Aktywne Wpisy

salvador94 +793
W nawiązaniu do tego wpisu i każdego kolejnego w temacie mamy w końcu przełom w sprawie - NFZ złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa (⌐ ͡■ ͜ʖ ͡■)
Czy warto zgłaszać nieprawidłowości? Warto
Warto czekać aż NFZ przeanalizuje sprawę? Warto ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#medycznewyludzenia
Czy warto zgłaszać nieprawidłowości? Warto
Warto czekać aż NFZ przeanalizuje sprawę? Warto ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#medycznewyludzenia
źródło: temp_file6778559970244183090
Pobierz
alylayl23 +4
przychodze z pytaniem, mam 30 lat pracuje sobie zdalnie w domu u matki od 3 lat.
zarabiam okolo 10-13k netto, praktycznie 80% wyplaty zostaje mi na koncie
na nic ciekawego nie wydaje pieniedzy, mam juz na koncie 140k zlotych oszczednosci, pytanie co mozna z nimi zrobic? co wy byscie zrobili?
na mieszkanie za malo, prace mam dobrze platna ale nie za bardzo pewna zeby ladowac sie w kredyt na mieszkanie
co najlepiej zrobic z takimi
zarabiam okolo 10-13k netto, praktycznie 80% wyplaty zostaje mi na koncie
na nic ciekawego nie wydaje pieniedzy, mam juz na koncie 140k zlotych oszczednosci, pytanie co mozna z nimi zrobic? co wy byscie zrobili?
na mieszkanie za malo, prace mam dobrze platna ale nie za bardzo pewna zeby ladowac sie w kredyt na mieszkanie
co najlepiej zrobic z takimi





Właśnie pochowałem kilka dni temu mojego wujka "przegrywa", który przeżył ponad 60 lat. Niestety nikt nie zauważył, że wuja zaczął krwawić z odbytu, a sam nie zgłaszał bólów, trafił do szpitala gdzie wdała się sepsa i przez weekend nie miał kto go zoperować więc po kilku dniach padły wątroba i nerki... ale nie o tym...
Mój wujek ciężko chorował na schizofrenie paranoidalną, prawdopodobnie był też ze spektrum albo choroba/leczenie i warunki przez tyle lat zdegradowały jego zdolności intelektualne.
Przenieśmy się 60-40 lat wstecz - gdzie choroby psychiczne i "inność" ludzie odczytują jako "karę od Boga", brak edukacji, brak leczenia, brak wsparcia psychologicznego, totalna izolacja społeczna. Wujek wykonywał katorżniczą pracę rolną (jak całe moje wujostwo) bo gospodarki wtedy były zasilane tym cudownym "wyżem demograficznym".
Jego edukacja była zaniedbywana kosztem pracy na roli, a środowisko szkolne było prawdopodobnie jeszcze bardziej zbrutalizowane niż dzisiaj. W trakcie pracy (na roli, przy tokarkach/mechanice) stracił kilka palców za młodu co mocno odbiło się na jego psychice. Gdy wchodził w dorosłość jego matka (a moja babcia) zmarła, wcześnie zaczął wykonywać różne g---o-roboty gdzie już odstawał więc był wykorzystywany i wyśmiewany. Zrobiono z niego kozła ofiarnego gdzie wszelkie kradzieże zwalano na jego konto, a on nie umiał się obronić. To zaczęło wywoływać etapy psychotyczne i chęci samobójstwa przed którym musiał być wielokrotnie ratowany.
Lądował wielokrotnie na oddziałach zamkniętych gdzie dominowała p-----c. "Atakowany" człowiek reagował agresją, widać było jak rozwinęła się u niego nerwica i tiki nerwowe. Zarażono go też gruźlicą w szpitalu i wycięto mu kilka płatów płuc. Zaczął intensywnie palić (kto był na oddziale psychiatrycznym wie że palenie to prawie jedyna rozrywka i socjalizacja jaka tam istnieje, chociaż zaczyna się to zmieniać). Dosłownie stał się wrakiem człowieka, Smigolem.
