Wpis z mikrobloga

#japerwalczyzprzegrywem

Dzień 1. - psycholog

Postanowiłem przerwać ten ciąg i sięgnąć porady, nawet jeśli miało to by być obaczone jedynie rozmową. Wsiadam do autobusu i jadę do poradni. Byłem wyraźnie zestresowany, bo miałem obawy, który tak naprawdę wynikały ze spotkania z obcą osobą. No nic, jestem już pod poradnią i wchodzę do jednego z gabinetów.

Spotkałem panią psycholog, która z początku zaczęła rozmawiać dość tak normalnie w stylu: "Jak mija dzień? Jaka pogoda? Jakie masz zainteresowania?" itp.. W tym momencie poczułem się dość pewnie, ale nadal mówiłem markotnie. Potem przeszła do sedna sprawy: Co się stało? Co się trapi? Zacząłem rozmawiać o wszystkim, gdy ona opowiadała i pytała się, czy ona poprawnie rozumie moje skargi. Zaczęliśmy od tego, co się zmieniło przez najbliższy czas. Potem porównaliśmy sytuację ówczesną do tamtejszej wyjściowej. Rozmowa ta uświadomiła mi to, co się dzieje; bardziej się narysowała. Brnęliśmy też w sprawy poczucia wartości, stanu, przebiegu tego, w jaki sposób się dzieje.

Wiem jedno: podjąłem już krok, czas podjąć drugi i następny, tylko że z punktu widzenia choroby jest to beznadziejne. Aczkolwiek wiem, że to, w jaki sposób widzę, nie jest takie, jakie jest w rzeczywistości. Moja (bardzo prawdopodobna, bo jeszcze nie zdiagnozowana) choroba ogranicza mnie do jednej wizji, mimo że potrafię widzieć inne. Potrafię je widzieć, tylko nie potrafię się nim przyjrzeć. Podobnie jak wygląda to np. z anginą ropną. Jestem chory, chcę jeść, lecz nie mogę, bo choroba mi to uniemożliwia.

Wiem też, że samemu bez pomocy nie dam rady; potrzebuję rozruchu, żeby móc wyjść z tego - takiego "kopa". Dlatego dostałem zalecenie, żeby jak najszybciej skierować się do psychiatry, bo jakby samymi chęciami, które są w tym etapie wręcz żadne, nie uleczę się. Mógłbym sięgnąć o pomoc ludzi, lecz w tym momencie dla mnie jest jakby bezsensowne i bez jakiejkolwiek mocy sprawczej. Dowiedziałem się również, że poniekąd wahliwość mojego stanu chorobowego pozwoliła na podejście do tego w taki sposób, że zdaję sobie sprawę, że coś jest nie tak.

Zadano mi ważne pytanie: gdybym pozbył się tego wszystkiego, co chciałbym w zamian? Na pierwszy raz nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Po pewnym czasie stwierdziłem, że te rzeczy, które przysłaniają, nie pozwolą na rozwijanie tego, co lubię, nawet gdy odczuwam to epizodycznie, bądź w pewnych przedziałach czasowych. Ważny jest fakt, że uskarżam się, a jeśli się uskarżam, to widzę coś, co chcę osiągnąć, być lepszym, lecz jest to ograniczone z punktu złudnego myślenia.

Najgorszą cechą depresji, albo zaburzeń afektywnych, jest to, że osoba chora lubi tkwić w smutku; jest to podobne do określenia "masochizmu samopoczucia". Wpędzam się w koło złych wspomnień, użalam się nad nimi, zrzucam to na siebie i na koniec podsycam to ulubieniem do umartwiania się w tym czasie.

Ważną rzeczą, która została mi uświadomiona, jest wartość. Poczucie wartości kształtuje się wtedy, gdy obcuję z ludźmi, którzy mają podobny cel, albo podobne zainteresowania. Tylko że jest jeden problem - nie potrafię tego odczuć. Jedynie zdaję sobie sprawę z tego, że takie coś istnieje, i że to mam, ale nie odczuwam to w ten sposób, żeby dało mi to satysfakcję.

Te słowa poniekąd wziąłem do siebie, ale i też przebębniłem, bo nadal tego nie czuję, lecz przyjęte to zostało do wiadomości. Jak najszybciej odwiedzę psychiatrę, ażeby móc dalej funkcjonować i budować to, co zniszczyła choroba w mojej głowie.

Wiecie co? Wyszedłem z małą nadzieją na to, że coś się zmieni. W tym momencie poczułem lekkie podbudowanie się, że wreszcie ten problem ustanie i nic nie będzie stać mi na przeszkodzie; zdobędę siłę, żeby móc być silnym potem i nie tylko silnym, żeby przezwyciężyć to coś, co siedzi w mojej głowie podobne do zmory, która nakłada ciemne okulary na oczy i każe myśleć tak, a nie inaczej.

Według mnie psycholog jest osobą, która nie leczy bezpośrednio, tylko zarysowuje kanwę problemu i pokazuje, w czym tkwi problem; uświadamia, że jednak coś istnieje poza teraźniejszością; daje nadzieję.


Wołam zainteresowanych: @orange92 @alma_ @Krolowa_MLWP @sqim @Mleczan @athellas @antipathia @pieczarrra @Mysiunia_ @nescafe @Luxik
  • 23
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@japer: widzę, że trafiłeś na dobrą psycholog (chyba) :) planujesz jakieś regularne spotkania z nią, czy stawiasz na samą farmakologię i liczysz na to, że tabletki zdziałają magię? ;-)
  • Odpowiedz
@japer: trzymam kciuki, mam nadzieję, że Tobie również uda się wyjść z tego gówna :) najgorsze za Tobą. Jak podjąłeś pierwszy krok jakim jest zgłoszenie się do specjalisty to reszta będzie szła tylko i wyłącznie w dobrym kierunku. Trzymaj się! :)
  • Odpowiedz
@japer: Dobrze słyszeć takie wieści, oby dalej wszystko szło tak pomyślnie. Chociaż musisz się przygotować na nawet nieprzyjemne chwile u psychologa, kiedy uświadamia Ci pewne rzeczy, których Ty do siebie nie dopuszczasz, negujesz je, a dopiero później sobie uświadamiasz, że faktycznie gdzieś w tym tkwi problem;)
  • Odpowiedz
@Szab: Nigdy nie należy mówić nigdy. To, że nie wychodzi tutaj, wyjdzie kiedy indziej. Po prostu nie jestem w tym czasie i w tym miejscu, w jakim powinienem być. Też tutaj do mówienia ma dużo swój wgląd w osobowość, który ów wgląd podczas chorych stanów afektywnych powoduje zakrzywienie widzenia.
  • Odpowiedz
@japer: Dobrze widzieć, że kolejna osoba zaczyna robić coś ze swoim życiem. Nie będzie łatwo ale pierwszy krok wykonany a to jest najważniejsze. Będę trzymał kciuki :) i dopisz mnie do spamlisty, sam niedawno zacząłem się leczyć i chętnie pośledzę Twoje postępy.
  • Odpowiedz
@japer: ale ogółem brzmi, że babeczka sensowna, pamiętam jak trafiłam na swoją pierwszą panią psycholog, która w ogóle nie starała się podtrzymać rozmowy, tylko czekała aż ja jej strzelę całą litanię, zero jakichkolwiek odruchów ludzkich, mimiki, podziękowałam po dwóch wizytach, bo nie będę płacić stówki za wizytę komuś, kto tylko siedzi na dupie i nawet go nie bardzo interesuję, gdy coś już z siebie wydukam ._.
  • Odpowiedz
@pieczarrra: powiem Ci, że u mnie sytuacja wyglądała odwrotnie - ja byłem taki bez życia, lecz widziałem, że ona utrzymywała ciągle kontakt wzrokowy, bezpośredni.
  • Odpowiedz
  • 0
@japer: Dobrze, że trafiłeś na fajną kobietę. Mówiłam - taka rozmowa daje Ci nowy obraz sytuacji. :-) Życzę powodzenia w walce z problemami i wolaj dalej koniecznie.
  • Odpowiedz
@japer: eh, nie czytam nawet tych durnych specjalistow wyzej i z poprzedniego wpisu

meczylem/mecze sie z deprecha prawie 6 lat (z tymze ze oprocz niej nerwica lekowa, hipochondria i masa fobii wiec ciekawa mieszanka). jakbys chcial pogadac/spytac o rade/cokolwiek to wal na priv
  • Odpowiedz