Wpis z mikrobloga

#emigracja #polaczki

Wyobraźcie sobie jakiego #!$%@? najwiekszego na świecie spotkałem w moim mieście Milton Keynes. Zgubiłem portfel wracając z pracy. Zadzwonilem do banku, na policje, nie mam kart, dowodu, prawka. No katastrofa. Wakacje bez prawa jazdy w Polsce? niemozliwe. Nowa praca, którą już zacząłem nie zaczeła by się gdybym nie odzyskał dowodu. Ale jak to sie stało. Otoż w tym samym dniu zgubienia porfela. Dostałem wieczorem wiadomość od POLAKA(sic!) że muszę sie z nim skontaktować bo ma mój portfel. (Kasy w srodku nie było, więc stratny nie byłem) Jednak podczas rozmowy cały czas naciskał na temat znaleźnego i nagrody. Powiedziałem mu żeby się nie martwił bo na pewno jakąś flaszeczke postawie. A on na to : Flaszeczke mówisz, to ja Ci powiem 100funtów albo #!$%@? tą całą akcje. Ja w stresie umowilem sie z nim, chciałem tylko odzyskać moje dokumenty, dałem mu kase, oddał mi portfel. Tak teraz żałuje że nie zadzwoniłem na policje. Jeden z największych błędów jakie popełniłem w walce ze #!$%@?ństwem. Mam tylko nadzieje, że kiedyś karma do niego wróci. I straci na przyklad #!$%@?.
  • 27
@KredaFreda: spokojnie, potraktują to jako wymuszenie/haracz. Idź i zgłaszaj cebulaka tylko wpierw zbierz do kupy wszystko to co jest wyżej wypisane. Zgraj na płytę i zanieś. Dodaj jeszcze jakieś banały typu jak Ci z tym źle, jak się boisz, jesteś przerażony, łapiesz o co chodzi, nie? Oni takie pierdoły traktują bardzo serio a szczególnie, że scotland yard uwielbia karać takich polaczków. Zwykle sprawa toczy się bardzo szybko a im statystyki rosną.