Przyszła dorosłość, jego rodzeństwo dorosło, wyprowadziło się i założyło własne rodziny i mój wujek został sam z ojcem, który traktował go tak jak zawsze - inwentarz żywy, darmowy robotnik, zaniedbywał jego leczenie bo po co, a wybuchy agresji i psychozy zwalał zawsze na lenistwo i inne czynniki a nie brak leczenia.
Dopiero gdy mój dziadek zachorował na nowotwór i nie był w stanie "zajmować się" wujkiem udało się go ubezwłasnowolnić i przejąć jego leczenie. Wylądował on w ŚDS gdzie spędził ostatnie 10-12 lat swojego życia.
Na pogrzeb zostali dowiezieni jego znajomi - osoby schorowane, z deformacjami rozwojowymi, z porażeniem mózgowym, zanikiem mięśni, porzucone, samotne i każdy wrzucił róże do grobu, ludzie "w swoim świecie". Zacząłem przeglądać zdjęcia jakie publikował ośrodek i dziękuję im, że chociaż u kresu jego życia dali mu namiastkę godności ludzkiej, socjalizację i dom. Dali im szansę żyć w społeczeństwie, nawet w izolowanej bańce, ale nie gdzieś obok, gdzie każdy o nich zapomina i nikt ich nie reprezentuje.
Przez ostatnie dwa lata bardzo intensywnie myślałem o wujku, sam się leczę psychiatrycznie, casus mojego wujka gdzieś tam się zawsze przewijał w wywiadach lekarskich. Zawsze myślałem - czy był taki etap w jego w życiu w którym "był normalny"? Jak wyglądałoby jego życie dzisiaj - gdy świadomość jest większa, opieka lepsza, istnieje dostęp do leków? Chciałoby się powiedzieć że zmarnowane życie...
Ale mam nadzieję że życie mojego wujka nauczyło wiele osób wokół chociaż empatii wobec słabszych, wobec tych którzy dostali gorsze karty w życiu i niekorzystne warunki do rozwoju.
Nie wiem dlaczego chciałem to wyrzucić z siebie, może dlatego że mamy dzisiaj dwa głosy społeczne - postępujący darwinizm społeczny, który tych ludzi chciałby z powrotem wypchnąć z zasięgu wzroku, udawać że problem nie istnieje, zrzucić winę na "karę" czy inne warunki zewnętrzne.
I normików którzy i tutaj wchodzą mówiąc że każdy ma równe szanse, wystarczy chcieć, wystarczy robić, wziąć kredyt, przeprowadzić się.
Nie, nie mamy równych szans. Nie ma sprawiedliwego życia. Tak, jest lepiej. Tak, zapewne wiele z nas może coś zmienić (chociaż niekoniecznie wie jak). Ale zanim wydasz wyrok i kogoś ocenisz - zastanów się czy znasz historię drugiego człowieka, czy wiesz jakie środowisko, okoliczności i traumy go ukształtowały? Nie wiesz
I tak samo jest z tagiem #przegryw, nie wiesz z jakimi traumami tutaj niektórzy z nas walczą. To że zamykamy to w ramach specyficznego humoru to właśnie często maska depresji, cope na rzeczywistość.
Nie palę, ale z wujasem zawsze zapaliłem bo sprawiało mu to przyjemność. Ale przyniosę Ci zawsze fajkę na grób, spoczywaj w pokoju.
źródło: image
PobierzAha, i twierdzisz ze zaczal palic w psycholu bo nie bylo innego zajecia, a dopiero potem przyszla doroslosc? Troche dziwne, bo w oddzialach dla nieletnich przeciez nie mozna palic i nie ma socjalizacji w palarni tylko co najwyzej potajemne jaranie w kiblu
Popalał już w sumie wcześniej z bratem ale normalnie w szpitalu psychiatrycznym była palarnia i większość pacjentów paliła, właśnie często w ramach socjalizacji.
Nałogowe palenie pojawiło się u niego po pobytach w szpitalu psychiatrycznym.
@SpicyButIcy:
Po śmierci bardzo się zdziwisz ale ta sprawiedliwość właśnie się realizuje teraz ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Świat jest przyczynowo skutkowy.
DO tego istnieje reinkarnacja i właśnie twój wujek jest tego dowodem jak również dzieci czekające na śmierć na oddziałach onkologicznych. ( ͡° ʖ̯ ͡°)