Wpis z mikrobloga

Myślę sobie: no dobra, wstanę o 7:30, bo pracował cały tydzień i dziś też musi iść do pracy, więc pójdę do sklepu, bo wczoraj skończyła się kawa i papierosy, a to dwie najważniejsze rzeczy rano przed jego pracą. Wiem, że gdyby ich nie miał, to by miał zrąbany cały dzień, bo jak źle się zaczyna, to później już tak jakoś leci, a po co, skoro już sama praca w sobotę wystarczy. No i wstałam i poszłam, chociaż noc miałam koszmarną, spałam może ze 3 godziny i o 7:30 byłam jak statysta z "The walking dead". Wróciłam; myślę, nie będę się już kładła, bo ma jeszcze pół godziny snu, a jak wejdę do sypialni, to go obudzę i już nie zaśnie. I tak dotrzymałam do 10 na kanapie, aż w końcu wstał i oświadczył, że do pracy jednak nie idzie, a ja jestem durna, bo mogłam jeszcze spać, on by bez fajek i kawy nie umarł. No kurde dzięki, nie mówię, że miałby mi za to dziękować, ale mógłby chociaż się nie odzywać jak ma coś takiego do powiedzenia. Obiad zrobi sobie dziś sam.

#facecitoswinie
  • 4
@abcde: nie chodzi o to, co zrobił, bo nie mam żalu. Chodzi o to, że nazwał mnie głupią, dlatego że wstałam wcześnie tylko po to, by pójść do sklepu zanim wstanie, żeby miał papierosy i kawę.