Wpis z mikrobloga

Dzień 1 i 1/2 - ja p------ę, k---a mać, odc. 1

Najgorzej jest wtedy, gdy człowiek staje przed samym sobą, zwłaszcza gdy nadal jest w nieuleczonym stanie. Wszystko się chwieje, zlewa, rozwarstwia. Raz staję się pocieszny, raz przygnębiony, nawet to i to jednocześnie. Mam jedną wielką sieczkę w głowie, w której krzyczę: "Wyciągnijcie mnie stąd!", tylko tam nikogo nie ma takiego, jest jedynie wrzawa moich myśli. Są ludzie, dają pomoc, tylko mój mózg ich odpycha bardzo daleko.

Czuję taką wewnętrzną walkę, połączoną z ambiwalencją, która przeradza się w inne uczucie, potem na inne w poczuciu rozdzielenia itp. Brzmi trochę jak schizofrenia. Boję się, że może to być schizofrenią. Czuję raz to pustkę, raz strach, raz takie przyspieszenie psychiczne, wszystko zaczyna z---------ć co raz szybciej, robiąc mi z mózgu g---o. Mam wrażenie, że głowa jest uciśnięta, zaczynam się gubić w tym wszystkim, bujam się z jednego w drugie. W pewnym momencie raz napisałem:

Nie wierzę w Boga, ale Boże pomóż mi.


Potrzebuję się przytulić, ale nie mam do kogo. Potrzebuję coś zjeść, zjem i nie odczuwam na dłuższą metę satysfakcję, spokój. Ja po prostu nie wiem, co się tutaj o--------a.

Ech, powiem wam, że chcę przewinąć czas do następnego piątku, bo nie zniosę tego. Kiedyś takie coś pojawiało się rzadziej, ale ostatnio jest to częstsze.


#japerwalczyzprzegrywem
  • 10
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach