Wpis z mikrobloga

Nie wiem czy zerwać ze swoją dziewczyną.

Nie chcę się chwalić ani żalić, ale może ktoś wspomoże mnie trzeźwym spojrzeniem na sytuację.

Jestem w niemalże dwuletnim związku z dziewczyną. Wszystko zaczęło się od czegoś w rodzaju sex-układu, gdzie cel naszych spotkań był jasny. Jednak z czasem narodziła się między nami więź, a później i uczucia, dlatego zdecydowaliśmy się zostać parą. I chociaż nie zawsze było idealnie, to układało nam się raczej nieźle. Ostatnimi czasy moja dziewczyna zaczęła jednak dawać mi do zrozumienia, że stoimy w miejscu (?!) oraz że chciałaby popchnąć nasz zawiązek na wyższy poziom tzn. zamieszkać razem. Motywuje to mówiąc, że jej koleżanki już od dawna mieszkają ze swoimi facetami oraz że zegar biologiczny nam tyka i nie można tego odkładać w nieskończoność. I chociaż tłumaczę jej, że dopasowywanie cudzych wzorców i wyborów do naszej sytuacji jest bezsensowne to widzę, że jej nie daje to spokoju. Teraz wymaga ode mnie reakcji, ale naprawdę nie wiem, co powinienem zrobić.

Przede wszystkim nie jestem przekonany co do idei wspólnego zamieszkania. O ile w praktyce i tak u mnie ostatnio pomieszkuje, o tyle przeniesienie tego na formalny poziom ("tak, zamieszkajmy razem") jest już tylko przedsionkiem to małżeństwa.

I tu wychodzi właściwy problem: o ile ona jest już zdecydowana i (jak sama przyznaje) bardzo mocno zakochana, o tyle ja nie jestem pewny swoich uczuć. Czasami czuję do niej coś co pewnie niektórzy określili by mianem miłości, lecz wiem również, że gdyby zdecydowała się mnie zostawić to nie miałbym (a przynajmniej tak mi się wydaje) ogromnych problemów żeby się z tym pogodzić. Przeraża mnie natomiast wizja zapadnięcia klamki, bo mimo uczuć którymi ja darzę, to moje zainteresowanie innymi kobietami nie wygasło.

Zapewne wielu uznałoby, że skoro umiałbym żyć bez niej to najlepszym rozwiązaniem byłoby w takim razie zerwanie. Tylko, że chyba nie miałbym serca jej tego zrobić. Nie piszę tego, żeby się przechwalać, lecz oddać prawdziwy obraz sytuacji, który chyba jednocześnie potwierdza prawdę, że zaangażowanie kobiety jest wprost odwrotnie proporcjonalne do zaangażowania mężczyzny. A jej zaangażowanie jest wręcz fanatyczne i czasami wręcz szokujące. Sam byłem chyba podobnie nieracjonalnie wpatrzony w swoją pierwszą dziewczynę (cielęca miłość), dlatego wiem jak silne i wypaczone są targające nią emocje. Powiecie, 'fuck it anyway', tyle, że chodzi tu nie tylko o jej ewentualne złamane serce. Wiem, że zerwanie oznaczałoby ziszczenie jej największych obaw i utwierdzenie jej kompleksów. Myślę, że mogło by to rozbić ją psychicznie do cholernie wysokiego stopnia. Oczywiście nie dlatego, że jestem szczególnie cennym okazem, ale dlatego, że ona sobie wmówiła, że tak właśnie jest. Nie wiem co gorsze - pozwolenie jej na zamieszkanie razem i trwanie w czymś bez całkowitego przekonania, czy wzięcie odpowiedzialności za rozbicie kogoś emocjonalnie na (zapewne) bardzo długi czas.

#tfwnogf #zwiazki #rozowypasek #gorzkiezale
  • 26
  • Odpowiedz
@minijack: Nie znam się, ale się wypowiem. Jak kochasz to zamieszkaj, a jak nie jesteś pewien to lepiej zakończ, niż robić jej niepotrzebne nadzieje i przeciągać zabawę w nieskończoność.
  • Odpowiedz
Tylko, że chyba nie miałbym serca jej tego zrobić


@minijack: jak jesteś z nią, bo się boisz zerwać, to znaczy, że powinieneś zerwać. To jak związek ze strachu przed samotnością, bez sensu.

Mówię z doświadczenia, zakończyłem dwuletni związek, w momencie kiedy wiedziałem, że z mojej strony się wszystko zesrało i jestem z dziewczyną która mnie kocha, bo boję się samotności i z przyzwyczajenia.

