczynie idzie do lodówki (najlepiej na noc), no i na końcu dostajemy to:
- schab nacieramy przyprawami [jakie chcemy, bez oliwy etc. same przyprawy]
- wkładamy do zimnej wody, tak żeby zakryła mięso. Dorzucamy do wody jeszcze trochę przypraw typu liść laurowy etc. oraz około 3 łyżek majonezu
- zagotowujemy i od momentu zagotowania się wody gotujemy około 6-7 min. max [na jakiś kilogram mięcha]
- wyłączamy gaz i zostawiamy schab do ostygnięcia pod przykryciem. Trwa to parę godzin,