Wpis z mikrobloga

Pytanie do #rozowepaski - czy wy też macie jakiś swój budżet każdego miesiąca, który wydajecie na kosmetyczki, ciuchy, zabiegi, itd?
Moja żona (lvl 29) ma co miesiąc 3k do wydania na takie właśnie rzeczy. To są pieniądze, które są tylko i wyłącznie na tego typu rzeczy - nie ma w tym żadnych opłat, rachunków, hipoteki, podróży, itd.

Pytam, bo doprowadza mnie to trochę do szału. Po zakupie mieszkania jesteśmy spłukani, nie mamy poduszki bezpieczeństwa, a ona nie chce z tego budżetu rezygnować, bo "potrzeby". Nie byłem nigdy wcześniej w tak długim związku i chyba nigdy nie miałem możliwości zaczerpnięcia głębszej wiedzy na temat kobiecych potrzeb.
  • 26
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@smilealittlebit: mam założony budżet na stałe opłaty i wydatki, a nie na przyjemności. Zostawiam sobie z tego, co zostaje tyle, żeby wystarczyło na przyjemności (zależnie od tego co mam w planach w danym miesiącu plus jakiś bonus, z reguły jest to tysiak, czasami mniej, rzadziej więcej), a resztę wrzucam na konto oszczędnościowe/lokaty. Nie chodzę do kosmetyczki, fryzjerkę odwiedzam raz na miesiąc lub na dwa miesiące, kosmetyki mam dobre, powiedzmy, że
  • Odpowiedz
@kasiknocheinmal: no u niej to jest dosłownie 0 na jakiekolwiek oszczędności i tak odkąd ją znam. ma swoją wypłatę, po połowie hipoteki i rachunków zostaje jakieś 4.2-4.4k, z tego bierze 3k na swoje „potrzeby”, reszta to żarcie.

zatem jeśli trzeba gdzieś jechać, gdzieś pójść, zrobić jakieś nieprzewidziane opłaty/wydatki, to de facto idzie to z mojej wypłaty, bo ja swojego „budżetu” nie mam.

to normalne czy źle sobie związek ułożyłem? :/
  • Odpowiedz
  • 1
@smilealittlebit załóż sobie swój budżet np. na inwestowanie na giełdzie, oczywiście odkładaj to na koncie, nic nie inwestyuj. Żonie powiedz, że na wyjście nie ma, bo Ty też masz swoje potrzeby i chyba to zrozumie, bo sama działa podobnie. Pozbędziesz się problemu i żony.
  • Odpowiedz
tak odkąd ją znam


@smilealittlebit: to nie bardzo masz teraz powód do zdziwienia, skoro wiedziałeś, że tak robi.

to normalne czy źle sobie związek ułożyłem? :/

Normalne jest wszystko, co odpowiada wam obojgu, w części relacji taki układ może i działa. U was najwyraźniej nie. Jeszcze pytanie, czy ona może ma taką pracę, że musi bardzo dbać o wygląd, bo są przecież i takie zajęcia. Wtedy nie bardzo jest się co dziwić, bo wyglądem i inwestowaniem w niego pracuje (modelki, kosmetyczki,
  • Odpowiedz
  • 0
no u niej to jest dosłownie 0 na jakiekolwiek oszczędności i tak odkąd ją znam.


@smilealittlebit I co, myślałeś, że po ślubie jej się magicznie odmieni?
Widziały gały, co brały. ¯_(ツ)_/¯

I tak, tak sobie finansowo związek ustawiłeś, tzn to w zasadzie nie ustawiłeś, to tak
  • Odpowiedz
  • 0
Trzy tysiące to naprawdę sporo. Poza tym kosmetyków nie kupuje się co miesiąc. Nawet najmniejsze pojemności starczą na kilka. A uzupełnienie kosmetyczki to np. jeden tusz do rzęs czy jakiś podkład, a nie wszystko za jednym razem. Tak samo do fryzjera nie chodzi się co miesiąc. Pewnie są zabiegi, które odnawia się w każdym miesiącu np.: paznokcie, brwi, rzęsy. Ale ich koszt daleki jest od 3 tysięcy. A ubrania to trochę inna
  • Odpowiedz
  • 0
@alim03: np jakieś zabiegi kosmetyczne, depilacja, usuwanie pieprzyków, tego typu rzeczy. Zawsze, co miesiąc, trzy tysie idą, nie ma znaczenia czy to ciuchy, czy nie. Nie ma miesiąca żeby coś z tego zostało.
  • Odpowiedz
  • 0
@smilealittlebit: To trochę tego nie rozumiem. Sposoby na wydanie pieniędzy zawsze się znajdą. Tylko trzeba być człowiekiem, który potrafi zrezygnować z przyjemności na wspólną korzyść w związku czyli np.: spłatę kredytu czy uzbieranie jakiś oszczędności
  • Odpowiedz
@smilealittlebit: wydać to żaden problem, pytanie czy jest to potrzebne. Może nigdy nie musiała się ograniczać i dlatego szasta tymi pieniędzmi. Jeśli potrzebuje wyglądać perfekcyjnie do pracy to powiedzmy, że to konieczność. Jeśli nie, to chyba pora na rozmowę o gospodarowaniu waszymi finansami.
  • Odpowiedz
  • 0
@kasiknocheinmal: jej praca w żaden sposób nie jest związana z wyglądem, po prostu chce dobrze wyglądać.

Rozmawialiśmy już i dzięki tej rozmowie wprowadziliśmy dla niej budżet. Problem polega na tym, że moje potrzeby schodzą na dalszy plan - no jeśli trzeba gdzieś pojechać, to ja rezygnuje ze swoich potrzeb/życzeń, a ona ze swojego budżetu nie.

„Nie musiała się ograniczać” - jest wręcz zupełnie odwrotnie, i tutaj leży sedno problemu, przynajmniej
  • Odpowiedz
  • 0
@alim03: kredyt spłacamy wspólnie, rachunki też, także tutaj brak jakichś zarzutów wobec niej. Ma ona jednak specyficzny mental, czyli „pracuje, więc mam prawo wydawać na siebie”. Spoko, ale dlaczego ja mam nie wydawać swojego na siebie w takim razie?
  • Odpowiedz
  • 0
@kasiknocheinmal: no dla mnie to jest trochę kuriozalne, że aby kupić jakiegoś szrota za 50k, będziemy musieli brać kredyt, przy czym ja sam zarabiam dychę na czysto.

i odłożyć nic się nie uda, bo nie może usiedzieć na dupie i ciągle chce gdzieś jeździć. Ani roku nie było żebyśmy nie mieli dwóch podróży zagranicznych.
  • Odpowiedz
@smilealittlebit: kredyty nie są złe, bo człowiek nie wyskakuje z oszczędności na to przeznaczonych jednorazowo, ale fakt, że sytuacja jest kuriozalna.
Żeby nie było, że jej bronię: to nie ty tu nie umiesz gospodarować kasą. Natomiast zastanawia mnie czego się spodziewałeś widząc jak na codzień sobie ustawia finanse, przecież nawyki finansowe wyrabiają się wcześniej. Rozumiem, kiedy zarabia się na styk potrzeb życiowych to wtedy tak, nie ma z czego odłożyć.
  • Odpowiedz