Kończ waść, chciałby się rzec ;)

Aha, żebyś
  • Odpowiedz
@wtf24 Niestety kilka lat temu coś we mnie pękło i chyba już podświadomie nie pozwalam sobie na taki rodzaj zaangażowania, który nie pozwoliłby mi odejść od kogokolwiek. Mimo to czasami mam poczucie, że ją kocham a czasami, że nie. Niestety w introspekcji jestem naprawdę fatalny :|

@mRzielony A czy było w Tobie mocno zakochana? Jak to przyjęła?
  • Odpowiedz
@minijack: powtórzę w sumie to, co napisali @wtf24 i @mRzielony: jak widzisz, że nie czujesz do niej tego, co ona czuje do Ciebie to skończ. Większą krzywdę jej robisz tkwiąc w tym bagnie. Jak będziecie dalej razem, ale nie zamieszkacie ze sobą, to ona będzie coraz bardziej nieszczęśliwa. Jak zamieszkacie, to po jakimś czasie będzie oczekiwać od Ciebie dalszych kroków. I historia się powtórzy.
  • Odpowiedz
@minijack: była. Dostałem po mordzie i mieliśmy później bardzo wiele nieciekawych i dość dramatycznych sytuacji, których bym się w życiu nie spodziewał. W skrócie, było mocno #!$%@?. Ale nie można wodzić ludzi za nos. Zwłaszcza tych, którzy inwestują w Ciebie emocje. Wóz albo przewóz.
  • Odpowiedz
@minijack: Po dwuletnim związku zamieszkałem z dziewczyną, było super, 8/10 polecam. Nie ma się co spinać i nie traktować tego jako coś wielkiego poza udogodnieniem w życiu. No chyba że jesteś faktycznie wielkim łobuziakiem i imprezowiczem to pewnie może być #!$%@?ące.

Fakt, moja historia zakończyła się baaardzo przykro, ale tak naprawdę to po prostu to wspólne zamieszkanie było jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Bo udało się te parę mrocznych
  • Odpowiedz
Jak kochasz to zamieszkaj i się nie zastanawiaj. Jak masz wątpliwości to zerwij, bo nie ma co dziewczyny męczyć. Po zerwaniu będzie ból itp. Ale to minie z czasem. Ona sobie kogoś znajdzie, Ty może też. Im szybciej tym lepiej dla Was obojga.
  • Odpowiedz
@minijack: o człowieku, czułem kiedyś podobnie do pewnej laski, poznalem inną w międzyczasie i rzuciłem te pierwszą, po 5 miesiącach dotarło do mnie jak głupia rzecz zrobiłem
  • Odpowiedz
  • 1
@minijack: podobna historia do mojej. Wyobraź sobie was razem za 5 lat. Czy nie będziesz po prostu #!$%@? wracając do domu i do kobiety której nie kochasz. Przecież to decyzja z założenia na całe życie. A to masz tylko jedno.

Ja zerwałem. Nie bylo łatwo, od tamtej pory mija już prawie rok, ona chyba nadal nie pogodzona z tym bo czasem pisze. Nawet jak nie odpisuje, ale nie mam serca jej
  • Odpowiedz
@minijack: Zamieszkaj z nia, przeciez mieszkanie razem to nie malzenstwo. Zawsze jest szansa, ze po jakims czasie bedziesz pewny czy to ta wlasciwa :)
  • Odpowiedz
@minijack: smutny wpis. Ze swojego doświadczenia mogę tylko powiedzieć, że "wszystko przyjdzie z czasem". Sam kiedyś też rękami i nogami wzbraniałem się przed zamieszkaniem. Teraz pragnę już tylko tego... ale z drugiej strony trafiłem też w końcu na wspaniałą kobietę. Trudno coś powiedzieć...

Prawda jest taka, że koło emocjonalnie robi duży zakres... nie zawsze są róże i aniołki. Ale jeżeli czujesz, że nie masz ochoty ciągnąć z nią wspólnego życia do
  • Odpowiedz
@minijack: Nie czytałem komentarzy, ale powiem tak: zrywając ze swoją dziewczyną po rocznym związku, byłem pewien, że to ja jestem silniejszy i że to ja ją mniej kocham, i że ja sobie lepiej poradzę po rozstaniu. Prawda jest taka, że ona już 2 tygodnie później żyła sobie normalnie beze mnie, a ja 4 miesiące po, wciąż o niej myślę i zastanawiam się, co by było gdybym nie zerwał - więc to
  • Odpowiedz
@minijack: Nie ma nic gorszego niż tworzyć związek co do którego nie jest się przekonanym. Marnuje się czas swój i drugiej strony, która tylko niepotrzebnie się angażuje w to wszystko. Skoro jej zależy na zamieszkaniu razem, wspomina o dziecku to oznacza, że takie pomieszkiwanie jej nie wystarczy i nawet jeżeli uda się to odwlec, to nie na długo.
  • Odpowiedz