Wpis z mikrobloga

I kolejny dzień skończył się, brzydki dzień, ponury, deszczowy, dopiero pod wieczór coś tam słońce wyszło. Teraz standardowo, pochodzę trochę po ciemnych lasach, potem pójdę pić trunki typu alkoholowego, by poczuć chłód psychiczno-emocjonalny. Dziś tak mnie wzięło na wspominki, podczas moich samotniczych wypraw rowerowych po deszczowych borach, ehh. Jestem ogółem skrzywiony psychicznie w stosunku do innych ludzi, czy do świata, i to już od maleńkiego.

Takie wspomnienie: Była to 3 podstawówki, byłem przy tablicy sobie i miałem rozwiązać zadanie z matematyki, robiłem to po swojemu, nie sposobem nauczycielki, aczkolwiek wychodziło mi dobrze, (inna metoda). Ta tfu. nauczycielka, zaczęła coś tam jojczyć, że blabla, ale vander, powinieneś tym sposobem moim liczyć itd. To jej odpowiedziałem, że liczy się wynik, i jeśli wychodzi poprawny za każdym razem, też z innymi składowymi, to znaczy, że moja metoda jest równie dobra co jej, a nawet szybsza (bo była). Chyba to ugodziło w jej ego i coś tam zaczęła gadać, srata tata, że jesteś narcyzem, i że wogóle jak ty się odnosisz xd. Klasa w tle podłapała temat i zaczęła się śmiać, wyzywać. No to pieprznąłem kredą w środek sali i usiadłem sobie na swoim miejscu. Nauczycielka bla bla bla, vander, czy ty chory psychicznie jesteś (tak). Ale do meritum, byłem zdenerwowany, i sobie w zeszycie napisałem wielkimi literami, na pierwszej stronie "Nienawidzę pani x, i całej mojej klasy". Taka ekspresja myślowa kilkuletniego mnie. Los chciał, że nauczycielka sprawdzała zadania w zeszycie, i mimowolnie spojrzała na moje dzieło diaboliczne. I z przekąsem, powiedziała na głos, że słuchajcie co vander napisał, przeczytaj głośno. A ja z dumą, głośno i wyraźnie to przeczytałem. Komentarzy nie było, do końca szkoły. Napisałem tak, bo ogółem n0rmiki z tej klasy nie były zbyt przyjazne wobec mnie, więc nie darzyłem ich od 1 klasy sympatią. Oczywiście później rodzice pojechali z tą "panią" jak z gównem, i tylko z litości chyba nie doprowadzili do przeniesienia jej do innej szkoły.

I tak sobie człowiek myśli, coś tam z główką było nie tak już od dawna, taka socjopatia utajona. Dlatego piszę, nie nadaję się do życia, do życia w społeczeństwie. Samotność to jedno, a to, co mam w środku, to drugie. Jest duże prawdopodobieństwo, że owy stan samotności jest po prostu bezpieczną przystanią dla umysłu, który podświadomie, dalej nie przepada za ludźmi, dalej ma pewne myśli, których tu nie będę pisał. To paradoks, jesteś samotny, ale to nadal najlepsza opcja niż ryzykować jakieś niezdrowe relacje czy konflikty. Ehh, znowu się rozpisałem cholera, ale po to tu jestem, by wyrzucać z siebie takowe przemyślenia, wylewać frustrację i ból.

#przegryw #samotnosc #depresja
Van-der-Ledre - I kolejny dzień skończył się, brzydki dzień, ponury, deszczowy, dopie...

źródło: ehhhhh

Pobierz
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach