Wpis z mikrobloga

Mirasy, jak mi ulżyło psychicznie to ja nawet nie ....

Zakończyłem związek z moim #rozowypasek, ostatnimi czasy doprowadzała mnie do szału. Wyjechała sobie do pracy na wakacje - dodam, że nie musiała tego robić, jej sytuacja finansowa nie była zła - to już mnie ostro podburzyło. Ja zostałem sam (mam pracę na miejscu więc bezsensem byłoby ją porzucić). Zostałem miliard razy opieprzony, że: chodzę na grille, jeżdżę ze znajomymi na działki i zloty samochodowe (moja jedyna życiowa pasja i sam dłubię auto już kolejny rok), bo jej qmpela Magda czeka na Andżeja już dwa miesiące i nigdzie nie wychodzi. NO DO #!$%@? PANA, JAK JEST #przegryw LVL 9000 I NIE MOŻE SIĘ ODNALEŹĆ W TOWARZYSTWIE TO NICH GNIJE!!!!! Dodam, że jej wywody i fochy były co najmniej takie, jakbym krzywdził jej matkę ( HE HE HE, ogląda się to polskie kino akcji). Nie mam zamiaru porzucić życia towarzyskiego, mojej pasji i hobby, olać znajomych i siedzieć w #!$%@? mieszkaniu a po jej powrocie mogę usłyszeć "Sory Sebek, ale w sumie to już nic nie czuje do Ciebie, minęło za dużo czasu i wiesz jak to jest...".

W sumie to jestem też trochę #przegryw bo ma u mnie takie dobre 7,35/10. Lecz to, że ja postanowiłem wszystko zakończyć daje mi wewnętrzne poczucie że jestem #wygryw i potrafię na chłodno przemyśleć sytuacje, nie być ciepłą paróweczką siedzącą pod pantoflem! Kiedyś się trafi ktoś normalny a męczenie się i bycie z kimś na siłę to nieporozumienie.

Takie trochę #coolstory i #gorzkiezale ale musiałem się z wami tym podzielić.

Teraz czas na #kawatime i zebrać się do pracy, miłego dnia Mirasy !
  • 60